Antonina Synak
kl. V
Publiczna Szkoła Powszechna w Dąbrowie koło Kielc
Moje wspomnienia zbrodni niemieckich
Do Polski wkroczyli Niemcy w 1939 r. we wrześniu. Moja rodzina wyjechała przed Niemcami z Dąbrowy koło Kielc do innej wsi. 4 września już nadleciały niemieckie samoloty na pobliskie miasto Kielce i zbombardowały je. Niemcy wkroczyli do mojej wsi 5 września we wtorek. Były trupy. Jeden mężczyzna żonaty szedł na wieś gasić palące się domy i Niemcy zastrzelili go przy rzeczce. Drugi mężczyzna też był żonaty. Szedł szosą, a tu Niemiec jedzie na motocyklu i mówi: „Ręce do góry!”. Mężczyzna próbował uciekać i został zastrzelony.
Mój tatuś poszedł za Wisłę z innymi mężczyznami. W czwartek wracamy do domu, a tu stoją tylko kominy. Ale mój dom został ocalony. W pobliżu mej wioski byli też zabici polscy żołnierze po lasach i polach. Ludzie pozabierali trupy do jednego miejsca – na skraju lasu wybrano plac i pochowano je.
Było też wiele innych nieszczęść w czasie okupacji. Okropne się stały łapanki i wywożenia ludzi samochodami do lasu, aby ich tam zastrzelić. Pewnego razu jeszcze ludzie w Dąbrowie spali, kiedy Niemcy już przyjechali na wieś, obstawili ją dookoła. Ludzie rano wstają, a tu wieś obstawiona. Wtedy Niemcy nałapali bardzo dużo ludzi.
Pewnego znów dnia ludzie patrzą, a Niemcy wiozą pełne samochody polskiej ludności. Skręcili do lasu. Po chwili słychać było tylko strzały. Samochody wracały puste. Mieszkańcy Dąbrowy domyślili się, że Niemcy dokonali w naszym sąsiedztwie jednej z najpotworniejszych zbrodni.