JAN ČEŠPIVA

Jedenasty dzień rozprawy, 22 marca 1947 r.

(Po przerwie).

Przewodniczący: Wznawiam posiedzenie. Proszę o wezwanie świadków czeskich.

(Obecni świadkowie: Otto Kraus, dr Jan Češpiva, Arnošt Rosin, Erich Kulka).

Upominam świadków o obowiązku mówienia prawdy i o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania. Pozostanie na sali dr Češpiva, pozostali świadkowie opuszczą salę.

Świadek podał co do swej osoby: Jan Češpiva, 35 lat, asystent kliniki ginekologicznej w Pradze, żonaty, w stosunku do stron obcy.

Przewodniczący: Jakie są wnioski stron co do trybu przesłuchania świadka?

Prokurator Cyprian: Zwalniamy z przysięgi.

Adwokat Umbreit: Zwalniamy z przysięgi.

Przewodniczący: Za zgodą stron Trybunał postanowił przesłuchać świadka bez przysięgi. Proszę, niech świadek powie, co mu wiadomo w sprawie.

Świadek: Byłem w obozie koncentracyjnym Oświęcim od 25 stycznia 1943 r. do końca sierpnia 1943 r. Przybyło nas w tym transporcie czechosłowackich więźniów politycznych 648, a w sierpniu 1943 r. zostało nas 28. Na śmierć wszystkich towarzyszy obozu patrzyłem oczyma lekarza. Przyczyny wysokiej śmiertelności można dzielić na szereg grup. Gubił nas przede wszystkim brak warunków higienicznych, brak żywności, brak pożywienia kalorycznego. W obozie w Birkenau nie było wody. Bieliznę zmieniało się raz na sześć miesięcy. Byliśmy wszyscy zawszeni i nie było możliwości umycia się. W styczniu 1943 r. wybuchła w Birkenau epidemia tyfusu plamistego. Zgłosiło się nas sześciu czeskich lekarzy: dr Nedvěd, dr Makowiczka, dr Sztich, dr Brożek, dr Tomaszek i ja. Zgłosiliśmy się do dr. Rohdego i zostaliśmy przyjęci do tzw. Häftlingskrankenbau. Była to właściwie stajnia przy bloku 12. Jakiekolwiek leczenie w obozie było niemożliwe i diagnoza tyfusu plamistego oznaczała dla więźnia śmierć z tego powodu, że nie mieliśmy żadnych zastrzyków, które by wzmagały czynność serca. Dlatego kierownictwo obozu zdecydowało [się] zlikwidować epidemię tyfusu plamistego przez selekcję i cyklon.

Miałbym do pana Przewodniczącego jedno pytanie: komendant obozu Höß, tu obecny, powiedział, że gazował nie z własnej woli, a w Norymberdze dr Mrugowski [Mrugowsky] i dr Lolling, obaj lekarze SS, zeznali, że rozkaz do gazowania nie przyszedł z Berlina, ale że myśl systematycznego zniszczenia przez gazowanie powstała w Oświęcimiu. Znajdujemy się więc w sytuacji, że Höß przerzuca pochodzenie tej myśli na urząd niemiecki w Berlinie – był to najwyższy urząd kontroli sanitarnej – a dr Loling mówił, że myśl ta powstała w obozie oświęcimskim. Trzeba by więc było zwrócić się do protokołów Międzynarodowego Trybunału [Wojskowego] w Norymberdze, żeby wyjaśnić ten fakt, z czyjego rozkazu ta potworna myśl systematycznego niszczenia powstała.

Jak się to niszczenie odbywało – myślę, że to zostało wyjaśnione dostatecznie w zeznaniach świadków i że Pan Przewodniczący Sądu nie ma specjalnych pytań: co to jest gaz cyklon i jakimi sposobami przeprowadzano gazowanie.

Przewodniczący: Proszę, niech świadek zeznaje dalej.

Świadek: Sam brałem udział w eksperymentach dr. Mengele z bliźniakami i z zarażeniem tyfusem położnych oraz badaniem u dzieci w obozie cygańskim tzw. raka wodnego i przeprowadzaliśmy ochronę zagrożonych dzieci cygańskich. Przedstawiłem się jako asystent kliniki z Pragi, żeby mi pozwolono przeprowadzić leczenie tych cygańskich dzieci. Wycinałem dzieciom raka z jamy ustnej i starałem się, żeby mi pozwolono używać do ich leczenia rentgena – tego, którym były robione zabiegi sterylizacyjne. Gdy chciałem na oddziale kobiecym użyć tego rentgena i zjawiłem się tam z 12 dzieci, byli wówczas obecni doktorzy: Schumann, König i Rohde. Żebym nie mógł być świadkiem sterylizacji przeprowadzanej na kobietach, zostałem odwołany przez Rapportführera Plaggego i pobity dlatego, że [rzekomo] chciałem wglądnąć w tajemnice sterylizacji i eksperymentów sterylizacyjnych. Nigdy więcej nie dostałem się do rentgena i z tego powodu noma, rak wodny, rozszerzył się w obozie cygańskim w wysokim stopniu. Gdy dzieciom odpadały kawałki twarzy i oczy, przedstawiały one obraz trędowatych. Dla zakładów w Grazu były tym dzieciom odcinane głowy i wysyłane w specjalnych naczyniach z formaliną do studiów. Około 10 takich głów było odłożonych, oznaczonych dla muzeum, a pozostałe dr Rohde odnosił specjalnie do Oświęcimia. Co się z nimi tam działo, tego nie wiem.

Dalszym doświadczeniem, które było przeprowadzane, było sztuczne zarażanie tyfusem cygańskich matek, które miały rodzić za kilka dni – żeby się przekonać, czy łożysko działa jako bariera przeciwko zarazkowi i dziecko urodzi się zdrowe, czy też nie jest tą barierą i dziecko będzie również zarażone tyfusem plamistym. Byłem przy porodzie wszystkich tych kobiet. Rodziły przy 40 stopniach gorączki, w niedostatecznych warunkach higienicznych. Prosiłem o mydło, ażebym mógł sobie umyć ręce przed porodem, i o środki dezynfekcyjne, ale odpowiedziano mi, że [te kobiety] i tak umrą i że nie ma różnicy między śmiercią od zakażenia a inną. Dzieciom odbierano krew z tętnicy skroniowej, arteria temporalis. Gdy przez niedoświadczenie lekarza była pobierana krew z mózgu, dziecko takie ginęło. Krew do badania była odwożona do specjalnego instytutu bakteriologicznego w Oświęcimiu, gdzie pracowali profesorowie Tomaszek i Mako Wicha z instytutu w Pradze, a ci nie wiedzieli, o jaką krew chodzi, tylko mieli stwierdzić, czy reakcja jest Weil-Felix, proteus x9 – pozytywna; czy dziecko ma tyfus, czy nie ma. Takich eksperymentów zrobiono 86. Wszystkie te kobiety i dzieci zostały zabite, a jakieś 20 [dzieci] zostało uśmierconych zastrzykami fenolu w serce. Te najsilniejsze, które to przeżyły, przechodziły rekonwalescencję po tyfusie, [a] gdy były już zdolne do chodzenia, zostały zabrane do komór gazowych. To się działo w krematorium II w lipcu 1943 r.

Z doświadczeniami sztucznego porodu nie zetknąłem się, tylko badałem niektóre kobiety ginekologicznie na kobiecym obozie.

Według mojego mniemania eksperymenty sterylizacji prowadzono trzema metodami. Pierwsza metoda, chirurgiczna – podwiązywanie jajowodów. Rany na brzuchu nie goiły się, długo jeszcze ropiały. Operatorzy przeprowadzający operacje nie myli rąk ani nie gotowali instrumentów. Operacje przeprowadzali surowym sposobem, tak że układ tkanek zupełnie się zmieniał. Powstawały przepukliny. Drugą metodą sterylizacji kobiet było naświetlanie jajników rentgenem. Te doświadczenia były prowadzone w ten sposób, że dawki promieniowania rentgenowskiego były za duże, skóra na jamie brzusznej była spalona, czerwona, nigdy jednak nie było śladów leczenia, nigdy nie było bandaży ani natarcia. Za te doświadczenia odpowiedzialni są lekarze: Schumann, Wirths oraz König. Kto z więźniów uczestniczył [w tym jako sanitariusz], tego nie wiem. Interesuje mnie jako lekarza i jako Przewodniczącego Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, czy te doświadczenia były nakazane przez centralę w Berlinie – czy szukano metod, sposobów wygubienia całych narodów, czy też to było robione na prywatne konto lekarzy SS działających w Oświęcimiu. To mógłby nam naświetlić oskarżony Höß. Gdyby to świadectwo było dla doktorów Mrugowskiego i Lollinga obciążające, to powinno być przesłane do Norymbergi, gdzie odbywa się sąd nad 23 lekarzami niemieckimi.

To, co mówiłem, wiem z własnej obserwacji, przy tym również współpracowałem. Sam te ofiary opatrywałem. Nie poświadczyłem niczego, co słyszałem z innych ust.

Co do liczby osób zagazowanych w obozie mogę sam zaświadczyć. Moim ostatnim Lagerführerem w obozie był Gerhard Palitzsch. Gdy odszedł, czekaliśmy na wielkie transporty do krematorium – liczyliśmy ofiary, które wywożono autami do komór gazowych. Mieliśmy okna wychodzące na główną szosę i od 2 sierpnia do 9 marca 1943 r. przeszło 305 tys. osób. Liczono w jednym aucie towarowym 80 ludzi. Liczba ta w 1943 i 1944 r. wielokrotnie była przekraczana, dlatego że gazowanie odbywało się nie tylko w krematorium II w tym okresie. Z tego można osądzić, jaką pojemność miały wszystkie cztery krematoria.

To jest wszystko ze strony lekarskiej, co chciałem powiedzieć. A inne świadectwa osób, które nie widziały tego oczami lekarza, są już znane Trybunałowi.

Przewodniczący: (Do tłumacza). Proszę wyjaśnić [świadkowi], że odnośnie do sterylizacji w Oświęcimiu oskarżony złożył już wyjaśnienia, że dyspozycje były z Berlina i że eksperymenty te zmierzały do eksterminacji narodów.

W związku z pytaniem, jakie wyłonił świadek w swoim zeznaniu, proszę, oskarżony zechce wstać.

Oskarżony słyszał, że świadek zeznał, iż dr Mrugowsky i dr Loiling zeznawali w Norymberdze, że inicjatywa zagazowania ludzi w Oświęcimiu nie szła z Berlina, a z Oświęcimia.

Oskarżony: To nie może się zgadzać, bo selekcje były również przeprowadzane w innych obozach, a jak ja mogłem dysponować innymi obozami albo w innych obozach wziąć inicjatywę w swoje ręce – tego nie rozumiem. Ta inicjatywa nie pochodziła również od Lollinga ani Mrugowskiego, lecz od Himmlera poprzez von Gratza, który był doktorem obozowym, i Lollinga szefa urzędu sanitarnego Głównego Urzędu Gospodarki Rzeszy.

Przewodniczący: (Do tłumacza). Proszę przetłumaczyć to na język czeski.

Świadek: Nie jest prawdą, że w innych obozach koncentracyjnych przeprowadzano selekcje. Oświęcim to nie jedyny obóz, w którym byłem. Byłem w Nordhausen [Mittelbau-Dora], gdzie wyrabiało się rakiety na Londyn. Nigdy tam nie robiono selekcji, gdyż Lagerkommandant Perscher [Förschner] tego zabronił, a dr Karl [Kahr], szef tego urzędu, te selekcje zasadniczo odrzucił. To była sprawa zastrzeżona Lagerkommandantowi, czy tę metodę zaprowadzał. Gdyby relacja [z Oświęcimia] brzmiała, że chodzi o oszczędzenie sił pracy, tak bardzo potrzebnych dla niemieckiego przemysłu, jak to się stało w Nordhausen, selekcja nie byłaby przeprowadzana, a dokonałyby jej sama śmierć lub epidemie i zostałyby przy życiu jednostki najsilniejsze. Ale w Oświęcimiu ludzie byli zabijani bez przeglądu lekarskiego i ci, którzy mogli przeżyć, mogli się uratować. Nie jest to więc prawdą, że w każdym obozie przeprowadzano selekcje. Było to sprawą każdego komendanta obozu.

Przewodniczący: Czy oskarżony chce złożyć oświadczenie w związku z zeznaniem świadka?

Oskarżony: Tak jest.

Przewodniczący: Proszę.

Oskarżony: Wiem dokładnie, że w Stutthofie, w Sachsenhausen, w Dachau i w Buchenwaldzie takie selekcje były przeprowadzane.

Świadek: Ja również byłem w Buchenwaldzie, gdzie byłem drugim chirurgiem od sierpnia 1943 do marca 1944 r., i mogę zaświadczyć, że żadne selekcje nie były tam przeprowadzane, tylko stracenia na rozkaz gestapo. To, co mówi Höß, to nie jest prawda, [wiem,] gdyż sam byłem w Buchenwaldzie.

Prokurator Siewierski: Mam pytanie do oskarżonego.

Przewodniczący: Proszę.

Prokurator Siewierski: Niech oskarżony wyjaśni, jak jest według jego wiadomości: gdzie, w którym miejscu po raz pierwszy przeprowadzono gazowanie i jakimi wzorami kierował się oskarżony, kiedy wprowadzał gazowanie w obozie oświęcimskim?

Oskarżony: Pierwsze gazowanie zostało zastosowane na jeńcach sowieckich i miało to miejsce w Oświęcimiu.

Prokurator Siewierski: Jaka data?

Oskarżony: To było na jesieni 1941 r. Dokładnej daty podać nie mogę. Pierwsze gazowanie – o tym już kilkakrotnie mówiłem – przeprowadził mój zastępca Fritzsch. Do tego okresu nawet Reichssicherheitshauptamt nie znał żadnego gazu, który można byłoby zastosować do gazowania ludzi, a od tego czasu począwszy, tak jeńcy rosyjscy jak Żydzi byli gazowani.

Przewodniczący: Świadek może składać zeznanie w dalszym ciągu.

Świadek: Gaz cyklon, który był stosowany do masowego mordowania więźniów politycznych, był używany w stosunku do członków Armii Czerwonej, w liczbie ok. 12 tys., w 1941 r. i jest tutaj świadek tego masowego mordu jeńców wojennych, który te trupy wykopywał i jeszcze dodatkowo palił. Był to członek tzw. Sonderkommanda Arnošt Rosin. Gaz cyklon znano od 1939. r. Było wiadome już w 1913 r., że cyjanek potasu w pewnej koncentracji zabija organizm ludzki, i Niemcy podczas I wojny światowej dokonywali eksperymentów. Cyklon nie był zatem rzeczą nową w II wojnie światowej. Było to zastosowane w fabryce w Hamburgu. Cyklon przyszedł w puszkach pakowanych po 15 sztuk do jednej skrzynki. Do każdej takiej skrzyni była dołączona kartka, którą sam czytałem. Było [na niej] podane nazwisko odpowiadającego za ten już wysłany materiał. Jedno takie nazwisko pamiętam, jest to SS-man Obersturmführer dr Janisch. Możliwe, że to sztabowiec grupy chemicznej sztabu generalnego albo grupy SS. Dwóch dalszych nazwisk z tej kartki nie pamiętam.

Mówił Höß, że nie było środków do zagazowania. Szło o to tylko, jakim sposobem rozwiązać zagadnienie masowego mordowania jeńców wojennych Armii Czerwonej. Ponieważ [Niemcy] obawiali się [ich] wzburzenia, powiedzieli jeńcom, że idą się kąpać. Tylko takim sposobem dostali się członkowie Armii Czerwonej do komory gazowej. My jesteśmy świadkami, że nigdy członkowie Armii Czerwonej do komory gazowej nie zaszli i nim zostali straceni, kończyli pod karabinami maszynowymi.

Prokurator Cyprian: Czy świadkowi wiadomo, że Oświęcim miał być głównym obozem zniszczenia dla narodów słowiańskich?

Świadek: To stało się dla mnie jasne w dobie, gdy [okazało się, że pomimo że] były tam cztery krematoria o pojemności 600 osób w każdym, [to] krematoria [te] nie wystarczały już do palenia trupów – palone one były na wolnym powietrzu w Brzezince. Metoda gazowania cyklonem jest daleko gorsza od niszczenia kulomiotami, od bombardowania i innych środków.

Akcja ta była przeprowadzona w szczególnie podły sposób – np. podczas akcji z Żydami węgierskimi ci ludzie nie wiedzieli, że idą do komór gazowych. Według mego mniemania jako naocznego świadka gdyby Niemcy wygrali wojnę, resztę pokolenia sterylizowaliby seriami po tysiąc ludzi. W ten sposób zniszczyliby inteligencję, a ludzi nieuświadomionych politycznie wykorzystywaliby jako niewolników.

Prokurator Cyprian: Czy świadkowi wiadomo, że w Berlinie, w sztabie Himmlera, ułożono plan, żeby narody słowiańskie, najprzód polski, a potem czeski, biologicznie wytępić w Oświęcimiu II?

Świadek: Byłem świadkiem w szeregu procesów i z tego materiału, który znam, zupełnie jasno wynika, że przestrzeń między Łabą a Wisłą miała być opróżniona.

Prokurator Cyprian: Czy świadkowi wiadomo, że plan ten był ułożony w Berlinie, a Höß był tylko wykonawcą?

Świadek: Kto był inicjatorem tej strasznej myśli, tego się nigdy nie da stwierdzić.

Prokurator Cyprian: Ja nie mówię o gazowaniu, tylko o eksterminacji.

Świadek: To wypływa z filozofii niemieckiej, z teorii nadczłowieka. Takim nadczłowiekiem miał być Höß. Ta filozofia właśnie prowadziła do lekceważenia rasy słowiańskiej. Jestem przekonany, że przy możliwościach niemieckiego przemysłu chemicznego ten plan by się udał. Nie mówię jako fantasta, tylko jako lekarz, który zna pojemność Oświęcimia i który sam przeszedł przez Oświęcim.

Prokurator Cyprian: To znaczy, że zadanie Oświęcimia było zupełnie inne niż w innych obozach koncentracyjnych?

Świadek: Tak.

Prokurator Cyprian: Miał on być nie obozem koncentracyjnym, a obozem zniszczenia?

Świadek: Tak.

Przewodniczący: Czy panowie obrońcy mają pytania?

Adwokat Ostaszewski: Tak. Świadek wyraził się w ten sposób, że Höß w swoich oświadczeniach zeznaje nieprawdę, że Lolling i Mrugowsky zeznali w Norymberdze inaczej. Czy ich proces się już odbył?

Świadek: Teraz się odbywa.

Adwokat Ostaszewski: Jest niezakończony?

Świadek: Nie.

Adwokat Ostaszewski: Skąd świadkowi wiadomo, że Lolling i Mrugowsky tak zeznali?

Świadek: Mamy w Norymberdze stałych obserwatorów i od tych obserwatorów, jak i od innych mamy co tydzień raporty o zeznaniach wszystkich świadków obozowych.

Adwokat Ostaszewski: To znaczy[, że] świadek wie o tym na skutek obserwacji, a nie na skutek osobistego stwierdzenia?

Świadek: Tak.

Adwokat Ostaszewski: Od 1942 r. miało miejsce gazowanie. Potem świadek mówił o wypadku, jaki miał miejsce w Buchenwaldzie. Kiedy świadek tam był?

Świadek: W 1943 i 1944 r.

Adwokat Ostaszewski: Czy to już było w tym momencie, kiedy nastąpiło złagodzenie kursu?

Świadek: Ja znam dzieje Buchenwaldu, kiedy Buchenwald był jeszcze kawałkiem lasu.

Adwokat Ostaszewski: Czy świadkowi coś wiadomo, jakie były powody [tego], że w tym czasie nie dokonywano selekcji?

Świadek: Obozy koncentracyjne w Niemczech były rozdzielone na trzy grupy: Oświęcim, Flossenbürg, Mauthausen, były to obozy III stopnia. Tam wzięli więźniów z Warszawy, z Pragi, którzy mieli adnotacje: „Rückkehr unerwünscht”.

Adwokat Ostaszewski: Mnie nie o to chodzi. Mnie chodzi o to, że w 1943 r., jak to zostało zresztą wczoraj ustalone przez Premiera, na skutek akcji zagranicznej, szczególnie Londynu, został złagodzony kurs we wszystkich obozach koncentracyjnych.

Świadek: Nie kładę tak wielkiego nacisku na wpływy zagraniczne, myślę, że raczej w grę tu wchodziły względy natury ekonomicznej, podyktowane chęcią wykorzystania więźniów do pracy. Ten zwrot zaczął się w chwili, gdy rozpoczęto odczuwać w Niemczech brak rąk do pracy.

Adwokat Ostaszewski: Z tego wynika, że akcja nie była zastosowana specjalnie ze strony oskarżonego Hößa, tylko podyktowana innymi, szczególnymi warunkami?

Świadek: To złagodzenie? O ile ja znam Hößa nigdy nie widziałem z jego strony żadnego złagodzenia, widziałem tylko morderstwa!!

Przewodniczący: Więcej pytań do świadka nie ma, świadek jest wolny.