WIESŁAW GLEJZER

Wiesław Glejzer
kl. VIa
Szkoła nr 1
Skarżysko-Kamienna

Chwila najbardziej pamiętna dla mnie z lat okupacji

W czasie okupacji hitlerowskiej każdy Polak patriota miał za zadanie pracować w konspiracji i podtrzymywać na duchu innych. Toteż u nas w rodzinie tatuś i dziadziuś należeli do tajnej organizacji. Często wieczorami odbywały się u nas konferencje, czytanie i kolportowanie tajnych gazetek, przenoszenie meldunków i rozkazów. Często przyjeżdżali łącznicy z innych miast celem udzielenia pewnych wskazówek i odbycia narad. Trwało to szczęśliwie przeszło dwa lata. Marzeniem dziadziusia było doczekanie wolności i chęć zemsty na okupancie niemieckim. Nie było jednak dziadziusiowi przeznaczone doczekanie tej chwili, gdyż wśród Polaków byli szpicle, którzy za pieniądze sprzedawali Niemcom ideowych ludzi. Taki Polak sprzedał mojego dziadziusia 4 grudnia 1943 r., w dzień imienin mojej siostrzyczki Basi. Wieczorem, kiedy dziadziuś był u nas, a w mieszkaniu dziadziusia jeden z konspiratorów nadawał wiadomości z kraju, zdrajca narodu polskiego nasłał gestapo na nasz dom. Dziadziuś, nie spodziewając się niczego, wyszedł od nas i udał się do swojego domu. W mieszkaniu dziadziusia już odbywała się rewizja i tam został aresztowany. Jakoś udało się babuni szczęśliwie wyjść i zawiadomić nas, że dziadziuś został aresztowany, w mieszkaniu [jest] pełno gestapowców, a cała ulica i dom [są] otoczone. Kiedy tatuś przekonał się, że ucieczka jest niemożliwa, polecił nam położyć się do łóżka, sam wziął [do ręki] moje książki i zeszyty pod pozorem sprawdzenia lekcji. Były to straszne i długie chwile, bo podjeżdżało [sporo] aut i słychać było trzaskanie drzwiczek. W całym domu odbywała się rewizja. Do naszego mieszkania [hitlerowcy] nie trafili. Zabierając dziadziusia, Niemcy ograbili mieszkanie. Wywieźli dziadziusia do więzienia w Radomiu, następnie do obozu koncentracyjnego w Gross-Rosen, gdzie został zamordowany przez zbirów niemieckich. Chwili aresztowania nie zapomnę do końca mojego życia.