PIOTR HULECKI

1. Dane osobiste:

Kanonier Piotr Hulecki, ur. 8 października 1912 r., rolnik, kawaler.

2. Data i okoliczności aresztowania:

Zostałem aresztowany z rodziną 8 lutego 1940 r. w okolicy Junkowicz, gm. Juraciszki, pow. wołożyński, województwo nowogródzkie.

Zostałem wywieziony do najbliższej stacji kolejowej Juraciszki, staliśmy na stacji dwa dni i dwie noce. Stał duży transport, do którego furmanki szły jedna za drugą i podchodziły pod wagon, przy którym stał bojec. Uchylał drzwi i pchano [nas] jak śledzi do beczki, nie patrzono czy stary, czy mały, tylko [uderzali] kolbą w plecy i krzyczeli pabystriej. W wagonie było po 70 i 80 osób z rzeczami. Po dwóch dniach odwieziono nas do głównej stacji Mołodeczno, tam przeładowali do rosyjskich wagonów, do których wsadzili po 88 i po 90 osób z rzeczami. Wyżywienie było bardzo ciężkie, bo nic nie dostawaliśmy. Kto miał, ten się dzielił. Z początku dawali na dobę trzy wiadra wody chłodnej, a potem gorącej. Nie wolno było wyjść z wagonu, bo gdzie na stacji zatrzymał się szałon [eszelon?], to wtenczas pod każdym wagonem stał bojec z karabinem. W wagonie było bardzo ciężko, bo nie było wolnego powietrza.

3. Nazwa miejsca zesłania:

Kazachstan, akmolińska obłast, stacja Makinka, miasto Stiepniak.

4. Opis miejsca:

Obszarne stepy, na których stało kilkaset lepianek kirgiskich. Choć dla Polaków nie było takich lepianek wolnych, ale były kluby, do których [nas] wsadzali. Kluby były przeświecane przez promienie słoneczne, nie mówiąc o mrozie. W mieszkaniu było po 20 i 30 osób. Choć się starały, aby było czysto, to trudno było wytrzymać, bo w zimowym czasie był mróz do 50 i 58 stopni. Starcy i małe dzieci poumierali, zmarło 30 dzieci do lat trzech i dwóch, zmarło 12 starych osób p. lata 42 i 58 [sic!].

5. Skład zesłańców:

Byli przeważnie nadleśniczowie, leśniczowie, gajowi, osadnicy, byli Polacy i Białorusini. Gdy [nas] zabierali, to mówili: „Potrzeba nam was, leśniczych i gajowych”. Gdy przywieźli [nas] na miejsce, to wtenczas powiedzieli, że teraz im potrzeba, abyśmy szli pracować do szachty, że potrzeba im dużo złota, a jeżeli nie pójdziemy to nie dadzą nic z żywności. A jeżeli to nie pomoże, to wtenczas [znajdzie się] inny sposób lub więzienie na 25 lat albo śmierć.

6. Życie na zesłaniu:

Życie na zesłaniu było bardzo ciężkie, musieliśmy pracować po 12 i 16 godzin. Po pracy skończonej [każdy] musiał stać w kolejce po 600 g chleba [przez] trzy lub cztery godziny, a bywało, że i nic nie dostał, bo pracowało w zmianie po 200 osób.

Praca była rozmaita, w szachcie: bicie rudy, nasypywanie wagonetek, ciąganie i wywracanie wagonetek – każda ważyła dwie tony, odrzucanie śniegu w zimowym czasie, a było mrozu do 58 stopni. Odzienie [mieliśmy] marne, bo dawali jedną kufajkę. Kto miał jakieś ubranie, ten sprzedawał na przeżycie, bo musiał odżywić siebie i rodzinę. Zarobek był marny, 150 do 180 rubli miesięcznie, a w końcu miesiąca, kiedy [była] wypłata, to [po] odliczeniu [opłat?], to i oni tego niewarci [sic!], bo brali za kulzborny, podachowny, na czerwoną armię, za mieszkanie i ubezpieczenie tak, że zostawało: 90–80 rubli.

Co do leczenia, to było bardzo ciężko, bo zarobki wyliczali, a jak [ktoś] zachorował, to nie było lekarstw. Za czas chorowania nie płacono, bo nie mieliśmy ich obywatelstwa, trzeba było odpracować jeden rok, wtenczas płacili 50 proc. – o ile [ktoś] zarobił 300 rubli, a jeżeli tego nie zarobił, to dostawał 25 procent.

Wyżywienie sprzedawali [tym], którzy pracowali, na książkę. Na tydzień pół kilograma koniny, pół litra masła posnego [?] i pięć śledzi. [Po] chleb musiano stać od 24.00 do 13.00, aby [go] dostać.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Władze rosyjskie NKWD bardzo srogo odnosiły się do ludności polskiej, bo za niewyjście lub spóźnienie się do roboty sądzili i odliczali 50 proc. zarobku, a jeżeli [ktoś] spóźnił się trzy razy, to wtenczas zasądzali na 15 do 25 lat. Trzeba było bardzo się wystrzegać, żeby się nie spóźnić lub nie powiedzieć czegoś na ich władze lub porządek. Po ciężkiej pracy stale były zebrania, na których przywoływali ludność do pracy. I mówili, że musimy pracować i że Polski już nie będzie, że my tu pozdychamy. A jeżeli ktoś się nie stosował, to co noc przywoływali [go] do NKWD, badali i spisywali, kim on był w Polsce, w jakiej organizacji, a jeżeli nic nie mogli zrobić, to przychodzili w nocy o 24.00 i wywozili [tak], że nikt nic nie wiedział.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Pomoc lekarska była bardzo słaba, a szpitale [były] przepełnione chorą ludnością, bo nie było lekarstw i środków do odżywiania i witamin, a pracować trzeba było ciężko.

9. Jaka była łączność z krajem i rodziną?:

Do wojny rosyjsko-niemieckiej można było słać i otrzymywać listy, a nawet i paczki przychodziły, a po rozpoczęciu wojny zostały wstrzymane.

10. Kiedy został uwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?:

25 września 1941 r. została ogłoszona wolność ludności polskiej i od tego czasu była ona traktowana [na równi] z ludnością rosyjską. W styczniu 1942 r. NKWD zrobiło spis wszystkich zesłańców i po niedługim czasie została ogłoszona [sic!]. 3 lutego [1942 r.] otrzymaliśmy wezwania na komisję, a 4 lutego zostaliśmy wywiezieni do najbliższej stacji Makinka, gdzie czekaliśmy osiem dni na odwiezienie na komisję do Akmolińska. Stąd byliśmy odesłani większymi transportami na miejsce organizowania się dywizji.

8 marca 1943 r.