Zdzisław Łojewski
kl. IV
Liceum i Gimnazjum im. Mikołaja Kopernika w Toruniu
15 czerwca 1946 r.
Jak uczyłem się w czasie okupacji
Z chwilą wybuchu wojny skończyła się możliwość uczęszczania do szkoły. Pierwsze trzy lata wojny z powodu całkowitej niemożności uczenia się spędziłem w domu, [gdzie] oczekiwałem na bliski koniec wojny i związaną z nim normalną naukę w polskiej szkole. Dopiero w sierpniu 1942 r., [gdy] mieszkałem we wsi Mojnowo (pow. Sierpc), zacząłem chodzić na lekcje. Chodziłem co drugi dzień do wsi Przeradz Duży [Przeradz Wielki] (pow. Mława), gdzie w mieszkaniu gospodarza uczyła mnie p. Teska, studentka z Warszawy.
Z książek korzystałem tylko częściowo, bowiem kilku podręczników nie można było wypożyczyć. Przede wszystkim odczuwało się brak lektury polskiej.
Do Bożego Narodzenia 1942 r. przerobiliśmy program pierwszej klasy gimnazjum i natychmiast rozpoczęliśmy program drugiej klasy. Nauka początkowo szła niezbyt łatwo, do czego w dużej mierze przyczyniało się opuszczenie materiału piątej i szóstej klasy szkoły powszechnej oraz brak podręczników i czasu.
W kwietniu 1943 r. ukończyłem kurs drugiej klasy. W całym okresie nauki na ogół nie było ważniejszych zdarzeń.
Zawsze zdążyliśmy, ostrzeżeni na czas o wizycie hitlerowskich żandarmów, przerwać naukę. Same lekcje odbywały się w ten sposób, że nauczycielka przesłuchiwała z poprzedniej lekcji i nadawała nową, objaśniając trudniejsze miejsca. Przerobiliśmy materiał ze wszystkich przedmiotów oprócz botaniki i geometrii (które to przedmioty p. Teska, zdaje się, nie bardzo lubiła). Po kilkunastu miesiącach przerwy w listopadzie 1944 r. zacząłem chodzić z jednym z młodych mieszkańców Mojnowa do Przeradza Małego, wsi leżącej obok Przeradza Dużego [Przeradza Wielkiego]. Tu udzielał nam lekcji z zakresu drugiej klasy p.
Wawrzyński, sędzia z Płocka, ukrywający się przed Niemcami. Uczyliśmy się w mieszkaniu p. Wawrzyńskiego, które mieściło się w czworakach. Książek mieliśmy większą część. Nasz korepetytor kładł przede wszystkim nacisk na algebrę, geometrię i historię. Mój współuczeń stał na równym poziomie ze mną, przez co nauka szła dość dobrze. Także w tym czasie nie było ważniejszych wydarzeń. Pan Wawrzyński był ostrożny i przezorny, dlatego zawsze w czasie pobytu we wsi żandarmerii nie uczyliśmy się, a zresztą żandarmi do czworaków nie przychodzili. Nauka ta trwała niezbyt długo, bo gdy w połowie stycznia 1945 r. Niemcy uciekli, mogliśmy rozpocząć naukę w prawdziwej polskiej szkole, nie bojąc się podłych Niemców, którzy nie tylko wymordowali miliony Polaków i zniszczyli setki miast i wsi, lecz także zahamowali i opóźnili postęp nauki polskiej.