CEZARIUSZ CISZEWSKI

Warszawa, 16 maja 1950 r. Janusz Gumkowski, działając jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchał niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Cezariusz Ciszewski
Data i miejsce urodzenia 25 czerwca 1902 r. w Warszawie
Imiona rodziców Gracjan i Anna z d. Gibel
Zawód ojca rzemieślnik
Przynależność państwowa polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie 4-klasowa szkoła handlowa
Zawód administrator
Miejsce zamieszkania ul. Paska 4 m. 1
Karalność niekarany

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w domu moim przy ul. Paska 4. Teren nasz zajęty był przez powstańców. Wojska niemieckie stacjonowały w koszarach w Szkole Gazowej, mieszczącej się u stóp wzgórza, na którym stoi kościół. Mieszkańcy nie mogli się swobodnie poruszać po terenie, gdyż Niemcy z koszar strzelali do pokazujących się na ulicach. Czy Niemcy ewakuowali ludność z naszego terenu w czasie powstania do dnia 14 września 1944 roku, nie wiem. Około 8 września Niemcy z koszar po pertraktacjach z dowództwem powstańczym wyszli z naszego terenu, podpalając koszary.

13 września rozpoczął się główny atak niemiecki na teren Marymontu. Niemcy uderzyli od strony Lasu Bielańskiego. SS-mani wraz z własowcami ruszyli podobno ul. Marii Kazimiery, paląc na tym terenie domy i mordując ludność. W domu przy ul. Marii Kazimiery 3 i zaraz sąsiednim – Paska 3 – SS-mani wymordowali kilkanaście osób. Bliższych informacji o tej zbrodni może udzielić Maria Gołębiowska (zam. obecnie ul. Paska 3). W domu nr 13 przy ul. Paska zostały zamordowane dnia tego następujące osoby: właściciele willi, Ferchowie (trzy osoby), małżeństwo Pawliccy. Zostali oni obrzuceni granatami w piwnicy i podpaleni.

Po powstaniu, gdy wróciłem do Warszawy w lutym 1945 roku, znalazłem zwęglone kości tych osób (poznałem ich po różnych znakach szczególnych, jak pas rupturowy, szpilki).

Ja wychodziłem z domu sąsiadów moich przy ul. Paska 25. Byłem ewakuowany wraz z mieszkańcami tego domku przez Wehrmacht, który zajmował nasz teren od Olejarni ulicą Gdańską. Po drodze nie zauważyłem żadnych śladów egzekucji. Słyszałem jednak, że Niemcy i na tym terenie dokonali zbrodni, a ciała zabitych już usunęli.

Z Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego w większej już grupie osób zostaliśmy przeprowadzeni na Powązki, stąd do kościoła na Woli. Po kilku dniach zostaliśmy odtransportowani do obozu przejściowego w Pruszkowie.

Na tym protokół zakończono i odczytano.