WIKTOR BYCZKOWSKI

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Chor. Wiktor Piotr Byczkowski, 47 lat, urzędnik administracji Lasów Państwowych; kompania broni [?], Ośrodek Zapasowy i Etapów [Armii Polskiej na Wschodzie].

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

Aresztowany 17 września 1939 r. w Ostrogu nad Horyniem.

3. Nazwa obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:

Obóz wojskowy Kozielszczyzna od 24 września do 22 października, następnie kopalnie rudy „Wieczernyj Ket” [?] od 22 października do 28 listopada 1939 r., następnie izolator pod Krzywym Rogiem od 28 listopada 1939 r. do końca kwietnia 1940 r.

4. Opis obozu, więzienia:

Przy pracy i wydobywaniu rudy w kopalniach „Krasnyj Gornik” i „Frunze” do pracy chodziłem pod konwojem. Ubranie, obuwie i bieliznę wydano. Mieszkaliśmy w budynkach fabrycznych, murowanych, otoczonych drutami kolczastymi. Do sal, w których mieszkaliśmy, wydano tzw. kojki drewniane, sienniki ze słomą i koce. Jedzenie było względne, stołowaliśmy się w tzw. fabryka-kuchnia, przeważała kasza i tłuszcze roślinne. Za pracę płacono nam stosownie do wyrobionej normy, następnie potrącano za mieszkanie, życie, ubranie, a resztę pozostałych zarobków wypłacano.

5. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:

Oficjalnie traktowano nas jako jeńców wojennych i według nieoficjalnych danych wiadomo mi, że w rejonie dniepropietrowskim było nas ok. 36 tys. z różnych formacji wojskowych, przeważnie rezerwy. Ponieważ zastosowano rygory, że bez pracy chleba nie ma, na ogół jeńcy, z wyjątkiem niewielu, pracowali o tyle, aby nie być głodni.

Komendantem moim i brygadierami byli wybierani przeważnie z mniejszości – Żydzi, Ukraińcy. Od początku pracy na rudzie moim komendantem był kapral rezerwy batalionu Korpusu Ochrony Pogranicza „Ostróg” nad Horyniem, niejaki Szaporow. Zdobył on sobie całkowite zaufanie władz NKWD. Mniejszość narodowa ustosunkowała się całkowicie lojalnie do zarządzeń i – jak mi wiadomo – w sposób dyskretny prowokowano Polaków, szczególnie podoficerów zawodowych i funkcjonariuszy administracji państwowej. Między Polakami były stosunki przyjacielskie. Nadawano nam kilkakrotnie audycje radiowe Wandy Wasilewskiej, w których mówiono, że „Polski i polskich sztandarów nie ma, stolicą naszą jest Moskwa, a ojcem naszym jest Stalin”.

Z biegiem czasu zaczęło się indywidualne badanie. Wzywano do NKWD zawsze w nocy, po trzy, cztery razy. Z początku podchodzono względnie łagodnie, lecz gdy badany nie odpowiadał na pytania, sadzali do aresztu, nie dając jeść i palić. Gdy opór był dłuższy, bito kolbami naganów, kopano. W ten sposób ok. 400 [spośród] nas znalazło się w izolatce pod Krzywym Rogiem. Otoczeni byliśmy wysokim płotem i drutem. Na czterech wyżkach stali żołnierze z bronią maszynową i patrole z psami. Spaliśmy na cementowej podłodze tylko w ubraniach. Życie nad wyraz słabe, jednym słowem – głodowaliśmy. W połowie marca 1940 r. wszczęliśmy bunt, wyważyliśmy bramę, przybyło pogotowie alarmowe wraz z wyższym wojskowym. Od tej chwili wyżywienie nasze poprawiło się. Następnie kolejno przeszliśmy dystylarkopię [sic!], fotografię i w końcu kwietnia 1940 r. załadowano nas do pociągu, szczelnie zamknięto w wagonach po 40 ludzi i w pierwszych dniach maja 1940 r. przywieziono do stacji kolejowej Kotłas. Stamtąd barkami i częściowo piechotą do Kniaźpohostu, następnie do Czybju [Czibiu] i rozdzielono nas po obozach, mniej więcej po 600 ludzi.

Ja byłem w 14. obozie, 4. oddziale. Naczelnikiem był „Połuja”, kat dla jeńców. Pracowaliśmy przy budowie linii kolejowej. Wiem, że dużo kolegów zmarło, lecz tego nie widziałem, gdyż ciężko chorych wywożono do szpitala i tych więcej nie widziałem.

Z Dniepropietrowska nie wszyscy wyjeżdżali na Północ, lojalni – przeważnie mniejszości – wyjeżdżali na nasze Kresy Wschodnie, na tzw. łutszyje usłowija.

6. Życie w obozie, więzieniu:

Na Północy mieszkaliśmy w drewnianych barakach. Plagą naszą były pluskwy i szczury. Pracowaliśmy po 12 godzin na dobę przy bardzo wysokiej normie i bardzo złych warunkach –mokradła.

W 50 proc. na ogół zarabiano [na] pierwszy kocioł, [w] 30 proc. [na] drugi kocioł, pozostali [na] trzeci kocioł i sztab – komenda [sic!]. W obozie zbierano się konspiracyjnie i omawiano nasze położenie i położenie polityczne Kraju. Koleżeńskość, z bardzo małym wyjątkiem, jak najlepsza. Im więcej od nas wymagano, tym duch był większy. W sposób uporczywy i stanowczy odpierano twierdzenie, że Polski już nie będzie.

7. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Pomocy lekarskiej udzielano nam niewystarczająco, z braku medykamentów. Felczerem naszym był plut. Beruztowicz, który wywiązywał się ze swego zadania nadzwyczajnie, ku naszej korzyści.

8. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?

W końcu 1940 r. zaczęły nadchodzić z kraju posyłki żywnościowe, lecz tylko mały odsetek otrzymał listy bądź posyłki do rąk, gdyż [ludzie] nie mieli wyrobionych wymaganych 50 proc. normy, w takim wypadku listy i posyłki konfiskowano.

9. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

W połowie lipca 1941 r. wywieziono nas do Kotłasu, stamtąd do Iwano[wo-]Wozniesieńska i po przyjeździe do nas pana płk. Sulika-Sarnowskiego w połowie września 1941 r. przywieziono nas do Tatiszczewa do 5 Dywizji Piechoty.

Miejsce postoju, 28 lutego 1943 r.