KAROL MITAL

Przewodniczący: Proszę opowiedzieć, co świadek wie o tej akcji w Tczowie.

Świadek Mital: W 1943 r. do Tczowa przyjechała żandarmeria niemiecka i Ukraińcy.

Przewodniczący: Ile było tych samochodów?

Świadek: Trzy samochody i kilkanaście taksówek.

Przewodniczący: Skąd byli ci żandarmi?

Świadek: Ze Zwolenia. Ich komendantem był Heinrich. W nocy zabrali chłopów z kilku wsi i przywieźli do Tczowa na cmentarz kościelny ok. 30 osób. Później brali ich do szkoły, kładli ich na placu szkolnym plackiem i bili pałami.

Przewodniczący: A czy po tym biciu pobici mogli się ruszać?

Świadek: Bardzo słabo. Później wzięli 13 ludzi do kopania dołów za placem szkolnym, u Warchoła. Doły były szerokie na metr i długie na ok. cztery metry. Gdy zostały wykopane, przyszedł komendant ze Zwolenia i powiedział, żeby wszyscy kopiący szybko wyszli, bo kto nie wyjdzie, ten w nim pozostanie. Dół był głęboki, więc trudno było wyjść. [Komendant] powiedział wtedy jeszcze, że „kto wójtów i burmistrzów bije, ten w tym dole gnije”. Do mnie skoczył pies niemiecki. Nie wiedziałem, co mam robić – ani psa uderzyć, bo to niemiecki, ani uciekać. Dopiero żandarm krzyknął na psa, a mnie kazał iść. Do dołów tych kazali się położyć 12 osobom i dwóch Niemców strzelało do nich z pistoletów, następnie puścili serię z karabinu maszynowego i zakopali trupy. Gdy to samo zrobili z ostatnimi, pomyślałem sobie, że i mnie to samo spotka, lecz auta odjechały. Niemcy przed odjazdem powiedzieli, żeby nie podchodzić do tego miejsca, bo kto podejdzie, tego spotka ten sam los.

Przewodniczący: A co Niemcy mówili – za co tych ludzi stracili?

Świadek: Mówili, że to są bandyci i że się nie przyznają.

Przewodniczący: Dlaczego ich tu przywieźli?

Świadek: Gdyż został pobity wójt – Polak, Wolszczak. Jego syn był tłumaczem niemieckim, nie wiadomo, co robił. Drugi raz przyjechali Niemcy do tej samej mogiły po dwóch miesiącach, obstawili posterunkami, wszystkich usunęli dalej na wieś. Wtedy widocznie spalili te zwłoki, gdyż [słychać] było szum maszyny, a później szukaliśmy i nie mogliśmy znaleźć kości.

Przewodniczący: Czy było czuć dym?

Świadek: Myśmy tego nie mogli czuć, bo byliśmy ukryci.

Przewodniczący: Jak długo wtedy Niemcy tam pozostawali?

Świadek: Dwie–trzy godziny.

(Sąd odczytał w myśl art. 340 kpk nazwiska osób rozstrzelanych, które świadek potwierdza).

Świadek: Wśród tych zabitych była również kobieta niespełna rozumu, która nocowała w naszej wiosce. Ci ludzie rozstrzelani pochodzili z czterech wiosek.