Janina Gwarek
kl. VIb
Publiczna Szkoła Powszechna nr 1
Skarżysko-Kamienna
Chwila najbardziej pamiętna dla mnie z lat okupacji
Dzień wstał jasny i pogodny. Zdawał się nic złego nie wróżyć. Słońce jak zwykle zaczęło swą dzienną wędrówkę po pogodnym i czystym niebie. Ulice były jeszcze ciche. Wtem, nie wiadomo skąd, na ulicach przedmieścia Skarżyska pojawił się oddział żandarmów. Podniosła się wrzawa, a wśród tej wrzawy ludzkiej, wśród salwy karabinów, było najwyraźniej słychać jeden wyraz, który przejmował każdego do głębi dreszczem: „Łapanka!”. Tym jednym wyrazem był podniecony każdy, ktokolwiek go usłyszał…
Na korytarzu zadźwięczały ostrogi i gwoździe butów żandarmów. Z zadowoleniem wchodzili do mieszkań i wyprowadzali ofiarę, patrząc obojętnie na lamentujące matki, żony i dzieci. Wśród mrowia ofiar znalazł się także mój brat, który był jeszcze dzieckiem oderwanym od matki. Z bólem serca myśleliśmy o tym, że wkrótce rozłączymy się i nie wiadomo, czy kiedyś znów uda nam się połączyć.
Przed południem wprowadzono wszystkich złapanych do wagonów towarowych. Żołnierze niemieccy zapieczętowali [wagony] i zasunęli otwory tak, jakby [transportowali] zwierzęta. Obojętni żołnierze ze śmiechem odpędzali matkę czy żonę bagnetem od wagonów. Rozległ się gwizd lokomotywy i pociąg ruszył. Gwizd ten przejął mnie dreszczem i ból straszny targnął mym sercem, które czuło, że więcej nie ujrzę swego braciszka.