Warszawa, 6 czerwca 1946 r. Wiceprokurator Zofia Rudziewicz przesłuchała niżej wymienioną świadek, bez przysięgi. Uprzedzona o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań świadek zeznała, co następuje:
Imię i nazwisko | Bronisława Zielińska z d. Miszczak |
Data urodzenia | 13 grudnia 1905 r. |
Imiona rodziców | Jan i Katarzyna |
Miejsce zamieszkania | Warszawa, ul. Koszykowa 79 |
Zajęcie | pracownica Politechniki Warszawskiej |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Karalność | niekarana |
Wykształcenie | szkoła powszechna |
Mąż mój, Stanisław Zieliński był mechanikiem w Instytucie Aerodynamicznym Politechniki Warszawskiej. Mieszkaliśmy na terenie politechniki. Podczas powstania schroniła się u mnie siostra moja Janina Woźniakowa wraz z mężem Stanisławem Woźniakiem i synem Januszem.
19 sierpnia 1944 oddział SS-manów wtargnął do zamieszkiwanego przez nas domu; znajdowaliśmy się wszyscy w schronie, do którego SS-mani rzucili granaty, raniąc kilka osób. Niemcy kazali wszystkim wyjść, oddzielili mężczyzn od kobiet. Wszystkich zaprowadzili w al. Niepodległości, gdzie obecnie znajduje się Ministerstwo Obrony Narodowej. Kobiety oddzielono; trzymano nas przez dwa dni bez jedzenia, poczym wywieziono nas do [krausa?], gdzie nas wypuszczono. Mężczyzn wyprowadzono na plac przed gmachem obecnego ministerstwa; kazano im wykopać doły, po czym SS-mani strzelali do nich i zagrzebali ich.
Nie byłam przy tym obecna; szczegóły egzekucji opowiadała mi moja znajoma Wójcikówna, która mieszkała nieopodal i widziała wszystko z okien swojego mieszkania. W ten sposób zginęło ośmiu mężczyzn. Oprócz mojego męża zabici zostali Adam Boguszewski, Konstanty Grzelak – woźny Instytutu Aerodynamicznego, Wiktor Zieliński – laborant, syn jego Zbigniew (lat 16), jeden osobnik nieznany mi z nazwiska, Woźniak i syn jego Janusz (lat 15). 11 kwietnia 1945 roku władze polskie przeprowadziły ekshumację, byłam przy tym obecna i widziałam zwłoki zamordowanych. Lekarze stwierdzili, że byli oni żywcem pogrzebani i mąż mój na skutek uduszenia w grobie miał gardło wydęte i nogi poplątane; chłopcy mieli oczy otwarte i pełno ziemi w ustach i w dłoniach.
Sądzę, że za tę zbrodnię odpowiedzialny był Fischer, gdyż on wtedy rządził w Warszawie.
Gdzie obecnie mieszka Wójcikówna, tego nie wiem.