Przewodniczący: Proszę, niech pan opowie to, co pan już zeznawał.
Świadek: 26 maja 1943 r. do Raszówki na mój plac przyjechały trzy auta. Przyjechali Niemcy i przywieźli ze sobą ok. 30 osób. Jedno auto zostało w Mniowie. Do domku, który stał na moim placu, wprowadzili ludzi i zamknęli drzwi. Jeden z tych przyprowadzonych chciał uciekać, to został zastrzelony. Do domku tego przez okno Niemcy puścili granaty, a na dach rzucili rakiety zapalające. Nastąpił wybuch i pożar, Niemcy stali [dotąd], aż się wszystko spaliło.
Przewodniczący: Jak daleko to było od pana domu?
Świadek: Ok. 150 m. Gdy Niemcy odjechali, poszedłem tam zobaczyć.
Przewodniczący: Skąd byli ci ludzie?
Świadek: Byli z różnych wsi, z Królewska [Królewca?], Węgrzynowa, Glinianego Lasu. Wybrali ludzi ze wszystkich wsi.
Przewodniczący: A dlaczego przywieźli ludzi do Mniowa?
Świadek: Bo w Mniowie był sąd, bo tam był posterunek policji. Posterunku żandarmerii tam nie było, był w Łopusznie.
Przewodniczący: Czy wie pan, za co ci ludzie zostali zabrani?
Świadek: Nie wiem.
Przewodniczący: Co się o tym mówiło?
Świadek: Mówiono nam, że to bandyci, ale przecież kobiety nie były bandytami.
Przewodniczący: | Zginęły wtedy i kobiety? |
Świadek: | Tak, zginęły Pasakowa [?], Modelska i Drogasowa. |
Prokurator: | Powiedział pan, że „tam był sąd”. Tutaj jest sąd. Czy tam odbywał się sąd? |
Świadek: | Tam był posterunek żandarmerii. |
Przewodniczący: Jak długo byli ci ludzie na posterunku?
Świadek: Nie wiem.
Prokurator: Czy przed tym domem odczytano wyrok?
Świadek: Nie. Zamknęli dom i podpalili.
Ławnik: Dlaczego przywieziono ludzi akurat do tego domku?
Świadek: Bo stał na ustroniu.