STEFAN KNABIT

Stefan Knabit
kl. IVa
I Państwowe Gimnazjum i Liceum im. B. Prusa w Siedlcach
20 czerwca 1946 r.

Jak uczyliśmy się za czasów okupacji

W 1939 r. ukończyłem czwarty oddział szkoły powszechnej. We wrześniu wybuchła wojna. Nauka nie została wznowiona. Widzieliśmy, jak Niemcy zabierali nasze szkoły powszechne i średnie. Wszystko, co stanowiło jakąś wartość, było natychmiast wywożone do Niemiec. Zostały tylko te sprzęty, które były jeszcze przed wkroczeniem wojsk niemieckich zabrane przez nauczycieli do domów prywatnych.

Kiedy więc przy końcu października rozpoczęliśmy naukę, odbywała się ona w warunkach bardzo ciężkich. [Zaledwie] kilka gmachów szkolnych nie było zajętych przez okupanta. W tych gmachach uczyliśmy się. Ale cóż to była za nauka! Ponieważ do każdej szkoły, tzn. do każdego gmachu szkolnego, uczęszczali [uczniowie] trzech albo czterech szkół, nauka odbywała się rano i po południu. Gdy szkół uczęszczało do jednego gmachu więcej, nie starczyło dnia, aby każda z nich miała codziennie przynajmniej cztery lekcje. Dlatego też w wielu wypadkach lekcje dla każdej szkoły odbywały się co drugi dzień.

W zasadzie nie wolno było się uczyć historii ani geografii, ale dzięki nauczycielom mieliśmy możność dowiadywania się wszystkich danych o kraju ojczystym na innych lekcjach. Ci, którzy mieli książki do historii czy geografii, przynosili je i czytaliśmy je, nie zwracając uwagi na to, że lada chwila może wpaść żandarmeria albo i Schulrat. Jeśli taki wypadek zaszedł (np. o wizytacji byliśmy już zwykle przedtem poinformowani), książki chowało się do pieców albo bliżej mieszkający kolega odwoził je do swego domu.

Po skończeniu szóstego oddziału wielu z nas nie wiedziało, co dalej robić. Słyszeliśmy o kompletach, liczyliśmy jednak na to, że wkrótce coś się zmieni w ciągu tego jednego roku i że będziemy mogli rozpocząć szkołę średnią w normalnych już warunkach. Na razie postanowiliśmy wszyscy chodzić do siódmej klasy. Wtedy (rok szkolny 1941/1942) warunki szkolne trochę się poprawiły. Dzięki staraniom władz szkolnych kilka budynków udało się odzyskać i dlatego przynajmniej warunki lokalowe się poprawiły.

W siódmym oddziale w związku z przerabianą (w ograniczonym wprawdzie zakresie) literaturą polską bardzo często poruszaliśmy kwestię odzyskania niepodległości Polski. Czekaliśmy wszyscy na coś, co zmieniłoby dotychczasowy stan rzeczy. Najlepszym wyrazem uczuć naszych były wypracowania z języka polskiego, gdzie do każdego tematu wtrącało się zdania o tym, czego wszyscy pragniemy. Obiecywaliśmy sobie, że przyszły rok będzie lepszy. I ten przyszły rok był nadzieją, która podtrzymywała nas w późniejszych, o ile cięższych chwilach. Nauczycielstwo starannie pielęgnowało tego ducha polskiego, tę iskierkę tlącą w sercach naszych, i nie dopuszczało do nas zwątpienia.

Tak skończyliśmy oddział siódmy. Szkoła powszechna dała nam bardzo dużo. Nam, duszom dopiero dojrzewającym do tego minimalnego poziomu orientacji w rzeczach, które się wtenczas rozgrywały. Szkoła powszechna dała nam podstawę nie tylko naukową, ale i duchową. Po opuszczeniu tej najniższego rzędu uczelni byliśmy nad wyraz wyrobieni. Orientowaliśmy się doskonale, co należy zrobić w takiej czy innej sytuacji. Przepojeni byliśmy nienawiścią do okupanta i do wszystkiego, co niemieckie. Polska za to była dla nas czymś wymarzonym, o czym myślało się nieomal z uwielbieniem; czymś świętym.

My przed wojną byliśmy jeszcze dziećmi. Nie rozumieliśmy jeszcze wtedy do głębi propagandy, którą pojono naród polski. Ale to lepiej dla nas. Dzięki temu w naszych młodocianych sercach nie padł nawet cień pogardy na to, co było polskie. Teraz jesteśmy starsi, możemy dowiadywać się wielu rzeczy o stosunkach przedwrześniowych i to bynajmniej nie zaćmi miłości naszej do Ojczyzny. Ale wtedy, przy tak olbrzymiej propagandzie niemieckiej, dusze nasze nie mogłyby utrzymać się przy swym stanowisku, gdyby nie uważały, że Polska jest ideałem, do którego dążyć należy.

Nauka na kompletach odbywała się w warunkach o wiele gorszych. Uczyliśmy się w domach prywatnych. O książki było bardzo trudno, a nawet [ten], kto je miał, musiał przenosić w ukryciu, pod odzieniem. Wtedy interesowaliśmy się mocno sprawami politycznymi. Poszukiwaliśmy wespół z profesorami zmyślnie wydrukowanych w wierszu słów: „Polacy Sikorski działa”. Napełniały nas otuchą zwycięstwa wojsk rosyjskich na wschodzie i wojsk alianckich na południu, a później na zachodzie, ulotki i napisy na murach wzywające do oporu przeciw okupantowi i zapowiadające bliski koniec znienawidzonego wroga. Jakąż radością byliśmy napełnieni, gdy 11 listopada (1943 czy 1944 r.) na maszcie na boisku sportowym zawisła polska flaga, symbol wolności, zbliżającej się już szybko. Jednocześnie jednak smuciliśmy się, czytając listy rozstrzelanych w publicznych egzekucjach patriotów.

Coraz ciężej było przedostawać się do miejsca, gdzie odbywały się lekcje. Prawie codziennie bywały obławy, łapanki i tzw. blokady. Dlatego też dużo lekcji traciliśmy. Jednakże pomimo wszelkich przeciwności, dzięki usilnej pracy grona profesorskiego i nas samych nie obniżyliśmy poziomu i materiał skończyliśmy w odpowiednim terminie. Bardzo trudno było o książki. Trudno było je dostać, a po drugie były one bardzo drogie. Dlatego też w większej części uczyliśmy się po kilku z jednej książki. Mieliśmy to szczęście, że z naszego kompletu nikt nie został nakryty, dlatego też w stosunku do innych kompletów naukę mogliśmy prowadzić w warunkach trochę lepszych.

Teraz, kiedy uczymy się w warunkach prawie normalnych, rozumiemy dobrze usterki nauki z czasów okupacji i cenimy należycie wysiłki tych, którzy starają się warunki jeszcze ulepszyć. Wspominając tak niedawne jeszcze czasy, zadowoleni jesteśmy, że dane nam było uczyć się, nie tracąc (nie wszyscy oczywiście) ani jednego roku. Cieszymy się, że znów możemy mówić, myśleć, modlić się po polsku bez żadnych ograniczeń, że dane nam było przetrzymać ten ciężki okres okupacji, podczas gdy setki tysięcy młodych istnień zginęło w służbie Ojczyzny. Pomnąc przeto na zasługi tych, którzy starali się, aby w kraju wróg nie czuł się pewnie; tych, którzy pracowali pod okupacją dla Ojczyzny; tych, którzy wreszcie oswobodzili kraj od znienawidzonego okupanta, musimy pracować, ucząc się, aby wyrosnąć na prawych obywateli państwa polskiego.