ANTONI BUDZIANOWSKI

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

St. wachm. żandarmerii Antoni Budzianowski, ur. w 1886 r., emerytowany starszy przodownik Policji Państwowej, w czasie mobilizacji w 1939 r. wstąpił do wojska i przeznaczony do ochrony taborów wojskowych, rozbrojony w Kowalówce k. Monasterzysk przez wojska sowieckie i zatrzymany w fabryce tytoniowej w Monasterzyskach. Stamtąd uciekłem do Podhajec, skąd wróciłem do domu. Wracając drogą z Monasterzysk do Podhajec przytrzymywany byłem przez bandy ukraińskie, a po przeprowadzeniu rewizji osobistej i różnych szykanach puszczali nas dalej w drogę.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

Po powrocie do domu prześladowali mnie Ukraińcy i Żydzi komuniści, grożąc mi aresztowaniem. Wobec tego wyjechałem do rodziny do Kołomyi, gdzie ukrywałem się do 3 listopada 1939 r., lecz z powodu prześladowań sowieckich i braku jakichkolwiek dokumentów wróciłem do domu. Ukrywałem się ciągle i nie byłem pewny dnia ani godziny, kiedy NKWD przyjdzie po mnie. 7 lutego 1940 r. ok. godz. 7.00 przybyli do mnie NKWD-ziści z milicjantem sowieckim, a był to Ukrainiec z pow. jaworowskiego i Żyd komunista Josel Silberstein z Wielkich Oczów.

Po stwierdzeniu mej identyczności [tożsamości] oświadczył mi NKWD-zista, że ma doniesienie, że wróciłem z wojska i posiadam broń. Polecili mnie i rodzinie nie wychodzić z pokoju i przeprowadzili rewizję domu i osobistą, w czasie której nic nie znaleźli. Wówczas oświadczył mi, że aresztuje mnie i zabiera do naczelnika NKWD w Krakowcu, pow. Jaworów, nie zezwalając mi nic wziąć i pożegnać się z rodziną.

3. Nazwa obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:

W areszcie powiatowym w Krakowcu siedziałem ok. ośmiu dni. Później odeskortowano mnie do więzienia „Brygidki” we Lwowie. Po kilku miesiącach wywieźli mnie do obozu w Starobielsku, gdzie zasądzili mnie na dziesięć lat ciężkich robót przymusowych na Wschodzie i wywieźli mnie do Buchty Nachodki za Władywostokiem nad Morzem Japońskim, Ziemia Budieniego [?], skąd miałem być wywieziony na Kałymę [Kołymę], ale z powodu zachorowania pozostałem w Buchcie Nachodce aż do zwolnienia na mocy amnestii.

4. Opis obozu, więzienia:

Areszt w Krakowcu był urządzony przez Sowietów w budynku żydowskim na parterze, jedna cela dla mężczyzn, jedna dla kobiet. Cela była wilgotna, sprawy naturalne załatwiano wewnątrz, do kibla. Spało w tej celi do 20 ludzi na pryczy, a miała najwyżej do trzech metrów kwadratowych. Więzienie „Brygidki” we Lwowie znane jest powszechnie z budowy. W celi, w której spało ośmiu więźniów polskich, spało nas do 65 i tak było ciasno, że nie można było szpilki wcisnąć. Cela brudna, pełno pluskiew, tym samem też obsiadały nas wszy, które wybijaliśmy dwa razy dziennie.

Ze Lwowa pociągiem, w zakratowanych wozach towarowych, wywieźli nas do obozu w Starobielsku. Tam byliśmy w barakach drewnianych po 500–600 ludzi w jednym. Baraki te były źle pokryte, w czasie deszczu ciekło na głowę. Poza tym brudne. Kąpiel i dezynfektor bardzo lichy, teren moczarowaty. Inni siedzieli w cerkwi i kaplicy, po kilka tysięcy ludzi.

W Buchcie Nachodce byliśmy w barakach krytych brezentem. Spaliśmy na pryczach piętrowych. Teren bagnisty, szarańcza szczurów – po głowie łaziły i ostatnią kromkę chleba zjadały. Głód w najwyższym stopniu. Stosunki higieniczne niżej krytyki.

5. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:

We wszystkich więzieniach więźniowie byli narodowości polskiej, ukraińskiej i żydowskiej, a część Rusinów zakarpackich i Litwinów. Więźniowie byli polityczni, wojskowi i za przekroczenie granicy. Stosunki więzienne znośne, czasami dyskusja o stosunkach w Polsce.

Ukraińcy występowali czasami wrogo na policję, władze – szczególnie nacjonaliści ukraińscy wyrażali się, że lepiej im jest w Rosji jak w Berezie Kartuskiej, cieszyli się upadkiem Polski, wyrażając się, że dobrze by było choć kilka milionów Polaków wyrżnąć.

6. Życie w obozie, więzieniu:

Życie w więzieniu i obozie było bardzo ciężkie. W więzieniu do pracy nie brali, dopiero w Buchcie Nachodce pracowałem przy budowie izolatorki, tj. noszenie kamieni itp. Normy żądali i tym dawali większą porcję chleba, którzy powyżej normy robili. Wynagrodzenia żadnego nie dawali.

Do roboty wysyłali z muzyką więzienną. Ubrania nie dawali. Kąpiel bardzo zła. Ponieważ nie pracowałem, nie otrzymywałem kolacji.

Poza tym w więzieniu we Lwowie kapitan Wojska Polskiego Szpiro trzymał po kryjomu wieczorem pogadankę i podtrzymywał nas na duchu. Czasami za chleb lub papierosy otrzymywaliśmy przemycaną z celi do celi gazetkę „Czerwony Sztandar”.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Stosunek NKWD do Polaków na wygląd, dla propagandy udawany, był przyjazny – jednak wrogość i gniew wyczytać można było każdemu z oczu. W czasie przesłuchiwania mnie i spisywania protokołu przez naczelnika NKWD w Krakowcu bili mnie gumową pałką po głowie, rękoma po twarzy, szczególnie w czasie konfrontowania mnie ze świadkami. Badanie przeprowadzali w godz. 20.00–2.00, budząc mnie co chwila ze snu i zmuszając do przyznania się do zarzucanego mi oskarżenia i do podpisania protokołów ze mną spisanych.

Gdy w 1940 r. w Wigilię Bożego Narodzenia kolędowaliśmy w celach w „Brygidkach” we Lwowie, Sowieci bili nas, a dla postrachu strzelali na podwórzu. Słyszałem również w więzieniu „Brygidki” we Lwowie jęki, płacz i krzyk dzieci i kobiet polskich – dlaczego, nie wiem, najprawdopodobniej bili ich. W podróży do Starobielska i Buchty Nachodki nie dawali jeść i wody, a gdy upominaliśmy się, bito nas. Również i Polacy, którzy byli więźniami polskimi, dokuczali nam.

W obozie Buchta Nachodka urządzali Sowieci propagandowe przedstawienia i informowali, że Polski już nie ma i nie będzie.

8. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?

Łączności z krajem i rodziną wcale nie miałem. Zauważyłem, że Ukraińcy mieli od czasu do czasu tajne informacje o stosunkach niemiecko-ukraińskich.

9. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

Zostałem zwolniony z obozu po ogłoszeniu amnestii, w sierpniu 1941 r. i wysiedlony do Tomska.

W Tomsku spotkałem w porcie porucznika i plutonowego Wojska Polskiego, który doradził mi jechać do Bozułuku [Buzułuku]. Sprzedałem ostatnią koszulę i co miałem i uzyskawszy 70 rubli na bilet, wyjechałem do Bozułuku [Buzułuku] i zgłosiłem się do władz wojskowych. Stamtąd po komisji lekarskiej wysłano nas transportem do Uzbekistanu w okolicy Karakuł [Karakol], do kołchozu „Kiziljułdus” [?]. Po dwutygodniowym pobycie wysłali nas do lenińskiego rejonu, do kołchozu „Chyla” [?], gdzie trzy razy stawałem na komisji polsko-sowieckiej i wysłano [mnie] znowu transportem do Gorczakowa [Marg’ilonu]. Tam stawałem przed komisją polską (poborową) 24 lutego 1942 r. i [zostałem] wcielony do 9 Kompanii Żandarmerii w Margielanie [Marg’ilonie], w której służyłem do wyjazdu do Pahlevi [Bandar-e Pahlavi], Teheran.

Miejsce postoju, 8 marca 1943 r.