ROMUALD ZAKRZEWSKI

Warszawa, 25 lutego 1946 r. Sędzia śledczy Halina Wereńko, delegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi sędzia odebrała od niego przysięgę, poczym świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Romuald Zakrzewski, pseudonim Wiktor
Data urodzenia 18 listopada 1912 r. w Bartkowej Rudni, pow. Berdyczów
Imiona rodziców Mikołaj i Emilia ze Sławków
Zajęcie leśniczy nadleśnictwa miejskiego Kabaty
Wykształcenie inżynier leśnik
Miejsce zamieszkania Kabaty, gmina Wilanów
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

W czasie okupacji niemieckiej pracowałem, tak jak i obecnie, jako leśniczy w nadleśnictwie Kabaty. Zimą 1939 albo na początku 1940 roku, daty dokładnie nie pamiętam, odbyła się egzekucja Polaków w oddziale XV w Lesie Kabackim. Egzekucja odbyła się nocą. Opowiedział mi o tym świadek naoczny, gajowy tego leśnictwa Stanisław Cieślak, który obecnie nie żyje. Cieślak obserwował egzekucję, ponieważ znajdował się w tym czasie w terenie. Widział, jak zajechało osiem samochodów ciężarowych z ludźmi ubranymi po cywilnemu oraz kilka samochodów z żandarmami i SS-manami. W samochodzie ciężarowym mogło siedzieć swobodnie 25 do 30 osób, zatem w ośmiu samochodach mogło być do 200 osób. SS-mani zauważyli Cieślaka i kazali mu odejść, sami obstawili oddział XV lasu. Cieślak, odchodząc, już z pewnej odległości słyszał salwy z karabinu maszynowego i wybuchy granatów. Jak długo trwały odgłosy, tego nie opowiadał. Nazajutrz udał się na miejsce i zobaczył ziemię świeżo poruszoną na przestrzeni około 150 m2. Ja dowiedziałem się o tym od gajowego Cieślaka w pół roku później. Grób ten dotąd jest w tym samym stanie co i wtedy, znam miejsce, mogę wskazać. Nazwisk osób wtedy zamordowanych nie znam i nie wiem, skąd byli przywiezieni ludzie na rozstrzelanie.

Druga egzekucja w Lesie Kabackim odbyła się w 1942 roku, 24 czy 25 czerwca. Dnia dokładnie nie pamiętam, ale wiem, iż było to na Boże Ciało, w dwa dni po egzekucji około 200 Polaków straconych w Magdalence. W dniu Bożego Ciała przed oddziałem XIII zostałem zatrzymany przez patrole SS, które mnie zawróciły. Pojechałem wówczas na rowerze do oddziału VIII i stamtąd także patrole SS mnie zawróciły. Zorientowałem się że las jest obstawiony. Nazajutrz poszedłem w towarzystwie gajowego Czesława Filipka (wywiezionego przez Niemców 22 czy 24 sierpnia 1944 do kopalni soli w Niemczech, skąd nie wrócił i nie dał o sobie żadnej wiadomości), do oddziału XIV w lesie Kabackim. W oddziale XIV zobaczyliśmy ślady samochodów, które nas zaprowadziły w głąb, na polankę, na której zobaczyliśmy niespodzianie stojących kilka świerków, których w tym terenie nie było, oraz zżółkniętą darń na przestrzeni 6 na 6 m. Obok tego miejsca teren był zadeptany, znalazłem tam gazetę niemiecką „Stürmer” z datą z dnia poprzedniego oraz bilety do kina „Apollo”, ustniki i pudełka od papierosów. Wziąłem za świerk i stwierdziłem, iż jest tylko wetknięty w ziemię, kopnąłem w darń i sprawdziłem, iż jest naniesiona. Nazajutrz obstawiłem teren swoimi ludźmi i przystąpiłem do rozkopywania miejsca zaniesionego darnią koło świerków. Na głębokości około 1,8 do 2 metrów natrafiliśmy na kupę ciał ludzkich, pokaleczonych, jak sądzę postrzałami i wybuchami granatów. Ciała były powiązane linami. Widziałem tam zwłoki mężczyzny, który miał ręce związane na krzyż, a klatkę piersiową i ramiona okaleczone wybuchami granatów. Okoliczne drzewa nosiły ślady kul. Wyjąłem z dołu kapelusz męski, pasek od spodni z materiału i szalik na szyję– wszystkie te zakrwawione rzeczy przekazałem swemu dowództwu w AK, które na tej podstawie ustaliło imiona i nazwiska ludzi straconych. Sam tej listy pomordowanych nie mam i nazwisk nie znam.

W parę tygodni później lista ofiar tam pomordowanych była ogłoszona w prasie podziemnej w „Biuletynie Informacyjnym” i „Rzeczpospolitej”, gdzie sam to czytałem. Według informacji tej prasy straconych było wtedy 40 mężczyzn i jedna kobieta, wszyscy wzięci na rozstrzelanie z więzienia na Pawiaku. Dół rozkopany przeze mnie i moich ludzi zakopaliśmy jak poprzednio i zasłoniliśmy murawą.

Posiadam zdjęcia drzew postrzelanych w czasie egzekucji. Około 21 stycznia 1945 drzewa postrzelone wtedy zostały ukradzione i obecnie nie zostało po nich śladu. Kto to zrobił, nie ustaliłem.

Razem ze mną rozkopywali mogiłę: Czesław Filipek (zaginiony), Władysław Kabański (zam. w nadleśnictwie Kabaty, jako gajowy), Stanisław Szymonek (obecnie nie żyje), Karol Kiełbiewski (zam. w Kabatach, gm. Wilanów),Piotr Małecki (zam. wieś Lisy, gm. Wilanów), Zbigniew Zdrójkowski (zam. Toruń, dyrekcja lasów państwowych).

Miejsce egzekucji i mogiła jest w takim stanie jak i poprzednio, z tym, iż obecnie stoi tam krzyż, mogę wskazać.

W roku zdaje się 1943 do oddziału XI, XVI, XVII, III, X Niemcy przywozili Żydów i rozstrzeliwali pojedynczo. Zginęło tak około 25 Żydów i Żydówek. Mogiły można rozpoznać, każdy z gajowych mógłby wskazać miejsca.

18 lipca 1943 roku do oddziału XVII Lasu Kabackiego zostało przez Niemców przywiezionych i rozstrzelanych dziesięciu mężczyzn z więzienia na Pawiaku. Między innymi był rozstrzelany wtedy inżynier Bogucki, imienia nie znam. Powiedzieli mi o tym grabarze, naoczni świadkowie egzekucji, których nazwisk w tej chwili nie pamiętam, ale podam ob. sędziemu. Grabarze ci za zakopanie zwłok otrzymali po 5 zł od głowy i ubrania pomordowanych. W futrze znajdował się dowód inż. Boguckiego, stąd dowiedziałem się, iż został wtedy stracony. Mogiłę mogę wskazać. Policjanci w Pyrach opowiadali mi, iż egzekucja dziesięciu Polaków z Pawiaka w Lesie Kabackim nastąpiła w odwet za stracenie przez Polaków aspiranta policji granatowej w Tłuszczu czy też w Wołominie.

Mówili mi grabarze, iż Polaków mieli rozstrzeliwać policjanci granatowi, z których jeden odmówił, za co wywieziono go gdzieś w niewiadomym kierunku.

28 sierpnia 1943 do oddziału XVII w Lesie Kabackim Niemcy przywieźli 20 mężczyzn, których rozstrzelali, między nimi był Pawłowski, imienia nie znam, z Grójca. Gajowy mój Władysław Żaroń opowiadał mi, iż na szosie w Pyrach jeden z wiezionych na egzekucję do Lasu Kabackiego krzyknął: „Pawłowski, Grójec, zawiadomcie rodzinę”. Naocznymi świadkami tej egzekucji byli trzej grabarze, ci sami, co przy wyżej opisanej egzekucji z 18 lipca 1943.

Nazwiska grabarzy podam w najbliższym czasie. Skąd przywiezieni byli więźniowie, tego nie wiem. Mogiłę mogę wskazać.

28 września 1943 do XVII oddziału Lasu Kabackiego przywieźli Niemcy 14 mężczyzn, których rozstrzelali. Nazwisk tych osób nie znam i nie wiem, skąd byli przywiezieni. Ludzie opowiadali sobie, iż przywożono na egzekucje więźniów z więzienia na Pawiaku. Słyszałem o egzekucji za pośrednictwem innych ludzi, od grabarzy, którzy byli naocznymi świadkami egzekucji. Byli to ci sami trzej grabarze, o których zeznawałem poprzednio. Mogiłę mogę wskazać.

Poza wymienionymi masowymi egzekucjami (w 1943 r. najwięcej), żandarmi niemieccy przywozili pojedyncze osoby i rozstrzeliwali, przy czym nie było wiadomo, kogo i za co rozstrzeliwali. W roku 1943 zginęło w ten sposób około 20 osób, mogiły ich są tylko częściowo widoczne.

Co do egzekucji około 200 osób, która odbyła się 27 czerwca 1942 r. w Magdalence (w okolicy Sękocina), wiadomo mi, iż zginął wtedy między innymi mój kuzyn, kapitan wojsk polskich ś.p. Wolski Józef vel Jacek, który został aresztowany przez gestapo na skutek denuncjacji jego wychowanka ze szkoły podchorążych sprzed 1939 roku. Bliższe szczegóły może podać żona zamordowanego Genowefa Wolska (zam. obecnie w Pruszkowie, bliższego adresu nie znam). Wiadomości o egzekucji w Magdalence posiadam z „Biuletynu Informacyjnego”.

O dokonanie ekshumacji grobów w Lesie Kabackim zwracałem się wielokrotnie do Gminnej Rady Narodowej w Wilanowie – bezskutecznie. Podawałem też dane do prasy.

Odczytano.