FRANCISZKA KALINOWSKA

Warszawa, 18 grudnia 1947 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Warszawie, sędzia Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzona o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Franciszka Kalinowska z d. Leśniewska
Imiona rodziców Filip i Ludwika z d. Nasierowska
Data urodzenia 15 lutego 1898 r., Dzierzgowo, pow. Przasnysz
Wyznanie rzymskokatolickie
Narodowość i przynależność państwowa polska
Wykształcenie analfabetka
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Długa 5 m. 3
Zajęcie przy mężu

W czasie powstania warszawskiego mieszkałam przy ulicy Długiej 5 (tył domu nosi numer Podwale 25). W domu tym mieścił się lokal „Pod Krzywą Latarnią”. W lokalu tym w czasie powstania, daty dokładnie nie pamiętam, lecz po wybuchu czołgu, a więc po 13 sierpnia 1944 roku, został zorganizowany szpital. Podaję nazwiska lekarzy kierujących nim: dr Szumigaj i dr Dębowski (adresów nie znam). Pamiętam, iż pracowały tam sanitariuszki Właszczuk (adresu nie znam) i Zofia Lady (zam. w Warszawie przy ul. Inżynierskiej 7 m. 27). Bliski kontakt ze szpitalem utrzymywała Zuzanna Jelińska (zam. obecnie w Warszawie przy ul. Długiej 5), której piekarnia dostarczała pieczywo na całe Stare Miasto.

W końcu sierpnia mogło być w tym szpitalu ponad 50 rannych. 2 września od strony ulicy Szeroki Dunaj i murów obronnych Starego Miasta wkroczyły oddziały niemieckie, które nakazały ludności natychmiastowe opuszczenie terenu. Wychodząc z domu, widziałam, jak żołnierz niemiecki nie pozwolił wyprowadzić sanitariuszce (nazwiska nie znam) rannego brata, a przeciwnie, wepchnął ich z powrotem do szpitala. Naszą grupę poprowadzono na ulicę Mariensztat. [Po drodze] widziałam, jak eskortujący żołnierz niemiecki wyrwał jednej matce ranną córkę w wieku około dziesięciu lat i zastrzelił. Kiedy szliśmy przez Wąski Dunaj do Krakowskiego Przedmieścia, widziałam wszędzie płonące domy.

Grupę naszą odstawiono do kościoła św. Wojciecha na Woli.

Po powrocie do Warszawy w styczniu 1945 roku widziałam w szpitalu „Pod Krzywą Latarnią” opalone zwłoki w stanie rozkładu.

Nie mogłam rozpoznać, czy zwłoki posiadały ślady postrzałów.

W czasie ekshumacji przeprowadzonej na tym terenie w mojej obecności przez PCK zabrano 69 ciał. Na podwórzu naszego domu Długa 5 widziałam niedopalone zwłoki dziewięciu osób, pięć z nich rozpoznałam jako ciała lokatorów naszego domu: 1. Zielińskiego, 2. małżeństwa Korzonkowskich, 3. Rembalskiej, 4. posługaczki Ewci (nazwiska nie znam). Te osoby pozostały w domu w czasie nakazanej przez żołnierzy niemieckich ewakuacji. Zwłoki te i te spod „Krzywej Latarni” były ekshumowane przez Polski Czerwony Krzyż i pochowane w Ogrodzie Krasińskich.

W styczniu 1945 roku na terenie punktu sanitarnego mieszczącego się na parterze oficyny domu przy ulicy Kilińskiego 1 widziałam ciała 42 osób, a w bramie tego domu pięć trupów spalonych.

W tym samym okresie widziałam na terenie międzymurza, przy ulicy Wąski Dunaj, około 70 ciał mężczyzn (w rozkładzie), poza tym rozrzucone zwłoki, sądząc z ubrania – powstańców.

Na tym protokół zakończono i odczytano.