STEFANIA KAPUŚCIK

Warszawa, 13 marca 1946 r., sędzia śledczy Halina Wereńko, delegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi, sędzia odebrała przysięgę, po czym świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Stefania Kapuścik
Imiona rodziców Michał i Franciszka
Data urodzenia 14 października 1905 r.
Zajęcie robotnica
Wykształcenie szkoła powszechna
Miejsce zamieszkania ul. Gościeradowska 17 m. 11
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarana

W czasie powstania warszawskiego mieszkałam przy ul. Wincentego 66 razem z mężem Wacławem (40 lat) oraz synami Ryszardem (16 lat) i Romanem (13 lat). W tym czasie byłam chora na tyfus. 1 sierpnia 1944 roku wpadli do nas żołnierze z Dywizji „Herman Göring” i wołali, by mieszkańcy opuszczali dom. W tym czasie koło naszego domu walk nie było, odgłosy walk słychać było z daleka. Mąż wyniósł mnie z mieszkania i popędzono nas na podwórze zarządu Cmentarza Bródnowskiego. Oddzielono mężczyzn od kobiet, po czym 64 mężczyzn zamknięto w garażu. Nazajutrz rewidowali ich, zabierano kosztowności. O godz. 19.00 Niemcy wyprowadzali po dziesięciu mężczyzn partiami na Cmentarz Bródnowski. Przed wyprowadzeniem na egzekucję Niemcy na ochotnika wybrali 15 mężczyzn do roboty. Dali im łopaty i kazali wykopać mogiłę na Bródnie, po czym odprowadzili z powrotem dogarażu tych 15, następnie wybierali na egzekucję po dziesięciu. W ten sposób zginęli mój mąż i syn Ryszard. Roman uciekł od Niemców i połączył się ze mną. Będąc chorą, leżałam w piwnicy zarządu cmentarza.

W tym czasie, w nocy z 1 na 2 sierpnia, Niemcy spalili nasz dom. Zamieszkałam razem z synem u brata mego przy ul. Piotra Skargi 71.

Po dwóch tygodniach mogiła została rozkopana za zezwoleniem, które uzyskała od Niemców Jarosińska, starająca się o zabranie zwłok syna. Byłam obecna przy tym i rozpoznałam zwłoki męża i syna Ryszarda, które pochowałam. Oprócz męża i syna byli rozstrzelani wtedy: Ryszard Hajduk i jego ojciec Stanisław Hajduk, ojciec i syn Dyja, Ryszard Niedziałek, Ferdynand Winiarski, Cybe, Ćwiek, Kazimierczak, Chojnacki i inni. W miejscu, gdzie była wspólna mogiła, składkowo postawiliśmy pomnik, na którym są wyryte nazwiska wszystkich pomordowanych.

Dodaję, iż mój mąż był z zawodu robotnikiem kamieniarskim, pracował przy cmentarzu na Bródnie, syn Ryszard był uczniem II klasy gimnazjum kolejowego. Czy pracowali konspiracyjnie, nie wiem. W każdym razie mieszkańców naszego domu wyrzucono, nie wiedząc, kto tam mieszka. Przyczyny wyrzucenia nie znam.

Odczytano.