Kazimierz Garbarczyk
kl. VIe
24 lipca 1946 r.
Ucieczka Niemców, zniszczenie miasta Łukowa
Jak grom z jasnego nieba spada na nas niespodzianie, tak po tylu latach niewoli dotarła do nas wiadomość – z wielką radością ją powtarzano, tak długo oczekiwaną i jednocześnie tak bardzo upragnioną. Z ust do ust powtarzano te słowa. „Niemcy uciekają!” – wołają starsi i mali. Z jaką radością powtarzano te słowa. Dzieci z uśmiechem na ustach mówiły: „Jak to dobrze, że Niemcy od nas uciekają, będziemy mieli wolną Polskę!”. „Mój tatuś wróci z niewoli”. Drugie woła: „Mój brat wróci z Majdanka, jeżeli jeszcze żyje” – i twarzyczka dziecka staje się pochmurna. Wiadomość, którą wszyscy powtarzali jednocześnie, okazała się prawdziwa. Widzieliśmy drogi zatarasowane przez wojsko, które dążyło w kierunku Siedlec. Także przejść przez jezdnię było bardzo trudno.
Po jakimś czasie widzimy, że wycofuje się pociąg pancerny ze stacji. Widzimy Niemców na dworcu dających rozkazy, na twarzach odbija się wielki niepokój. Po południu słyszymy pierwszy strzał armatni i jednocześnie [widzimy] pożar wagonów z amunicją. Widok jest okropny. Rwanie się amunicji sprawiło tak ogromny huk, że zdawałoby się, iż całe miasto rozsypało się w gruzy. W tym czasie dopiero widzimy naprawdę uciekających Niemców. Jedni uciekają bez czapek, drudzy w skarpetkach, a nawet boso. Tak zakończył się dzień, w którym uciekli Niemcy.
Potem nastały dni o wiele gorsze dla nas. Niemiec, mściwy z natury, nie podarował, że uciekając, nie zdążył zniszczyć miasta. Musiał się zemścić do reszty. Nastały dni okropne, dni bombardowań, trwały one kilka dni i nocy. Gdzie tylko się spojrzało, wszędzie widać było łunę pożaru, całe miasto było w niszczycielskim ogniu, który zabiera wszystko. Moc było ofiar. Nasz złowieszczy wróg dokonał swego dzieła – rozbił całe miasto, resztę spalił, tak że z miasta Łukowa powstała tylko kupa gruzów. Tak zemścił się nasz najgorszy wróg za swą ucieczkę.