Krystyna Kotówna
kl. VII
Wisznice, 13 czerwca 1946 r.
Moje najważniejsze przeżycie wojenne
Moim największym przeżyciem wojennym było bombardowanie. 18 marca 1943 r. o godz. 15.00 po obiedzie rozpoczęła się wielka i straszna chwila – bombardowanie mojej wioski rodzinnej. Straszna i niespodziewana była ta chwila dla wszystkich ludzi. Uciekaliśmy wszyscy, gdzie kto mógł. Bomby i kule karabinowe sypały się jak grad. Naokoło widać było palące się domy. Powstał wielki płacz i jęk. Nasz cała rodzina rozbiegła się w różne strony.
Minął pierwszy, jednogodzinny nalot. Poschodziliśmy się wszyscy do domu z całą nadzieją, że [to] już koniec. Jednak nie. Nie był to koniec. Upłynęło pół godziny, a tu nadlatują drugi raz samoloty i na nowo rozpoczyna się straszna chwila. Ja ze swym rodzeństwem uciekłam w pole, pod kopiec z ziemniakami. Rodzice nie wiem, gdzie mogli być w tym czasie. My z wielkim strachem siedząc, myśleliśmy o swej śmierci. Nie mieliśmy najmniejszej nadziei, że ktoś z nas zostanie ocalony. Jednak nie stało się tak, zostaliśmy ocaleni wszyscy z całej wioski. Samoloty rozszalałe latały w różne strony i biły. Nic nie było słychać oprócz huku, wark[ot]u i [wstrząsu] ziemi. Gdzie okiem spojrzeć, widać kłębiące się czarne, duszące dymy. Ta straszna chwila trwała trzy godziny, jednak nikt nie zginął. Wszyscy ludzie wyszli żywi spod niemieckich kul.