JANINA BIELAK

Janina Bielakówna
Klasa V
Szkoła Podstawowa w Krężnicy Jarej

Moje wspomnienia

W 1944 r. byłam jeszcze małą dziewczynką, miałam zaledwie dziewięć lat. Chodziłam już do trzeciej klasy i rozumiałam doskonale, co to znaczy niewola niemiecka. Nadszedł 22 lipca 1944 r., huk armat dochodził aż do naszej wsi. Front zbliżał się coraz bardziej, a z nim lęk przed uciekającymi Niemcami, ale jednocześnie iskra nadziei wyzwolenia własnej ojczyzny z rąk barbarzyńców. Widzieliśmy, jak samochody niemieckie przejeżdżały przez wieś, a ludzie [wówczas] kryli się do mieszkań i piwnic. W tym dniu było bardzo gorąco, a Niemcom spieszyło się bardzo. Zaczęły się już żniwa, na polach stały snopy. Niemcy zatrzymali się w naszej wsi, Krężnicy Jarej. Strach ogarnął wszystkich. Tymczasem oczom naszym przedstawił się okropny widok. Oto Niemcy przyprowadzili ze sobą kilkudziesięciu Polaków i tuż nad rzeką Bystrzycą mieli ich rozstrzelać. Byli to ludzie z okolic Parczewa, których Niemcy zabrali z rodzinnych domów, aby w ten sposób mordować dalej niewinnych. Niektórzy klękali i prosili o darowanie im życia, ale barbarzyństwo niemieckie nie znało uczucia litości. Jeden [Polak] z tej grupy dał znak, ażeby ratować się ucieczką, jednocześnie kilku rzuciło się do ucieczki. Padły strzały i 25 Polaków zginęło na tej polance, a plamy krwi wśród zieleni traw świadczyły o nowym morderstwie. Kilku [straceńców] zdołało ocalić życie, a reszta spoczęła we wspólnej mogile na naszym cmentarzu. Na miejscu ich śmierci postawiono krzyż. Kwiaty i wieńce świadczą o tym, że każde polskie serce pamięta o tych, którzy zginęli dla ojczyzny.