MICHAŁ SKOWROŃSKI

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Plut. Michał Skowroński, 37 lat, szewc, żonaty.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

Zabrano mnie do niewoli 23 września 1939 r.

3. Nazwa obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:

Szepietówka, Ostróg, Hoszcza, Mościska, Romanówka, Zastawie k. Tarnopola, Stawki, Starobielsk.

4. Opis obozu, więzienia:

Teren był przeważnie wybierany z dala od miejsc zamieszkałych, plac silnie ogrodzony drutami kolczastymi, na którym trzeba było stawiać [baraki?] lub namioty, bez względu na porę roku. Często jako budynki mieszkalne służyły stare szopy lub stajnie. (W Mościskach postawiono barak na kanale ściekowym, skąd wydobywały się szkodliwe wyziewy, panowała wilgoć i pleśń). W barakach umieszczono taką liczbę jeńców, że trudne było poruszanie się w nich, zimą brakowało opału, tak że nocą o spaniu mowy być nie mogło, gdyż prócz chłodu dokuczał brak koców i jakiejkolwiek pościeli. Spać trzeba było nie rozbierając się, co powodowało zawszenie i inne robactwo. Zupełny brak mydła, a często i wody, uniemożliwiał utrzymanie czystości.

5. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:

Jeńcy to przeważnie Polacy, byli także Ukraińcy, Białorusini i Żydzi. Poziom umysłowy przeciętny, moralność zadowalająca, stosunki koleżeńskie poprawne.

6. Życie w obozie, więzieniu:

Życie w obozie było często bardzo trudne. Przeciętny dzień wyglądał tak: wczesnym rankiem (godz. 4.00) budzono, po zjedzeniu lichego śniadania (wodnista zupa) szło się kilkanaście kilometrów do roboty. W czasie drogi gęsto rozstawiony konwój przynaglał do szybkiego marszu, szczując psami (w Hoszczy zostałem pokąsany). Na miejscu pracy rozdzielano nam robotę pojedynczo lub grupami i wyznaczano normę trudną do wykonania. Dla przykładu podam, że w ciągu ośmiu godzin trzeba było rozładować 18 trzytonowych ciężarówek kamienia (szabru). Do pracy brakowało odpowiednich narzędzi. Zarobki za pracę wynosiły przeciętnie od trzech do siedmiu rubli, z czego potrącano na życie ok. pięciu. W południe przywożono [nieczytelne] (o ile pracę wykonano ponad normę), [nieczytelne], przeważnie [nieczytelne] jako premię. Pracowano 12 godzin, w czasie których nie wolno było zejść z pracy nawet za własną potrzebą. Konwojenci odnosili się brutalnie, często obrażając nasze uczucia patriotyczne i religijne. Ubiór [mieliśmy] własny, przy pracy zupełnie zniszczony, brakowało bielizny. Raz na pół roku można było otrzymać koszulę lub inną część garderoby. Po przyjeździe z pracy, tuż po zjedzeniu obiadu razem z kolacją, który nie zaspokoił głodu, spoczywanie na pryczy i po wielkim zmęczeniu, po całodziennej pracy, zasypiało się twardo, nie mając czasu na jakieś rozrywki. Tak upływały dni i tygodnie, bez przerw świątecznych.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Po przyjściu z pracy ściągano nas siłą na pogadanki wygłaszane przez przewodnika politycznego, który starał się wpoić w nas idee komunistyczne i bezbożnictwa, jak również starał się przekonać nas, byśmy pogrzebali nasze nadzieje na odzyskanie niepodległości.

[W czasie] marszu, jaki przebyliśmy z terenów polskich do Starobielska, mieliśmy warunki bardzo ciężkie, pędzono nas [o] głodzie i chłodzie, dawano raz dziennie jeść i to tylko jeden dekiel zupy, a chleba 200 g. Pędzono nas 35, nawet 45 km [dziennie], tak że o odpoczynku nie było mowy, a jak przyszło do odpoczynku, to wybierali takie miejsce, że nie było gdzie się położyć, trzeba było stać cały czas przez te godziny wypoczynkowe, a rano dalej maszerować na głodno. O wodzie to nie było mowy. Czasami dali jedną małą rybkę na dwóch, a tak słoną, że trudno ją było zjeść, ale co było robić z głodu. To wtenczas, jak człowiek zobaczył wodę, to [było] nie do wytrzymania i jeśli tylko chciał się zbliżyć, chociaż do jakiejś kałuży, gdzie woda była bardzo brudna, to jak go towarzysz odprowadził od tej wody, to biedny jeniec szedł z dziesięć kilometrów i nie spojrzał na wodę, bo tak dostał kolbą w plecy, że się nie mógł wyprostować.

Tak nas pędzono 21 dni bez przerwy. Pędzono nas odkrytymi drogami, gdzie spotkało nas wielkie nieszczęście. Na głównej trasie, która prowadzi na Białą Cerkiew, bombardował nas samolot niemiecki, 47 jeńców zostało zabitych i 200 rannych (Polacy) – z winy dowództwa sowieckiego, które nas transportowało. Nazwisk zabitych i rannych nie pamiętam.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Pomoc lekarska była godna pożałowania. Brak leków, brak opieki nad chorymi, brak miejsc w szpitalu. Ciężkie warunki moralne i materialne zmuszały ludzi do tragicznych kroków. W obozie w Mościskach, wskutek rozterki duchowej powiesił się jeden z jeńców, nazwiska nie pamiętam. Drugi został zabity w czasie pościgu w czasie ucieczki, nazwisko Płonka, z Poznania.

9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?

Przez cały czas pobytu w niewoli otrzymałem dwa listy od żony, moje zaś, choć bardzo liczne, nie dochodziły.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

25 sierpnia 1941 r. wraz innymi kolegami zostałem zwolniony z obozu w Starobielsku, skąd przetransportowany zostałem do Tocka [Tockoje], gdzie formowała się polska armia.

Miejsce postoju, 25 lutego 1943 r.