ROMAN PŁOSZCZAŃSKI

1. Dane osobiste:

Ogn. pchor. rez. Roman Płoszczański, 28 lat, student III roku Akademii Handlu Zagranicznego we Lwowie, kawaler.

2. Data i okoliczności aresztowania:

W nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r. zostałem aresztowany przez władze NKWD wraz z matką Stefanią Małkowską i siostrą Nadzieją Monsior, następnie pod eskortą odwieziony [zostałem] samochodem ciężarowym na stację kolejową Lwów-Podzamcze, gdzie załadowano nas do pociągów towarowych. Zwożenie i ładowanie ludzi trwało cały dzień. W nocy 13 kwietnia pociąg opuścił Lwów. W małych wagonach [jechaliśmy] po 36 osób, ścisk okropny, przeważnie kobiety i dzieci, mężczyzn stosunkowo mało. Przez cały czas podróży otrzymywaliśmy chleb i gorącą wodę, a ciepłą potrawę raz na dwa lub trzy dni. Po 16 ciężkich dniach podróży parę wagonów zostało wyładowanych na stacji Semipałatyńsk, reszta transportu pojechała dalej. Zesłańców z tych paru wagonów osiedlono wokół miasta w cegielniach lub kołchozach.

3. Miejsce zesłania:

Kazachstan, Semipałatyńsk, Koś-zawod, Kir-zawodnr 1.

4. Opis miejsca zesłania:

Kir-zawod, czyli cegielnia, która została przeznaczona mi jako miejsce pracy i mieszkanie, była położona 11 km za miastem Semipałatyńsk. Zesłańcom przydzielono na mieszkanie stare, walące się baraki i starą stajnię. Warunki mieszkaniowe [były] fatalne: okropna ciasnota, w oknach brak szyb, baraki w okropny sposób zapluskwione.

5. Skład zesłańców:

W tej cegielni większością byli Polacy (60 proc.), Ukraińcy (40 proc.), Żydów w ogóle tam nie było. Wśród Polaków przeważały rodziny wojskowych lub też funkcjonariuszy policji.

Ukraińcy to Huculi. Zesłanych tam było 25 rodzin, ok. 80 osób. Przeważały kobiety i dzieci, mężczyzn [było] mało – jeden starzec 93-letni, trzech ok. 60 lat, potem ja i pięciu młodych chłopców w wieku 14–18 lat. Wzajemne stosunki [były] na ogół dobre. Polacy szli sobie na rękę, początkowo bardzo silne tarcia były z Hucułkami, które niejednokrotnie wyrażały się do Polaków: „Wasze porządki już się skończyły”.

6. Życie na zesłaniu:

Do pracy byli zmuszani wszyscy od 16 do 60 roku życia. Rodzaj pracy: formowanie cegieł, wożenie gliny, wożenie cegieł do pieca, piłowanie drzewa, czyszczenie pieców po wypaleniu cegieł. Praca bardzo ciężka, specjalnie dla kobiet. Normy dzienne: formowka 1,6 tys. cegieł, zwożenie cegieł do pieca 3,2 tys. sztuk, wkładanie cegieł do pieca dziewięć tysięcy sztuk. Wynagrodzenie za pracę słabe. Najbardziej popłatna była formowka – od tysiąca cegieł płacono 6,37 rubla; najgorzej płatne zwożenie cegieł – od tysiąca płacili 1,52 rubla.

Normy ciężkie do wypełnienia, ja np. formowałem dziennie ok. 1,4 tys. cegieł, parę razy wypełniłem normę, tzn. 1,6 tys. sztuk, ale to ponad moje siły. Dla kobiet były te same normy, naturalnie nigdy nie osiągane.

Przeciętny mój zarobek w sezonie to ok. 200 rubli miesięcznie, w zimie od 60 do stu rubli. Kobiety zarabiały przeciętnie 60 rubli, a zimą jeszcze mniej. Wyżywienie bardzo słabe, okropna drożyzna – litr mleka [kosztował] trzy ruble, kilogram kartofli cztery–pięć rubli, kilogram masła 40 rubli, słoniny 65 rubli, mięsa 25 rubli. Pracujący otrzymywał po długim wystaniu w ogonku 400 g chleba, a niepracujący i dzieci 300. Normalnym pożywieniem był chleb, herbata i raz dziennie zupa. Zesłańcy, a szczególnie kobiety, aby żyć sprzedawali rzeczy, ubrania, zostawiając sobie tylko jakiś stary łach.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Władze NKWD odnosiły się do Polaków, delikatnie mówiąc, nieprzychylnie. Uniemożliwiały, szczególnie mężczyznom, poprawę warunków pracy. Praca umysłowa była niedostępna, jedynie lekarze, i to wyjątkowo, mogli pracować w swoim zawodzie, a inni fachowcy, np. inżynierowie, musieli pracować jako czarni robotnicy. Niejednokrotnie władze NKWD wzywały poszczególne osoby na przesłuchania, szczególnie tych, którzy otrzymywali jakąś pomoc z Polski w formie paczek czy pieniędzy.

Propagandą komunistyczną starano się nas karmić dość obficie, urządzając często mityngi, ale nie cieszyły się one powodzeniem, tak że nieraz pędzono Polaków wprost przemocą na zebrania, grożąc represjami i sądem.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Bardzo słaba, zwolnienie od pracy mógł uzyskać dopiero ciężko chory. Śmiertelność bardzo duża, specjalnie wśród osób starszych i dzieci. W całej okolicy Semipałatyńska było osiedlonych ponad dwa tysiące zesłańców, z czego na pewno 15 proc. zmarło. Tam, gdzie ja pracowałem, zmarło siedem osób, m. in. moja matka Stefania Małkowska.

9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodziną?:

Łączność z krajem i rodziną w nim pozostałą była dobra do wybuchu wojny sowiecko- niemieckiej. Listy dochodziły w ciągu dziesięciu dni, pieniądze w dwa tygodnie, paczki szły dłużej.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?:

Na mocy amnestii zostałem zwolniony z pracy przymusowej 2 września 1941 r. 17 września jechałem na własny koszt w kierunku Buzułuku, gdzie – jak się dowiedziałem – organizowała się polska armia. 23 września 1941 r. wstąpiłem w szeregi Wojska Polskiego w Tockoje.

Miejsce postoju, 7 marca 1943 r.