B. TARASIEWICZ

B. Tarasiewicz
kl. IVa
I Państwowe Gimnazjum i Liceum im. Bolesława Prusa w Siedlcach
21 czerwca 1946 r.

Jak uczyliśmy się w czasie okupacji

W chwili rozpoczęcia wojny w 1939 r. uczęszczałem do czwartej klasy prywatnej szkoły powszechnej w Wilnie. Szkoła ta funkcjonowała w dalszym ciągu tak po zajęciu miasta przez wojska sowieckie, jak i później, po przekazaniu Wilna Litwinom. Wprowadzono jedynie kilka nowych przedmiotów, jak geografię i historię Litwy i język litewski.

W lecie 1940 r. Litwa przyłączyła się do ZSRR, szkoła moja została zamieniona na państwową, ja zaś z powodu przepełnienia musiałem przenieść się do innej. Uczyłem się więc teraz w piątej klasie państwowej pięcioklasowej szkoły powszechnej. Z ważniejszych przedmiotów wykładano tam: język polski, rosyjski, litewski, historię Litwy i ZSRR, geografię ZSRR, matematykę i przyrodę. Po złożeniu egzaminów otrzymałem świadectwo ukończenia pięcioklasowej szkoły powszechnej.

W miesiąc później Niemcy zaatakowali ZSRR i zajęli Wilno. Pomimo że nie zamknęli szkół niższych, szóstą klasę przerabiałem w domu z nauczycielką szkoły powszechnej, która wykładała mi wszystkie przedmioty. Korzystałem z podręczników przedwojennych i uczyłem się według programu przedwojennego. [Środków] ostrożności żadnych nie było potrzeby stosować, gdyż lekcje odbywały się tylko ze mną. Nauka odbywała się w mieszkaniu moim lub też nauczycielki.

W następnym roku miałem zacząć naukę gimnazjalną, a więc zakazaną i połączoną z większym niebezpieczeństwem. Nie wiedziałem jeszcze o istnieniu dobrze zorganizowanych kompletów, więc za radą znajomego, który nastręczył profesora, wraz z kilku innymi chłopcami rozpocząłem naukę u tego profesora. Lekcje odbywały się początkowo w jego domu, jednak potem, aby nie zwracać na siebie uwagi, zaczęliśmy zmieniać lokale. Mieliśmy do dyspozycji trzy – wszystkie należące do uczniów i wszystkie położone w dzielnicy odległej od mego mieszkania. Ponieważ lekcje odbywały się rano, często idąc przez miasto, spotykałem te same osoby udające się do pracy. Kilka razy spotkałem tego samego policjanta, który, jak mi się wydawało, podejrzliwie mi się przyglądał, pomimo że książki nosiłem pod ubraniem. Aby tych spotkań uniknąć, zmieniałem trasę. Na szczęście nigdy nikt mnie nie zatrzymał, jak też nigdy nie było rewizji w czasie lekcji.

Wszystkie przedmioty wykładał albo ów profesor, albo jego żona. Nauka nie odbywała się według ustalonego programu. Program nauki układał sam nauczyciel, on też wybierał podręczniki, przeważnie przestarzałe i nigdzie nie używane. Było to skutkiem tego, że nie był on profesorem gimnazjalnym, lecz uniwersyteckim. Nic więc dziwnego, że gdy w roku szkolnym 1943/1944 dostałem się na dobrze zorganizowany i przez wykwalifikowanych profesorów prowadzony komplet, musiałem wiele przedmiotów uzupełniać i dopędzać.

Nauka odbywała się tutaj przez pięć dni w tygodniu. Mieliśmy do dyspozycji tylko dwa lokale, w których lekcje odbywały się kolejno. Komplet nasz liczył siedem osób. Aby nie zwracać na siebie uwagi, po skończonych lekcjach wychodziliśmy pojedynczo. Także w czasie lekcji musieliśmy się zachowywać jak najciszej, gdyż w pokoju sąsiadującym z tym, w którym się uczyliśmy, mieszkał litewski tajny policjant. Komplet ten był o wiele lepiej zorganizowany od kompletu, na którym przerabiałem pierwszą klasę. Starano się, aby warunki nauki były jak najbardziej zbliżone do normalnych. Na czele kilku kompletów stał profesor, który pełnił funkcję jak gdyby dyrektora gimnazjum. Profesor ten kilka razy do roku przychodził na lekcję, aby osobiście przekonać się o warunkach pracy i postępach uczniów. Oprócz tego każdy komplet miał swego wychowawcę.

W lecie 1944 r. do Wilna wkroczyły wojska sowieckie. Otwarto dwa polskie ośmioklasowe gimnazja – męskie i żeńskie. Po złożeniu egzaminów zostałem przyjęty do piątej klasy męskiego III Gimnazjum wileńskiego. W lutym 1945 r. wyjechałem jako repatriant do Polski i zostałem na podstawie zaświadczeń przyjęty do trzeciej klasy Gimnazjum im. Bolesława Prusa w Siedlcach.