DANUTA ŚWIEŻEWSKA

Pruszków, 10 lipca 1989 r.

Do
Redakcji tygodnika „Zorza”
00-551 Warszawa
ul. Mokotowska 43
„Lista zaginionych”

Nazwisko mojego ojca figuruje w „Zorzy” nr 19 z 7 maja 1989 r., poz. 3169. Zgodnie z punktami umieszczonymi w sprawie uzupełnienia listy katyńskiej („Słowo Powszechne”) podaję wszystko, co wiem:

Ad 1. Boguchwał Stanisław Ogłaza, syn Józefa i Walerii, ur. 22 marca 1898 r. w Sielcu, zam. Kielce-Bukówka, obóz Kozielsk.

Ad 2. i 3. Major, piechota, zawodowy, dowódca Dywizyjnego Kursu Podchorążych Rezerwy przy 4 Pułku Piechoty Legionów [w] Kielcach-Bukówce. Z koszar wyszedł ostatni z rezerwistami i miał rozkaz kierowania się na wschód Polski.

Ad 5. i 6. Do niewoli rosyjskiej dostał się we Włodzimierzu (nie znam daty). Pierwszą wiadomość o ojcu otrzymała Mamusia od porucznika z 4 Pułku Piechoty Legionów, któremu udało się uciec z wagonu z transportu do Rosji, w którym znajdował się również i mój ojciec wraz z innymi oficerami.

Jeden jedyny list otrzymała Mamusia z Kozielska z [datą] 19 lutego 1940 r. nr 1 (który zawiera kilka nazwisk również zamordowanych).

Załączam:


1. zdjęcie Tatusia,
2. kopię listu z Kozielska,
3. kopię opisu koperty,
4. kopie zdjęć:

a. defilada w Kielcach – Ojciec na czele,

b. Ojciec jako oficer służbowy wita Rydza-Śmigłego, 1938 r., Kielce.

Pragnę jeszcze nadmienić, że ojciec mój już jako młody chłopak pracował i działał w tajnej organizacji skautowskiej w Zagłębiu Dąbrowskim. W latach 1915–1916 pełnił funkcję drużynowego, a w 1919 r. działał w sztabie [w czasie] pierwszego powstania śląskiego jako harcerz i peowiak itd.

Nie znajduję słów na wyrażenie uznania i wielkiej wdzięczności dla osób, które zajęły się zbrodnią katyńską.

Dziękuję

[…]

BOGUCHWAŁ OGŁAZA

19 lutego 1940 r. N.1

Kochana Stasieńko!

Z listów dowiedziałem się o Waszym pobycie w Kielcach. Nareszcie odetchnąłem. Byłem bardzo o Was niespokojny, ciągle się martwiłem o Wasze życie i zdrowie. Już prawdopodobnie i Ty masz mój adres. Pisałem trzy listy – 25 listopada do Sosnowca [oraz] 6 stycznia i 7 lutego do Zawiercia. Wiadomości o Was mam z listu Kordasiewicza, Cieplucha i pani Lużyńskiej do Dulemby.

Kochani moi, jakiż mi ciężar z serca spadł, ile radości sprawiła wiadomość o Was. Ciśnie mi się na usta moc pytań: jak sobie radzicie, gdzie mieszkacie, czy macie z czego żyć. Moje losy są nieznane i długo jeszcze nie będę mógł Wam nic pomóc. Napisz mi wszystko o sobie i dzieciach, pisz często. Dbaj o swe zdrowie, nie przejmuj się. Zaczniemy życie jakby po raz drugi, będziemy się dorabiać od początku, jestem dobrej myśli. Do tego potrzeba zdrowia, humoru, a cała reszta przyjdzie. Czy dzieci się uczą i czy pamiętają o Ojcu? Wytłumacz Dudzie, co to jest być uchodźcą, internowanym i być w niewoli.

Czy pozostaniesz w Kielcach, czy wyjedziesz do rodziny? O ile się orientuję, to życie w Kielcach płynie dość normalnie. Jeśli by było to możliwe, to – zdaje mi się – lepiej pozostać w Kielcach, ale radzić mi jest trudno.

Zawiadom Wandę Grodzieńską, że w czasie ewakuacji spotkałem jej ojca, był w mizernym stanie, wychudł, jakby był zagłodzony, skarżył się, że zginęły mu wszystkie rzeczy, miał tylko to, co na sobie, ale mimo to był dobrej myśli. Nie miałem czasu się nim zająć, zresztą nie mogłem mu pomóc.

Ja jestem zdrów, fizycznie czuję się dobrze. Największa troska moja, z czego będziecie żyć, gdzie mieszkać. Pisać będę raz na miesiąc. Pisałem do biura poszukiwań rodzin do Warszawy (Wiejska 9), poszukując wiadomości o Tobie, napisz tam i odwołaj, bo ja nie mogę.

Spotykam się z dr. Leydo, przesyła żonie pozdrowienia. Wrona nie otrzymał listu od Wiatrowkich (Prosta 22). Butwiłło przesyła ucałowania dla żony. Kordasiewicz zmartwiony brakiem wieści od żony. Ukłony zasyła Dulemba, Sikorskiego nie spotkałem, sądzę, że jest w niewoli niemieckiej.

Oczekuję dużo listów od Ciebie i dzieci. Całuję mocno i serdecznie moc razy.

Boguś, kochane dzieci, pamiętajcie o Mamusi, nie dajcie Jej się martwić, pomagajcie, okazujcie dużo serca.

Całuję Was
Ojciec