Ułan Michał Waronik, ur. 11 listopada 1924 r., uczeń, narodowość polska, wyznanie rzymskokatolickie.
Z chwilą, gdy Sowieci przekroczyli granicę polską, jako uczeń zostałem zmuszony do chodzenia do szkoły rosyjskiej. Po jakimś czasie (1 grudnia 1939 r.) zostałem zabrany ze szkoły do tzw. FZO, tzn. Fabryczno-zawodskoje obuczenije w Słonimie. Nie była to szkoła ucząca jakiejś roboty, lecz przymusowa praca dla armii sowieckiej.
Po paru tygodniach wywieziono nas do Rosji, [do] miejscowości Czapajewsk, do fabryki wojennej. Było nas 120 Polaków i 40 Żydów. Życie było bardzo trudne, bo dziesięć kilometrów do fabryki musieliśmy chodzić pod konwojem, odnoszono się do nas bardzo źle, za każde pięć minut spóźnienia się na robotę oddawano pod sąd i odbierano 25 proc. zarobku.
Zabezpieczenie lekarskie było bardzo złe, higiena była na bardzo na niskim poziomie.
Łączności z krajem nie miałem.
Gdy posłyszeliśmy, że organizuje się polskie wojsko na terenie союза, udaliśmy się do dyrektora fabryki z prośbą o zwolnienie nas z roboty. Nie zwolniono nas. Postanowiliśmy uciekać do wojska. Ucieczka była bardzo ciężka z powodu tego, że mieliśmy specjalne ubrania i NKWD powiadomiło wszystkich, że za złapanie w tym ubraniu Polaka dostaje się nagrodę, której nie znam. Droga z Czapajewa do Tocka [Tockoje] była bardzo niebezpieczna. [Dotarłem] dzięki jednemu żołnierzowi, który wziął mnie za syna i zmienił mi ubranie. Tak dostałem się do wojska 8 września 1941 r. w Tockoje.
Zarabialiśmy 300 rubli miesięcznie, z tego musieliśmy kupić ubranie, opłacić mieszkanie i światło, wyżywić się itp.