LESZEK CHOJECKI

Leszek Chojecki
kl. IV
Gimnazjum i Liceum im. Króla Jana III Sobieskiego w Grudziądzu

Mój udział w tajnym nauczaniu

Urodziłem się 17 lutego 1928 r. w Aleksandrowie (pow. Ciechanów). Rodzice moi przenieśli się na Pomorze i tam ukończyłem pięć oddziałów szkoły powszechnej.

W czasie okupacji (1940 r.) zmuszeni byliśmy opuścić Pomorze i udać się na ziemie przyłączone do Trzeciej Rzeszy.

Szóstą i siódmą klasę ukończyłem w 1940 i 1941 r. w domu. Później rodzina mojej matki zdecydowała się posłać [mnie] na lekcje do znajomego ks. Franciszka Ossowskiego i nauczycielki p. Jabłońskiej. Mieszkali oni w Niedzborzu w pow. ciechanowskim, woj. warszawskim. Uczęszczałem do nich przez zimę 1942 i 1943 r. Nasz komplet składał się z pięciu osób: trzech chłopców [i] dwóch dziewczynek. Oni opanowali program pierwszej klasy gimnazjum, a ja – pierwszej i drugiej [klasy]. Podręczniki mieliśmy takie, jakie przewidywał program z 1939 r. Zdobywaliśmy je albo drogą kupna lub pożyczaliśmy. Warunki lokalowe mieliśmy dobre. Gorzej się przedstawiała [kwestia poziomu] nauczania, ponieważ u ks. Ossowskiego uczyliśmy się matematyki, łaciny, języka niemieckiego i religii, a u p. Jabłońskiej – języka polskiego, historii, geografii i przyrody. Tymczasem mieszkali oni na przeciwnych krańcach wsi. Bardzo niebezpieczne były lekcje u ks. Ossowskiego, ponieważ parter plebanii zajmowała żandarmeria, a ks. Ossowski mieszkał na piętrze. Zdaje mi się, że żandarmi wiedzieli o naszych [tajnych] kompletach. Jeden z nich [kiedyś] się wyraził w ten sposób: „No, jo toć my wiema, że wy się uczyta, ale róbcie to tak, żeby nikt inny o tym nie wiedział”. Nawiasem mówiąc, gotowi oni byli za wódkę sprzedać ojczyznę. Nauka nasza odbywała się normalnie i bez żadnych przeszkód. Należy podkreślić tu stanowisko ks. Ossowskiego, który za swoją pracę nie chciał przyjąć żadnego wynagrodzenia, a nawet w miarę możności pomagał innym. Takie [było też] stanowisko p. Jabłońskiej, która uczyła przeszło 50 dzieci.

Nasze lekcje były bardzo miłe. Ksiądz Ossowski i p. Jabłońska mimo tak okropnego położenia roztaczali wokół siebie atmosferę humoru i spokoju. Z zespołu wybija się postać kolegi Jagodzińskiego, bardzo zdolnego [chłopaka] (ten człowiek znał na pamięć całą encyklopedię podręczną Arcta). Zżyliśmy się bardzo i bardzo ciężko było się nam rozstać.