Międzyrzec, 9 czerwca 2000 r.
Andrzej Bielecki
[...]
Archiwum Akt Nowych
ul. Hankiewicza 102-103
04-534 Warszawa
Nawiązując do audycji telewizyjnej na temat udzielania pomocy i ratowania narodu żydowskiego przez Polaków w okresie okupacji hitlerowskiej w latach 1940–1945 r., łącznie z apelem skierowanym do osób mogących wykazać się udowodnionym udzielaniem pomocy i ratowaniem Żydów o nawiązanie kontaktu z Archiwum Akt Nowych w Warszawie, które tworzy Komitet dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów w okresie okupacji hitlerowskiej, w ślad za tym postanowiłem z radością zgłosić osobisty mój udział w niesieniu pomocy i ratowaniu żydowskich współbraci, powiększając tym samym listę Polaków, którzy podali życzliwą dłoń tym, którzy przez niemieckich ludobójców zostali skazani na totalną zagładę.
Naród polski, prześladowany i zagrożony, pospieszył z pomocą. Polska była jedynym krajem, w którym za udzielanie pomocy ludności żydowskiej w jakiejkolwiek formie i do piątego pokolenia wstecz, ustanowiona była jedyna kara – to kara śmierci – nie tylko dla udzielającego pomocy czy ratującego, ale dla całej jego rodziny.
Jeden z żydowskich przywódców powiedział onegdaj: „Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat”.
Przechodząc do konkretów, podaję pewne fragmenty. W czasie okupacji hitlerowskiej mieszkałem we wsi Połomia, gm. Żarki miasto, pow. zawierciański. Były to tereny przyłączone do III Rzeszy. Zimą 1940 r., przez silnie strzeżoną granicę pomiędzy III Rzeszą, a tak zwanym Generalnym Gubernatorstwem (GG) przetransportowałem rodzinę żydowską składającą się z trzech osób (chory mąż, żona i córka), z miejscowości Czarna Struga do Żarek. Punktem docelowym była apteka prowadzona w tym czasie przez państwa Cyrulów. Następny etap rodziny żydowskiej, państwa Horskich, (bowiem tak się nazywała) to z Żarek do Julianka k. Częstochowy. Wspomniana rodzina ciężki okres okupacji przeżyła, czego dowodem jest list p. Alicji Horskiej jako podziękowanie za pomoc w uratowaniu przed prześladowaniem i ewentualną utratą życia.
Szczegóły na razie pozostawiam na boku.
Przytaczam fragmenty istotne, jako fakty z tamtych czasów, które żywo tkwią jeszcze w pamięci, ale czas robi swoje, coraz więcej zaciera.
Pozwolę sobie zapytać, czy właściwie zrozumiałem intencję audycji telewizyjnej?
Oczekuję łaskawej odpowiedzi.
Łączę wyrazy wysokiego szacunku
Andrzej Bielecki
Załącznik: list p. Alicji Horskiej.