BARBARA DANIEC

Barbara Daniec
kl. IV
Państwowe Gimnazjum w Kcyni
woj. pomorskie
15 czerwca 1946 r.

Jak uczyłam się podczas okupacji

Kiedy otoczyła Polskę niewola niemieckiej okupacji, naród polski nie załamał się ani na chwilę i już od pierwszych miesięcy niewoli zaczął działać tajnie. Pod pokrywką powszechnej na pozór drętwoty fizycznej i mozolnej naród tętnił pełnią życia i nadziei. Była to działalność tak na polu politycznym, jak i na polu oświaty. Miasta polskie jak Kraków, Warszawa i większe prowincje stały się głównymi ośrodkami tajnego nauczania, wychowując młodzież do przyszłych ról, wzbudzając nadzieję i patriotyzm.

Powstały więc jakoby powiaty gmin naukowych, to znaczy, że zespół kilkunastu profesorów zakładał tzw. komplet uczniów, a punkty takie rozsiane były niemalże w każdej dzielnicy miasta. Pracowały one we wspólnym porozumieniu i według obranego uzgodnionego programu.

Zaczęłam uczyć się w październiku 1944 r. w Krakowie. Należałam do okręgu X, w którego skład wchodziło czterech profesorów. Zespół nasz był mały, składał się z trzech uczniów. Pierwszą klasę przerabialiśmy od października do stycznia 1945 r. Program nauczania odbywał się według starego programu przedwojennego. Przerabialiśmy wszystkie przedmioty z religią włącznie, a więc historię z podręcznika Moszczeńskiej i Mrozowskiej, geografię – Pawłowskiego, z języka polskiego Quo vadis?, Pana Tadeusza – lecz to przeważnie fragmentami i pamięciowo. Często pisało się też wypracowania na tematy historyczne i aktualne lub na podstawie przerobionych lektur. Z języków obcych [uczyliśmy się] angielskiego z podręcznika Pawła Kaliny, oprócz tego matematyki, biologii, religii (Liturgika), łaciny (Elementa latina).

Ponieważ zespół nasz był mały, a dzielnica (Salwator) spokojna i zamieszkana przeważnie przez Polaków, więc naukę swoją mogliśmy kontynuować spokojnie, zazwyczaj w mieszkaniu jednej z koleżanek. Nauka nasza odbywała się co dzień po pięć–sześć pełnych godzin. Schodziliśmy się przeważnie po południu ze względu na przedpołudniową pracę naszych profesorów, którzy zajmowali najprzeróżniejsze posady w jawnym życiu społecznym i którzy występowali często pod zmienionymi nazwiskami.

Z pomocy naukowych mieliśmy globus, mapy, tabele biologiczne i lekturę pomocniczą, które to przedmioty przechowywało się skrupulatnie. Lektur i ilustrowanych czasopism naukowych dostarczali nam znajomi i profesorowie uniwersyteccy, którzy bardzo przychylnie ustosunkowali się do nas, oddając swoje prywatne biblioteki do użytku młodzieży. Także dużo pomagały nam zeszyty przedwojennych jeszcze uczniów, prowadzone bardzo starannie, a dostarczane również przez znajomych.

Nastrój na kompletach był bardzo swojski, spokojny i pełen zapału do nauki. Wspomnienia z kompletów należą do najmilszych wspomnień moich szkolnych czasów. Stosunek profesorów do uczniów i odwrotny był, jeśli można [to tak] nazwać, przyjacielski. Widzieliśmy ich poświęcenie i chęć, z jaką oddawali się pracy. W starszych zespołach istniały nawet organizacje jak harcerstwo i różne kółka literackie.

Nauka nasza, chociaż na ogół spokojna, miała też chwile pełne emocji i przeżyć. Sama osobiście nie miałam głębszych przeżyć z tego okresu, lecz słyszane zdarzenia wywoływały wielkie wrażenie.

Do tych należy np. aresztowanie 17-letniej uczennicy liceum z naszego okręgu, którą gestapo nakryło z teką książek i gazetek. Uwięziono ją na Montelupich. Na cały nasz zespół, a szczególnie na profesorów, których aresztowano masami, padł strach. Jednak Krystyna okazała się podczas przesłuchań niewzruszona i nie zdradziła uczestników okręgu X ani swojej organizacji. Po jej śmierci, która nastąpiła w kilka tygodni [później], znaleziono między przysłanymi z więzienia rzeczami różaniec ulepiony z kulek chleba. Był on zapewne jej talizmanem podczas bohaterskiej walki duchowej.

Oprócz tego normalnym zjawiskiem były łapanki uliczne, które pochłaniały zwykle dużo młodych ofiar.

W okresie tajnego nauczania istniała wielka jedność, zrozumienie chwili i obowiązku wśród młodzieży. Był on też świadectwem tradycji historycznej, że zawsze młodzież porwana entuzjazmem zdolna była do wielkich nawet wysiłków i że w krytycznych chwilach stawała się jednolitym narodem polskim. Oprócz tego komplety wykształciły lub też przygotowały do życia rzesze młodzieży.