WŁADYSŁAW ROGALSKI

[Świadek Rogalski]: 15 października o godz. 7.00 rano powiedział mi jeden człowiek, że na ul. Warszawskiej szykują szubienicę. Ponieważ [mój] syn [był] aresztowany, byłem tą [sprawą] mocno zainteresowany. Poszedłem tam na Warszawską i czekałem może do 8.30. Z ludzi jeszcze nikogo nie było. Było bardzo mało wojska i cywilne osoby robiły szubienicę. Później naszło się dużo ludzi – kolejarze niemieccy, żandarmeria, Niemki z dziećmi. Zobaczyłem nadjeżdżające dwa czarne samochody, kryte. Wyprowadzono z nich mężczyzn i kobiety. Było sześciu mężczyzn i cztery kobiety. Ustawili ich w szeregu i po jednym wieszali. Wszyscy ci ludzie mieli ręce związane z tyłu. Wieszanie odbywało się w ten sposób, że [skazańcy] wchodzili na taboret, który później, po założeniu pętli, odsuwano.

Przewodniczący: Dużo było tych Niemców?

Świadek: Dużo.

Przewodniczący: Ile? Co to byli za Niemcy?

Świadek: Żandarmeria, gestapowcy i ze straży kolejowej.

Przewodniczący: Czy rozróżnia pan żandarmerię od gestapowców?

Świadek: Tak. Żandarmeria miała inne ubranie. Gestapowcy mieli koszule i krawaty. Oprócz tego widziałem kilku żołnierzy. Były również Niemki z dziećmi, [do których] mówiły: „Patrz, to Polski Bandit ”. Kiedy już powieszono pięciu mężczyzn, powieszono jedną kobietę. Stałem na krawężniku szosy, wszystko działo się bardzo blisko. Po powieszeniu tej kobiety przyprowadzili mężczyznę – mego syna. Nie mogłem go rozpoznać, chociaż był u mnie 32 lata. Powiesili go. Po nim następnie wieszali kobiety. Jedną z nich była synowa pani Winczewskiej. Rozpoznałem też panią Winczewską, mówiła: „O Boże, co ja wam winna”. Mój syn dostał ataku i zaczął krzyczeć nieludzkim głosem. Nie mogłem go poznać, tak go wymęczyły badania w gestapo. Nie mogłem się z nim zobaczyć. Poznał go [nieczytelne], który szedł do szkoły [?].

Przewodniczący: Jak długo wisieli?

Świadek: Do godz. 16.00.

Przewodniczący: Czy była tam jakaś tablica z napisem?

Świadek: Tak, [było na niej napisane], że „ci są straceni, co pomogli temu, co zabił w Różkach policjanta niemieckiego. Rodziny tych będą stracone”.

Przewodniczący: Czy był podpis na tej tablicy?

Świadek: Byłem bardzo zmęczony, tak że nie zauważyłem.

Przewodniczący: Jak zachowywali się Niemcy?

Świadek: Obojętnie. Ich to nie obchodziło.

Przewodniczący: Czy oskarżony nie ma żadnych pytań?

Oskarżony Böttcher: Nie.