[Przewodniczący:] Ponieważ oskarżony wyraził życzenie, aby świadek Jan Brach był przesłuchany w obecności swojej żony, świadek został wezwany. Czy oskarżony ma do niego pytania?
Oskarżony Böttcher: Nie.
Prokurator (do świadka Jana Bracha): Czy był pan codziennie u oskarżonego?
Świadek Brach: Koło domu, tak. Widziałem, jak oskarżony codziennie wychodził.
Prokurator: Czy nie wie pan, jak często oskarżony wyjeżdżał?
Świadek: Wyjeżdżał do Krakowa.
Prokurator: A czy na teren powiatu wyjeżdżał?
Świadek: Nie wiem.
Prokurator: Jak często oskarżony wyjeżdżał do Krakowa?
Świadek: Wyjeżdżał samochodem prawie co tydzień.
Prokurator: A od kogo pan to wie?
Świadek: Mówił [to] szofer, który miał pomocnika Żyda, z którym rozmawiał, a ten Żyd mówił mnie. Żyd mówił, że ten szofer mówił do niego: „Trzeba myć samochód, bo trzeba będzie jechać do Krakowa”.
Prokurator: Czy u oskarżonego bywali goście, bywali oficerowie?
Świadek: Tak.
Prokurator: Czy oskarżony miał dzieci?
Świadek: Nie widziałem.
Prokurator: Czy u oskarżonego nie było jakichś chłopców?
Świadek: Nie.
Prokurator: A czy nie było może obcych dzieci?
Świadek: Nie widziałem.
Przewodniczący: Udzielam głosu oskarżonemu w celu złożenia oświadczenia.
Oskarżony: Z zeznań świadka Jana Bracha wynikało, że musieli oni [z żoną] opuścić mieszkanie na miesiąc przed rozwiązaniem, z zeznań zaś świadka Marianny Brach wynika, że na trzy– cztery miesiące przed rozwiązaniem. Gdybym miał nieczyste sumienie w stosunku do tych ludzi, nie postawiłbym wniosku o wezwanie świadka Marianny Brach, co uczyniłem. Poza tym zapewne Wysokiemu Sądowi jest wiadome, że jeśli chodzi o nakazy opróżniania mieszkań, to były one wydawane przez urząd mieszkaniowy.