BARBARA JASINSKA

Barbara Jasinska
kl. IV
Wisznice, pow. Włodawa
19 czerwca 1946 r.

Moje przeżycia wojenne

Moje najgorsze [przeżycie] wojenne było, gdy uciekali Niemcy – jak kazali nam usunąć się o kilka kilometrów do Wisznic, gdyż w Wisznicach miał być straszny bój. Cały tydzień byliśmy wygnani z domu przez Niemców, bo ustawili u nas radiostację. Spaliśmy pod gołym niebem w ogrodzie. Nigdy nie zapomnę – to było straszne – jak jedną noc był deszcz, zmokłam do nitki i wpuszczono mnie nad ranem do domu do kuchni, abym trochę się ogrzała. W pokoju była czynna radiostacja, a Niemcy jak wściekli biegali to w jedną, to w drugą stronę.

Gdy tak siedzimy w ogrodzie – pamiętam, że [to było] w niedzielę – słyszymy straszny hałas. Podchodzę bliżej domu, a tu taki ruch i Niemcy wszystko swoje zwijają do taksówki i odjeżdżają, i wszyscy krzyczą jednym tchem: „R[a]us, r[a]us”.

Ja nie wiedząc, co [się dzieje], opowiedziałam [to] mamusi i babci. Wszyscy przyszli [w pobliże] domu, a [Niemcy] jak wściekli krzyczeli. Jeden Niemiec, pamiętam, podleciał do babci i tak był przestraszony, i krzyczał: „Matka, r[a]us!”, a jeden ze starszych przyszedł do nas i oświadczył nam, żeby się usunąć z Wisznic, bo będzie straszny bój – i po tych słowach odjechali.

Tym bojem takem się przejęła i okropnie [go] bała, [że] prosiłam na wszystko domowników, żeby gdzie uciekać. Poszliśmy do wsi Curyn. W Curynie ulokowaliśmy się w stodole na sianie, my jako małe dzieci pokładliśmy się spać, a starsi czuwali. Wtem w nocy przebudził mnie huk strzałów i mamusia mi powiedziała, że palą się Wisznice – kto wie, czy nie nasz dom. Wstałam zobaczyć ten ogień. Straszny to był pożar i pomyślałam sobie: „Mój Boże, co będzie, gdy nasz dom się spali, gdzie będziemy mieszkać?” Takem się przejęła, że już do rana nie spałam.

Rano powiedziano nam, że wojska sowieckie są już w Wisznicach. Powróciliśmy do domu, spotykając na drodze moc wojska sowieckiego. Wchodzimy na rynek, a tu ruch – sklepy poodbijane, w spółdzielni pełno wojska, każdy sobie bierze, co mu się podoba. Poszliśmy dalej, a tu barak spalony, dzwonnica. Idziemy dalej – dzięki Bogu nasz dom stoi i wszystko w porządku.