Sierż. Piotr Dzietkowicz, ur. 26 kwietnia 1894 r., mechanik samochodowy, żonaty.
[Zostałem] wzięty do niewoli 18 września 1939 r. w Równem, z transportu, z którym wyjechałem z Grodna. Osadzeni zostaliśmy w Szpanowie, w majątku ks. Radziwiłła.
21 września wywieźli nas bolszewicy do Szepietówki na punkt zborny w zagrodzenie. 2 października wywieźli nas z Szepietówki przez Kijów do Nowogradu [Nowogrodu] Wołyńskiego. W Kijowie dali nam obiad i powiedzieli, że powiozą nas do Polski, do domu, a zawieźli nas do Nowogradu [Nowogrodu] Wołyńskiego do łagru. Było nas tam do 30 tys. żołnierzy.
Z Nowogrodu część wywieźli na budowę szosy Lwów–Kijów, część do kopalni rudy i węgla Krzywy Róg, a nas – grupę 1,6 tys. osób – do Zaporoża. Tam byliśmy w łaźni i dali nam po sienniku i kocu. W Zaporożu mieszkaliśmy w barakach otoczonych drutem kolczastym i bocianizicami [?] z prozektorami [?]. Karmili nas dobrze, wysyłali nas do fabryki metalurgicznej w różne cechy grupkami pod konwojem i z fabryki również. Za pracę w fabryce płacili; większość dostawała bardzo mało, a jednostki zarabiały od 300 do 500 rubli.
Tak było cicho i spokojnie do Bożego Narodzenia, a po świętach poczęły się represje i sądy. Jeden z kolegów dostał 12 lat, a najmniej [ludzie] dostawali trzy lata. 20 maja 1940 r. zrobiono nam ścisłą rewizję i po 40 osób wepchali nas w zakratowane wagony pod zamek i pod barbarzyńskim konwojem [wywieźli nas] z Zaporoża na Północ. Pociągiem jechaliśmy do Kotlaca [Kotłasu], a z Kotłasu 30 maja płynęliśmy wodą barkami, nabici jak śledzie, i 4 czerwca przywieźli nas do 55 łagru, posadość [?] Niańda [Nianda], 120 km od Kotłasu. Na Północy pracowaliśmy przy budowie kolei i 13 miesięcy [później] wybudowaliśmy kolej i stację. Praca była bardzo ciężka i wydzielona normami, a odżywianie było fatalne, tak że część naszych żołnierzy z powodu ciężkiej pracy i złego odżywiania została pochowana w lasach i bagnach Północy, a 16 osób plus jeden bojec zostali zabici lorą z szynami – nie specjalnie, zdarzył się wypadek.
Obchodzenie się bolszewickiego naczalstwa z nami było możliwe, tylko z naszych Polaków niektórzy nariadczyki, dziesiętnicy i brygadziści byli, dranie, gorsi od bolszewików.
10 lipca 1941 r. wywieźli nas z 55 łagru ze stacji Tywe [?] w głąb Rosji. 16 lipca przyjechaliśmy do Jużnego łagru [w] iwanowskiej obłasti, wiaznienskiego [wiaznikowskiego] rejonu. Ze stacji do łagru szliśmy 45 km piechotą, było bardzo ciężko i męcząco. Do Wiaznia [Wiaźnik?] przyjechał polski pułkownik z rozkazem z Moskwy, była zrobiona komisja i rozbili nas na rodzaje broni.
8 sierpnia 1941 r. przyjechaliśmy do Tatiszczewa, gdzie formowała się 5 Dywizja.