EMIL BIELSKI

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Wachm. Emil Bielski, ur. 6 sierpnia 1898 r., rolnik, żonaty; żona Maria, ur. w 1908 r., sześcioro dzieci: Emilia lat 14, Maria lat dziewięć, Halina i Krysia (bliźniaczki) lat cztery, Julian lat dziesięć.

O żonie i pięciorgu dzieciach pozostałych w Rosji żadnej wiadomości nie mam, czy zmarły, czy żyją.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

10 lutego 1940 r. byłem aresztowany wraz ze swoją rodziną jako osadnik wojskowy z kolonii Barbarówka, gm. Hołubicze, pow. Dzisna, woj. wileńskie.

3. Nazwa obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:

Wywieziony byłem do Rosji na posiołek Jużnokorgowo [?], rejon Wierchno-Tojma [Wierchniaja Tojma], obłast archangielska.

Po naszym przybyciu na ten posiołek wyrzucili nas na podwórze jak bydło, gdzie dzieci i kobiety były wprost na wpół umarłe z głodu i chłodu. Mieliśmy wrażenie, że przywieziono nas na zagładę. Obchodzono się z nami gorzej jak ze śmieciami, maltretując nas w rozmaite sposoby, a nawet niektórych popychano, mówiąc: Ty, polskaja morda, job twoju mać.

Na drugi dzień po podróży już pędzono nas na przymusowe roboty do lasu w odległości do sześciu kilometrów od baraków, gdzie przychodziło każdego dnia chodzić w trudnych warunkach zimowych, ponieważ człowiek brnął w śniegu do piersi i wyżej. Praca była w lasach.

4. Opis obozu, więzienia:

Na wymienionym posiołku były baraki dla naszej ludności w stanie niemożliwym do zamieszkania, ponieważ bez okien, podłóg, pieców, a nawet bez sufitu. Na ścianach pełno pluskiew, które w milionowych kolumnach maszerowały wieczorami na żer. Z tego brudu i nieczystości wytwarzała się straszna woń. Natomiast człowiek był zmęczony snem, ponieważ robactwo – pluskwy, pchły – spacerowały. Z tego rzucały się choroby epidemiczne, gdzie naród polski w straszliwych warunkach, bez żadnej opieki i nadzoru sanitarnego umierał wprost masowo.

5. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:

Po przybyciu na posiołek Jużnokorgowa [?] [pracowałem] do 21 kwietnia 1940 r., gdy zostałem aresztowany przez dwóch NKWD-zistów podczas pracy w lesie. Żona i dzieci nawet nie wiedziały o moim aresztowaniu. Aresztowanie było na tle posądzenia, wywiadu 3 Korpusu Ochrony Pogranicza i za sprzeciw [wobec] książek wydanych przez Wandę Wasilewską.

Osadzono mnie w więzieniu [w] Wierchn[i]ej Tojmie, w celi pojedynczej, gdzie były tysiące pluskiew i pcheł. Cela była ciemna i brudna. Siedziałem sam przez trzy miesiące. Następnie wywieziono mnie do więzienia w Czerawkowie. Siedziałem również sam w celi pojedynczej, była o tych samych warunkach sanitarno-higienicznych. Po przebyciu sześciu tygodni w więzieniu w Czerawkowie wysłano mnie znów do więzienia w Krasno Borsku [Krasnoborsku], gdzie osadzono mnie w celi grupowej, w której znajdowało się 14 osób narodowości polskiej, czterech oskarżonych z art. 56, 58 jak również dziesięć osób narodowości rosyjskiej, oskarżonych z art. 56, 58.

Poziom umysłowy moich kolegów był wysoki, idealistyczno-moralny i patriotyczny. Oprócz jednego o nazwisku Antoni Białdowski, który był osadzony w naszej celi jako konfident ze strony ekspozytury śledczej NKWD. Wzajemne stosunki między moimi nieszczęśliwymi kolegami, którzy przenosili wraz ze mną przykre i smutne okresy tortur i najrozmaitszych męczarni więziennych – dzieliliśmy się wzajemnie dobrą życzliwością i okazywaliśmy jeden drugiemu dobra koleżeńskiego, dla wytrwałości tak smutnego okresu.

Po jakimś czasie wywieziono mnie z więzienia w Krasnoborsku do więzienia w Kotłasie, gdzie osadzono mnie w celi grupowej, w której znajdowało się 35 więźniów. Narodowości polskiej 12 osób oskarżonych z art. 56, 58; rosyjskiej 23 osoby, oskarżone z tego samego artykułu, z oskarżenia o zabójstwo Kirowa. Poziom umysłowy moich kolegów był wysoko moralny i szlachetny, ponieważ byli to przeważnie oficerowie i inżynierowie. Stosunki wzajemne kolegów bez różnicy narodowościowej były bardzo dobre.

6. Życie w obozie, więzieniu:

W posiołku Jużno-Korgowa [?] w rejonie Wierchna-Tojma [Wierchniaja Tojma], obłast archangielska, życie moje wraz z rodziną było w warunkach okropnych, ponieważ byliśmy umieszczeni w jednym niewielkim baraku [w] ponad sto ludzi. Życie było bardzo przykre i smutne z powodu nieczystości sanitarno-higienicznych, które odbierały życie ludzkie. Przeciętnie każdego dnia jedno lub dwoje albo troje.

Wyżywienie dzienne wynosiło od 400 do 600 g chleba, do tego jeden talerz zupy grzybowej, od której niektórzy dostawali kurczów żołądkowych. To było utrzymanie stałe dzienne robotnika polskiego. Robotnik przeciętnie zarabiał dziennie do dwóch rubli, a faktycznie utrzymanie dzienne robotnika w ZSRR kosztowało wtedy do 50 rubli [sic!]. Człowiek, chcąc wyżyć, musiał oddawać swoje rzeczy, jakie posiadał, za chleb, grzyby i kartofle. Ubrań dla robotników nie dawano i nie sprzedawano Polakom. Wymuszano pod groźbą wyrobienie normy, której nikt nie mógł wyrobić. Natomiast życie koleżeńskie na posiołku było dość możliwe, tylko częstym utrudnieniem było porozumiewanie się z kolegami przez [z powodu] konfidentów naszych, którzy pracowali z ramienia NKWD.

Życia kulturalnego nie było, a na odwrót życie było tylko demoralizujące naszego człowieka.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Ustosunkowanie władz NKWD do Polaków było ohydne i wprost dzikie. Przedstawiali sobie, że Polak to nie jest człowiek, a sobaka burżuazyjnej zgniłej Polszczy. Kiedy byłem brany na śledztwo, to mi najpierw nie dawano jeść, brano mnie tylko na nie. Wprowadzano do pokoju podziemnego, kazano mi siadać pomiędzy dwoma NKWD-zistami, którzy mnie badali, jeden z prawej strony, a drugi z lewej i obaj mnie badali, zarzucając mi na śledztwie rozmaite czynności jeszcze z 1918 r.: że pracowałem na niekorzyść sowieckiej Rosji, że byłem legionistą, za co otrzymałem wojskową działkę?, wiele zabiłem bolszewików podczas wojny?, a wiele Żydów? I tak dalej. Gdy zacząłem zaprzeczać, zaczęli mnie torturować, jeden z jednej strony, a drugi z drugiej, nakładając żelazne parczatki [pierczatki] na palce u rąk i zaczęli mnie po bokach bić dotąd, aż się zmęczyli. Później na odmianę wzięli gumy, tzw. pałki gumowe i zaczęli mnie bić do tego stopnia, że musiałem mówić to, co oni chcieli, a na zakończenie mniej więcej jednostkowego śledztwa nocnego, każą podpisywać to, co napisali. A człowiek do tego stopnia zbity, że już prawie jest nieprzytomny i wtedy podpisuje, a nie wie, co podpisał. Pewnego razu w porze nocnej zabrali mnie do podziemnego pokoju, gdzie przeprowadzali ze mnie śledztwo. Bili mnie do tego stopnia, że mi złamali prawe żebro krzesłem. Tych oprawców, którzy się mścili na mojej osobie podczas przeprowadzanego śledztwa w rejonie Wierchna Tojma [Wierchniaja Tojma], podaję nazwiska jako śledczych NKWD-zistów: Mikulin, Kniażyn, Żydoryn, Jelisiejow.

Propaganda: mówili, że Polska zgniła, burżuazyjna nie będzie, że już przepadła na zawsze, polskie sobaki przepadną, pomieszczyki burżuazne, a my skoro cału Polszczu zabieriom itd.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

W szpitalach, jak i w prywatnych mieszkaniach, w poszczególnych posiołkach zgrupowanych przeważnie Polaków pomoc lekarska była bardzo słaba. Rozrośnięcie się w stadium rozmaitych chorób, a nawet w dużej mierze śmiertelności, z powodu niedbałego wykonywania [obowiązków] lekarsko-sanitarnych. Podaję nazwiska zmarłych: Halina Bielska, lat cztery, Jan Stypko, lat dziesięć, Maria Błażewicz, lat trzy, Stanisław Gołownia, lat dwa, Anastazja Kalen, lat siedem, Czesław Młynok, lat cztery, Danuta Młynok, lat dwa, Józef, Wacław i Bolesław Łukjanirucho do lat ośmiu.

9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?

Żadnej łączności z krajem polskim ani z rodziną nie miałem.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

Zwolniony z więzienia byłem 18 lutego 1942 r. przez polską placówkę w Kotłasie. Ta sama placówka w Kotłasie odesłała mnie do Gorczakowa [Marg’ilonu], gdzie kwaterowała 9 Dywizja i tam wstąpiłem 29 marca 1942 r. do wojska.

Miejsce postoju 5 marca 1943 r.