JANUSZ SZWEJK

Warszawa, 26 stycznia 1948 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, sędzia Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Janusz Leonard Szwejk
Imiona rodziców Szymon i Leokadia z d. Górecka
Data urodzenia 10 listopada 1913 r. w Warszawie
Wyznanie rzymskokatolickie
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Emilii Plater 10 m. 8
Narodowość i przynależność państwowa polska
Wykształcenie średnie
Zawód urzędnik

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w moim sklepie z trumnami przy ulicy Senatorskiej 31, obok kościoła św. Antoniego. Do 6 sierpnia 1944 roku na terenie ulicy Senatorskiej przebywali powstańcy. Pozycje ich ostrzeliwane były od strony pałacu Brühla i ulicy Alberta (z domów).

6 sierpnia około godziny 10.00 po raz pierwszy wkroczył na ul. Senatorską, od Ogrodu Saskiego, oddział SS. Oddział ten wyrzucił ludność cywilną z piwnicy pod plebanią i z korytarza łączącego plebanię z ogrodem i podwórkiem. Inne oddziały niemieckie wyrzuciły w tym czasie mieszkańców z domów po parzystej stronie ulicy Senatorskiej. Ludność została wypędzona na Wolę do kościoła św. Wojciecha.

7 sierpnia przed południem przybył oddział żołnierzy w mundurach niemieckich, którzy mówili po ukraińsku czy też po rosyjsku. Podpalili domy przy Senatorskiej (numery parzyste, opróżnione 6 sierpnia) i wypędzili ludność z domów nr 31, 33 i 35. Z terenu kościoła zabrano między innymi ks. Tana (obecnie Grodzisk), ks. Pyżakowskiego, ks. Trzeciaka i innych. Grupę tę przeprowadzono do Galerii Luksemburga, gdzie zostali zastrzeleni ks. Trzeciak i kościelnyimieniem Mieczysław (nazwiska nie znam). Innych skierowano przez Ogród Saski do kościoła św. Wojciecha. Na terenie kościoła pozostała tylko ludność cywilna, przeważnie kobiety ukryte w podziemiach, oraz grupa ukryta w schronie pod domem ogrodnika za kościołem, jak i grupa około 15 rannych kobiet leżąca w bocznej kaplicy obok ołtarza głównego. Były to kobiety z ludności cywilnej, które – znajdując się przypadkowo na tym terenie – zostały ranne i przeniesione do kościoła.

Ja w czasie przybycia Niemców ukryłem się na terenie kościoła, tak że o zamordowaniu dwóch osób w Galerii Luksemburga wiem tylko z opowiadań.

W drugiej połowie sierpnia, daty dokładnie nie pamiętam, wpadł na nasz teren oddział żołnierzy w mundurach niemieckich, mówiących po rosyjsku czy też po ukraińsku. Żołnierze ci wyprowadzili wtedy około 30 kobiet z dziećmi i kilku mężczyzn z mieszkania ks. Trzeciaka (była to część grupy, która chroniła się w podziemiach; część zaś nadal przebywała w podziemiach kościoła). Pozostała w mieszkaniu tylko jedna położnica – nazwiska jej nie znam i nie wiem, co się z nią stało. Żołnierze wpadli następnie do kaplicy, gdzie leżały ranne kobiety i zastrzelili je. Kościół i plebania zostały podpalone, a po wyjściu z terenu kościoła żołnierze niemieccy podpalili domy przy ulicy Senatorskiej po stronie nieparzystej.

O wyprowadzeniu ludności z mieszkania ks. Trzeciaka i zastrzeleniu kobiet w szpitalu opowiadał mi Jan Pasterski, ukrywający się razem ze mną (zamieszkały obecnie we wsi Bukówno, gm. Radzanów nad Pilicą, pow. radomski), który wypadki te obserwował. Ja, przebywając na korytarzu prowadzącym na wieżę kościelną, słyszałem w tym czasie salwę wystrzałów.

We wrześniu 1944, gdy byłem w kaplicy, widziałem ślady palenia – szczątków zwłok nie widziałem.

Dłuższy jeszcze czas w podziemiach pod kościołem ukrywała się grupa ludności cywilnej – ile osób, nie wiem. Pasterski i Pęczkowski donosili im żywność.

We wrześniu, daty dokładnie nie pamiętam, słyszałem detonacje dochodzące jak gdyby z kościoła. Przebywałem wtedy na wieży i nie znam szczegółów. Później mówił mi Pasterski, iż żołnierze niemieccy obrzucili podobno granatami podziemia kościoła, likwidując w ten sposób ukrywających się. Podobno ludność nie wyszła na wezwanie.

Do podziemi później nie schodziłem.

Z Warszawy wyszedłem 29 listopada 1944 roku.

Na tym protokół zakończono i odczytano.