TERESA POPIOŁEK

Teresa Popiołkówna
kl. VII
Szkoła Powszechna nr 9 w Kielcach

O czym mówią zbiorowe mogiły

Działo się to w 1943 r. W lesie gęstym i ciemnym, w niewielkiej dolinie leżeli w zbiorowej mogile partyzanci polscy. Ci, którzy walczyli o niepodległość i o bezbronny naród polski.

Ale nie tylko pisać będę o ich mogiłach, muszę trochę opowiedzieć o ich życiu. Otóż za okupacji niemieckiej, gdy ludność polska była wywożona w głąb Niemiec na roboty i nie miała żadnej ochrony znikąd, wtedy jednostki wiernych synów Ojczyzny postanowiły bronić ludność przed faszyzmem niemieckim. Zebrało się na Wołyniu w mieście Zdołbunów kilku tęgich mężczyzn i kilkudziesięciu niewielkich chłopiąt. Umawiali się oni, żeby jakimś sposobem zachęcić ludzi do tzw. partyzantki.

Byli pomiędzy nimi Stanisław Zieliński i Jan Kwieciński. Obaj tędzy i wysokiego wzrostu mężczyźni. Chcieli oni wypędzić Niemców z ziemi polskiej. Wiedzieli oni, że we wszystkich lasach po całej Polsce już są utworzone partyzantki polskie. Tak rozmyślając nad losem Polski, poszli na wieś, ażeby jak najwięcej zaciągnąć ludzi do partyzantki. Chłopi chętnie szli do ich partii, rzucając pługi, kosy i w ogóle całe gospodarstwo zostawiając na łasce Opatrzności Boskiej.

Z tą gromadą silnych ochotników wrócił ukradkiem Stanisław Zieliński z powrotem do miasta, a Jana Kwiecińskiego posłał z kilkunastoma ludźmi, żeby jeszcze zbierali chłopów do partyzantki. Zieliński marzył o tym, żeby zrobić napad na magazyn karabinów i naboi.

Słońce miało się już ku zachodowi, gdy się zbliżyli do dworu. Tam w wielkim sadzie siedli, aby omówić sprawę napadu i trochę odpocząć. Długo Zieliński myślał nad zdobyciem broni, nareszcie przyszło mu do głowy, aby teraz, w nocy, napaść na magazyn. Zieliński ukląkł na trawie, a za nim reszta. Za chwilę słychać było śpiew grubych męskich głosów Pod Twoją obronę. Z pieśnią na ustach, a z otuchą w sercach pomaszerowali do miasta.

Nie była to łatwa sztuka napaść bez broni na magazyn, który był ze wszystkich stron obstawiony strażą niemiecką. Jakoś Matka Boska zlitowała się nad tą niedolą polską. W tę samą noc przyszła depesza z frontu, że [Niemcy] zajęli jakieś miasto w Rosji. Jak wiadomo, wszyscy urzędnicy i cała straż pili wódkę z tej radości. Zieliński skorzystał z tej okazji. Jednym skokiem dopadli chłopi do magazynu, drzwi wyłamali i pędem poczęli wynosić skrzynie z amunicją i karabinami. Z tą zdobyczą, ile sił starczyło, uciekali do lasu.

Gdy dochodzili do lasu, poczęło świtać. Słońce wschodziło czerwono, co zapowiadało pogodę, na wszystkich twarzach odbijając czerwoną zorzę. W lesie okopali się w niewielkiej nizinie, dookoła opasanej wysokim pasmem gór. Przed południem przybył do nich Jan Kwieciński z dużą gromadą ludzi. Zieliński powybierał spośród nich najmocniejszych kilkudziesięciu i porozstawiał ich po lesie jako wartę.

Nie minęły jednak dwa dni, a już było słychać, że transport z amunicją został podminowany, a to znów, że transport benzyny podpalili, co spowodowało wielkie zniszczenie stacji i dużo zginęło wojska niemieckiego.

Niedługo jednak przeszkadzali partyzanci Niemcom w dowożeniu zapotrzebowania na wojnę. Niemcy dowiedzieli się, że w lesie umieściła się partyzantka i prześladuje ich. Zebrawszy wojsko, wyruszyli na partyzantów. Partyzanci bronili się do ostatka, lecz Niemców było tyle, że na jednego Polaka przypadało dziesięciu. Nic więc dziwnego, że większa część Polaków poległa, a reszta została wzięta do niewoli.

Teraz w tym gęstym i ponurym lesie szumią świerki, jodły nad podległymi. Czasem przeleci tą doliną jaskółka lub słowik, one tylko śpiewają pieśń żałobną o tych poległych. I czasem świerk czy też sosna upuści gałązkę choiny na tę mogiłę, aby ją przyozdobić. I wiatr przelatujący swoimi skrzydłami zmiata z ogródków nasiona i niesie je na mogiły Nieznanych.

Przyszła jesień. Jaskółki i słowiki odleciały, a kwiaty pożółkły i uschły. Już nic nie przyozdabia tych mogił, lecz wiatr zawsze, przelatując tamtędy, swym przeraźliwym i ostrym głosem modli się za ich dusze… Więc i my zmówmy też czasem Wieczny odpoczynek za naszych braci, którzy zginęli przez to, że kochali Ojczyznę i byli jej prawdziwymi synami.