Warszawa, 15 maja 1946 r. Sędzia Halina Wereńko, oddelegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi sędzia odebrała przysięgę na zasadzie art. 109 kpk.
Świadek zeznała, co następuje:
Imię i nazwisko | Helena Dobrzelak |
Stan cywilny | panna |
Imiona rodziców | Józef i Antonina z d. Sobkowicz |
Data urodzenia | 3 kwietnia 1903 w Warszawie |
Zajęcie | przy rodzinie |
Wykształcenie | siedem klas szkoły powszechnej |
Miejsce zamieszkania | Mokotów ul. Odolańska 7 m.15 |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Karalność | niekarana |
Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w domu przy ulicy Wolskiej 26 w Warszawie. Od początku przebywali w naszym domu powstańcy, odpierając ataki oddziałów niemieckich. Pracowałam wtedy jako sanitariuszka OPL [Obrona Przeciwlotnicza]. 5 sierpnia powstańcy wycofali się wylotami piwnic, a około godziny 17.00 na teren naszego domu wdarły się oddziały niemieckie, ostrzeliwując podwórze. W tym momencie w grupie kilkuset mieszkańców naszego domu przebywałam w piwnicy. Żołnierze niemieccy wydali rozkaz, by ludność cywilna wyszła z domu. Wyszliśmy wszyscy z rękami podniesionymi do góry. Żołnierze niemieccy otoczyli nas, trzymając broń gotową do strzału. Popędzili naszą grupę pod mur, potem w bramę, następnie z powrotem do piwnicy. Zostałam ranna w nogę i upadłam. Nastąpiło zamieszanie. Ludzie w popłochu biegali po piwnicy, tratując mnie i innych rannych. Po chwili żołnierze z podwórza ponownie wydali rozkaz, by wszyscy wyszli z piwnicy (raus). Mogący chodzić wyszli. Później dowiedziałam się, iż z grupy, która wyszła z piwnicy, żołnierze niemieccy rozstrzelali tylko kilka osób, które odzywały się, pozostałych odprowadzono do kościoła św. Wojciecha na Woli, a stąd wywieziono przez obóz przejściowy w Pruszkowie do Niemiec. W piwnicy razem ze mną pozostało ponad sto osób zabitych, względnie rannych. Będąc ranna w obie nogi, leżałam całą noc w kałuży krwi. Nazajutrz poczułam dym i zorientowałam się, że piwnica się pali. Czołgając się na brzuchu, wydostałam się na podwórze domu numer 28 przy ulicy Wolskiej. Ten dom także płonął, ale na podwórzu znajdował się niski budynek nie objęty pożarem i tu się doczołgałam. Przekonałam się, iż jestem w ubikacji i leżałam tu do wtorku, 8 sierpnia. Bolały mnie rany, miałam gorączkę, bardzo cierpiałam, nie mając nawet kropli wody. 8 sierpnia rano zobaczyłam wchodzących na podwórze dwóch żołnierzy w mundurach niemieckich. Słyszałam, jak idąc, rozmawiali ze sobą po rosyjsku czy też ukraińsku. Zawołałam, prosząc o ratunek, w odpowiedzi na moje prośby jeden z nich strzelił do mnie z pistoletu, trafiając w szyję. Uczułam jakby sparzenie od papierosa, jednak przytomności nie straciłam. Widziałam jak „Ukraińcy” spokojnie odeszli. W jakiś czas potem zobaczyłam na podwórzu kilka osób z ludności cywilnej, obdartych i zasmolonych. Byli to mieszkańcy domu, którzy ukryli się przed Niemcami pod klapą śmietnika. Prosiłam ich o podanie wody, lecz wody nie było. Ludzie odeszli, by się ukryć w piwnicach. Sama wyczołgałam się z ubikacji na gruzy. Tego samego dnia 18 sierpnia 1944 [sic] wieczorem przybyła na podwórze grupa żołnierzy niemieckich i „Ukraińców”, formacji nie umiem określić. Chodzili po podwórzu, wołając, by Polacy wychodzili z kryjówek, bo śmierć im nie grozi. Na wezwanie wyszło z piwnicy około stu mężczyzn kobiet i dzieci, obdartych, brudnych. Żołnierze zastrzelili pierwszego mężczyznę, pozostałych w grupie wyprowadzili na ulicę Wolską. Znacznie później mówiono mi, iż tę grupę ludności żołnierze niemieccy rozstrzelali na polu gry zwanym Wenecją. Znów zostałam sama na podwórzu. Po chwili przybyło kilku żołnierzy niemieckich w towarzystwie mężczyzn z ludności cywilnej. Mężczyźni na rozkaz Niemców przenieśli mnie do Szpitala św. Stanisława przy ul. Wolskiej. Natychmiast otrzymałam pierwszą pomoc, a wieczorem amputowano mi prawą nogę i opatrzono dwie rany na lewej. (Świadek pokazuje bliznę na lewej nodze oraz prawą nogę obciętą powyżej kolana).
Na tym protokół zakończono i odczytano.