STANISŁAW MIKOŁAJCZYK

Stanisław Mikołajczyk
kl. IVa
Niewachlów, 15 listopada 1946 r.

Moje wspomnienia zbrodni niemieckich

W lecie 1943 r. wracał mój tatuś z pracy z Kielc do Niewachlowa do domu. Był to dzień upalny, więc chcąc sobie odpocząć pewnie, usiadł nad naszym strumykiem i usnął. Przechodzący tamtędy Niemcy oddali do tatusia kilka strzałów, zabili go. Nadaremnie oczekiwaliśmy tego dnia tatusia, nie wrócił. Tej nocy nie spaliśmy.

Wczesnym rankiem dowiedzieliśmy się od świadków tej zbrodni, że tatusia zastrzelili Niemcy, że tatuś nie żyje, leży zabity nad rzeczką Sufragańcem, niedaleko domu, ze dwa kilometry. Poszliśmy tam, wzięliśmy zwłoki tatusia na furmankę i przywieźliśmy do domu. Na drugi dzień odwieźliśmy tatusia na cmentarz.

Gdyby tatuś żył, nie [żylibyśmy w] biedzie, bo tatuś był dobrym stolarzem, a tak mamy przez Niemców biedę i smutek.