MIECZYSŁAW KOTLARSKI

Dziewiąty dzień rozprawy, 3 grudnia 1947 r.

Przewodniczący: Następny świadek, Mieczysław Kotlarski.

Pouczam świadka w myśl art. 107 kpk, że należy mówić prawdę. Składanie fałszywych zeznań karane jest więzieniem do lat pięciu. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy: Zwalniamy świadka od przysięgi.

Obrońcy: My także.

Świadek: Mieczysław Kotlarski, 34 lata, nauczyciel, wyznanie rzymskokatolickie, w stosunku do oskarżonych obcy.

Przewodniczący: Kiedy świadek znalazł się w obozie?

Świadek: 18 grudnia 1940 r.

Przewodniczący: Jak długo pozostawał tam?

Świadek: Do 28 października 1944.

Przewodniczący: Na jakich komandach pracował?

Świadek: Pracowałem na Bunie, a od 1942 r. w magazynie żywnościowym.

Przewodniczący: Czy świadek poznaje oskarżonych i których?

Świadek: Aumeiera, Grabnera, Jostena, Schuhmachera, Medefinda, Szczurka.

Przewodniczący: Więc może świadek przedstawi odnośnie do wymienionych konkretne dane o ich działalności i zachowaniu się w obozie.

Świadek: Aumeier w latach 1942 – 1943 był Blockführerem. W tym samym czasie oskarżony Grabner był szefem oddziału politycznego. W latach 1942 – 1943 egzekucje na bloku 11 powtarzały się dwa i trzy razy w ciągu tygodnia. 13 marca 1942, 12 czerwca, 18 września, 28 października i w roku 1943: 14 stycznia, 8 lutego i ostatnia w obozie – 25 czerwca 1943.

Zostali zastrzeleni moi koledzy, a rodziny otrzymały zawiadomienia, że zmarli. I tak kolega Czaja – że zmarł na ślepą kiszkę, dwóch braci Mierzejewskich – że jeden zmarł na zapalenie płuc, a w tydzień później drugi z nich – na osłabienie mięśnia sercowego.

W 1943 r. żona mojego kolegi dostała zawiadomienie i był zwrócony list, na którym było napisane „wyjechał z obozu i należy oczekiwać następnego adresu”.

Prócz egzekucji na bloku 11 w ciągu 1942 i 1943 r. było stosowane uśmiercanie więźniów za pomocą zastrzyków. Mieszkałem na bloku 25, który znajdował się naprzeciwko bloku 20, z którego co wieczór po apelu ładowano na wozy tych wszystkich, których zastrzelono. Czasem były cztery wozy wysoko załadowane, tak że zwłoki spadały.

Później były selekcje chorych. Nie tylko chorych, ale takich, którzy przeszli chorobę i wrócili do zdrowia.

Znam kolegę Kowalskiego, który był trzy tygodnie na kwarantannie i chociaż czuł się dobrze i był zdrowy, został załadowany na samochód, który wywiózł go do Brzezinki.

Częsta też była kara publicznej chłosty.

Przewodniczący: To wszystko z polecenia Aumeiera?

Świadek: Tak, z polecenia Aumeiera. I tak 9 lipca 1942 zostało powieszonych dwóch za ucieczkę, 13 lipca 1942 – dwóch, a w lipcu 1943 powieszonych za ucieczkę zostało 12.

Przewodniczący: A czy świadek widział egzekucje i czy brał w nich udział oskarżony Aumeier?

Świadek: Tak, ja widziałem przy tym Aumeiera, jak kopał stołki – początkowo robili to inni – tak, że stołki się wywracały i skazani zawisali na szubienicy.

Widziałem oskarżonego Aumeiera w sierpniu 1943 r. przy transporcie, który przyszedł z Będzina. Pracowałem wtedy w komandzie, które wyjeżdżało po żywność przywożoną przez transporty żydowskie, gdyż Żydom kazano zawsze zaopatrzyć się w prowiant na dwa tygodnie. Polskie transporty żywności nie przywoziły. Pojechaliśmy w nocy na rampę i ledwo załadowaliśmy tę żywność, kazano nam odejść na bok i położyć się na brzuchu, gdyż przychodził transport z Będzina. Zanim nadszedł pociąg, słyszeliśmy strzały SS-manów. Po przybyciu pociągu widzieliśmy, że stali na buforach i na stopniach i strzelali do zamkniętych wagonów. Widziałem także oskarżonego Aumeiera, jak oddał serię strzałów z automatu do zamkniętego wagonu. Wagony były załadowane szczelnie ludźmi. Gdy otworzono drzwi wagonu, wszystkich wyładowano. Część kobiet była ranna w głowę lub nogi, widziałem to sam dokładnie. Po wyładowaniu transportu stosy trupów układano na rampie, reszta zaś ludzi poszła do komory gazowej. Ci, którzy mieli iść do obozu, ustawieni byli piątkami, wszystkich innych ładowano zaś na samochody. Ponieważ droga była nierówna, ludzie często wypadali z aut na ziemię, co wywoływało wybuchy śmiechu SS-manów. Pamiętam jeszcze oskarżonego Aumeiera w 1942 r., kiedy przechodziły obozem kobiety bez butów, niektóre jednak miały buty. Podszedł do nich Aumeier i zaczął je kopać. Raz przed apelem widziałem również, jak chłopcy 17-letni wybierali chleb ze śmietnika. Oskarżony Aumeier wpadł między nich z rewolwerem, jednak nie strzelał, tylko ich gonił i kopał. Śmialiśmy się z niego, że jako oficer i Lagerführer nie ma w ogóle powagi.

Przewodniczący: Gdzie świadek miał możność zaobserwowania tego wszystkiego?

Świadek: Jeżeli chodzi o ten wypadek z kobietami, było to przed oknami Schreibstuby, ja zaś pracowałem w magazynie. Drugi wypadek, dotyczący tych chłopców, był na bloku 25, na krótko przed apelem, ja zaś mieszkałem obok tego bloku. Tyle chciałem powiedzieć co do oskarżonego Aumeiera.

Przewodniczący: A co do oskarżonego Grabnera?

Świadek: Oskarżony Grabner zorganizował w Oświęcimiu system donosicielstwa. Znajdowali się w obozie liczni konfidenci, m.in. Ołpiński, Molony, Dorosiewicz i wielu innych. Każdy z nich miał jeszcze swoich pomocników. Na skutek ich doniesień, często niesłusznych, więźniowie byli wzywani na blok 15 na przesłuchania, a następnie więzieni w bunkrze i skazywani często na śmierć. W lutym 1942 r. oskarżony Grabner skazał na karę śmierci głodowej mojego kolegę z Bielska. Żył on przez 27 dni aż zmarł z głodu.

Przewodniczący: Co do oskarżonego Jostena?

Świadek: W 1941 r. pracowałem przy rolwadze nr 4. Zwoziliśmy ciała ludzi rozstrzelanych w dołach po wykopanym żwirze za kuchnią. Jeden z nich był rozstrzelany niedaleko obozu, a zastrzelił go Fritsche. Zabraliśmy tego zastrzelonego oraz wszystkich z dołu na rolwagę. Przy egzekucji był obecny także oskarżony Josten.

Przewodniczący: Wymienił świadek także oskarżonych Medefinda, Schumachera, Plaggego i Szczurka. Niech świadek coś o nich opowie.

Świadek: Z oskarżonym Schumacherem stykałem się codziennie, ponieważ pracowałem w magazynie żywnościowym, a on był jednym z zarządców tego magazynu. Widziałem go, jak bił ludzi przy wydawaniu chleba, jak popędzał i bił więźniów idących do pracy, a tak samo bił i nas. Pewnego razu czytaliśmy gazetę i oskarżony zobaczył to. Powiedział do nas te słowa: – Nie cieszcie się z naszej klęski, ponieważ i tak pójdziecie do krematorium. Jeżeli chodzi o Szczurka, to był on w 1941 r. Blockführerem. Widziałem go, jak przychodził na blok 21a. Później widziałem, jak pełnił służbę w Sonderkommando. Gdy przyjeżdżały transporty, Szczurek z Kadukiem szli zawsze je odbierać. Przyszedł raz transport z Holandii, prawdopodobnie z zakładu umysłowo chorych. Kaduk uderzył jednego z przywiezionych, a ten myśląc, że uderzył go jego kolega, rzucił się na niego i zaczęli się bić. W ten sposób zabawiali się oskarżeni z tymi ludźmi. Widziałem jeszcze oskarżonego Szczurka w Buchenwaldzie w marcu 1945 r., kiedy pełnił służbę na bramie, zwłaszcza w czasie alarmów lotniczych.

Przewodniczący: A pozostali oskarżeni, o nich może jeszcze świadek coś powiedzieć?

Świadek: Nie przypominam sobie nic konkretnego.

Przewodniczący: Co do Liebehenschela. Jak długo oskarżony był w obozie?

Świadek: Od listopada 1943 do maja 1944 r.

Przewodniczący: Czy są pytania do świadka?

Prokurator Pęchalski: Świadek zeznał, że przebywał dość często przy więźniach, mających iść do gazowania. Czy przy wyładowywaniu tych transportów byli Müller i Gehring?

Świadek: Tak jest.

Prokurator Pęchalski: A Grabner?

Świadek: Nie widziałem osobiście.

Prokurator Pęchalski: A o jakim czasie świadek mówi?

Świadek: O 1942 i 1943 r., gdyż wtedy było nasilenie transportów.

Prokurator Pęchalski: Czy świadek może coś powiedzieć o Müllerze i Gehringu?

Świadek: Gehringa widywałem na bloku 11, względnie gdy szedł z karabinkiem na blok. Wiedzieliśmy, że wtedy idzie rozstrzeliwać.

Prokurator Pęchalski: Kiedy świadek przybył do obozu?

Świadek: 18 grudnia 1940 r.

Prokurator Pęchalski: Czy świadek przechodził kwarantannę z ćwiczeniami karnymi?

Świadek: Nie, gdyż kwarantanna ta była we wcześniejszym okresie.

Prokurator Pęchalski: Świadek zatem uniknął tych ćwiczeń?

Świadek: Tak jest.

Prokurator Pęchalski: Dziękuję.

Prokurator Brandys: Świadek w dochodzeniu wspomniał o oskarżonym Ludwigu. Czy mógłby o nim coś powiedzieć?

Świadek: Ludwig był Blockführerem na bloku, na którym byłem, to jest 25, w 1944 r. Przychodził tam często i przeprowadzał rewizje.

Prokurator Brandys: Czy świadek widział, żeby kogo bił?

Świadek: Nie widziałem tego.

Prokurator Brandys: Jeżeli chodzi o oskarżonego Schumachera. Czy świadkowi wiadomo, że on osobiście bił i sporządzał meldunki karne do Schebecka?

Świadek: Tak jest, donosił.

Prokurator Brandys: Co Schebeck robił po otrzymaniu takich meldunków?

Świadek: Znęcał się nad więźniami.

Obrońca Kossek: Świadek określił, w jakim czasie Liebehenschel był w obozie. Czy mógłby powiedzieć o stosunkach, jakie panowały w tym okresie w obozie?

Świadek: Za czasów Liebehenschela stosunki w obozie uległy znacznej poprawie. Kary chłosty były jak poprzednio, z tą różnicą, że był przy nich obecny przeważnie Liebehenschel, sam załatwiał meldunki, a potem sam wyznaczał kary dla więźniów. Raz, pamiętam go, był w magazynie, nie podobało mu się, że jest za dużo ludzi, którzy nie mają nic do roboty.

Obrońca Kossek: Jak było za czasów Liebehenschela z rozstrzeliwaniem i gazowaniem?

Świadek: Nie przypominam sobie, żeby w tym czasie były jakieś egzekucje czy gazowanie.

Obrońca Kossek: Czy świadek może powiedzieć, jaką opinią się cieszył Liebehenschel wśród SS-manów i jak oni o nim się wyrażali?

Świadek: SS-mani byli ustosunkowani do Liebehenschela nieprzychylnie. Właśnie wtedy, gdy w magazynie był Liebehenschel, szef magazynu Schebeck zwrócił się do mnie z zapytaniem: – Czy ten błazen jest tu jeszcze?

Obrońca Kossek: Czy ta nieprzychylność była spowodowana zmianą za czasów Liebehenschela kursu w stosunku do więźniów, czy tym, że karał SS-manów, którzy bili więźniów?

Świadek: O tym, żeby karał, nie słyszałem, ale mówił, że jeżeli któryś będzie więźniów bił, zostanie wysłany na front.

Obrońca Kossek: Czy więźniowie zgłaszali się do Liebehenschela ze skargami?

Świadek: Tego nie widziałem.

Obrońca Kossek: A co mógłby powiedzieć świadek o kapach z zielonymi trójkątami? Czy zmieniono ich?

Świadek: Gdy przyszedł Liebehenschel, zostali zmienieni na więźniów politycznych. Przeważnie byli to komuniści austriaccy. Wtedy Lagerältestem został również komunista austriacki.

Obrońca Kossek: Czy świadkowi wiadomo, że Liebehenschel zabronił członkom oddziału politycznego wchodzenia na teren obozu?

Świadek: Mogli wchodzić tylko pod eskortą Blockführerów.

Obrońca Kossek: Czy świadek zna Dubiela? Co o nim słyszał w związku z zabiciem SS- mana?

Świadek: To była sprawa z Dorosiewiczem, który był konfidentem.

Obrońca Kossek: Jaka była opinia wśród SS-manów w związku z tym zabójstwem, że na skutek czego się to stało, czy zbyt łagodnego obchodzenia się z więźniami?

Świadek: Tak jest.

Obrońca Rappaport: Czy świadkowi znany jest oskarżony Dinges i co o nim może powiedzieć?

Świadek: Specjalnie nic. Widziałem go nieraz w samochodzie.

Obrońca Rappaport: Czy świadek wie coś o tym, że on szedł więźniom na rękę?

Świadek: Nie, nie stykałem się z nim.

Obrońca Minasowicz: Świadek mówił o serii z automatu wypuszczonej przez Aumeiera do zamkniętych wagonów na rampie. Czy świadek może bliżej określić, kiedy to było?

Świadek: W sierpniu 1943 r., w nocy.

Obrońca Minasowicz: W jaki sposób świadek mógł to obserwować?

Świadek: Byłem przy wyładowywaniu żywności, odbywało się to niedaleko. Położyliśmy się na brzuchu, ale każdy mógł podnieść głowę. Zresztą nie zwracali na nas uwagi.

Obrońca Minasowicz: Czy wyładowywanie odbywało się przy świetle?

Świadek: Na słupach były reflektory, które oświetlały.

Obrońca Minasowicz: Gdzie padało światło?

Świadek: Wzdłuż toru.

Obrońca Minasowicz: W jakiej odległości był Aumeier od świadka?

Świadek: Najdalej w odległości 20 – 30 metrów.

Obrońca: Czy mimo wszystko ze względu na mrok świadek może stanowczo stwierdzić, że tym, który strzelał z automatu, był Aumeier?

Świadek: Jego sylwetkę poznałby każdy więzień oświęcimski nawet nocą.

Obrońca: Więc z twarzy go pan nie widział, tylko z sylwetki?

Świadek: Widziałem, a zresztą głośno krzyczał, więc nawet po głosie go poznałem.

Obrońca: Jaki był cel tego strzelania?

Świadek: Nie wiem.

Obrońca: Czy ci ludzie byli przeznaczeni na zagazowanie?

Świadek: Tak. Wszyscy pojechali do gazu, kobiety i dzieci.

Obrońca: Czy była tam większa straż z SS-manów?

Świadek: Tak, wtedy była specjalnie zwiększona, gdyż transport pochodził z Będzina, a w Będzinie były jakieś zajścia i spodziewano się odwetu, tak że był nawet komendant i wszyscy oficerowie SS.

Obrońca: Pan powiada, że potem widział pan rannych?

Świadek: Tak, widziałem. Byli również zabici.

Obrońca: Czy byli także ranni w nogi?

Świadek: Widziałem kobietę, na której sukience był ślad postrzału i ciepła krew. Ślad postrzału znajdował się powyżej kolan.

Obrońca: Czy pociąg był z dwóch stron obstawiony przez SS-manów?

Świadek: Tak.

Obrońca: Czy istniało niebezpieczeństwo, że – strzelając z automatu – postrzeli któregoś z SS-manów?

Świadek: Nie, gdyż rampa była na podwyższeniu, a posterunki stały niżej.

Przewodniczący: Oskarżony Szczurek.

Oskarżony: Proszę Najwyższego Trybunału o pozwolenie zapytania świadka, kiedy mnie widział w Sonderkommando.

Świadek: To był kwiecień 1943 r., niedziela, dokładnie daty powiedzieć nie mogę.

Oskarżony: Stwierdzam, że rolwaga nr 4, przy której pracował świadek nigdy nie była na bauhofie.

Świadek: Przy tym transporcie była rolwaga 1, która stale tam jeździła, i to było w niedzielę przed południem na rampie, nie na bauhofie, gdyż tam przychodziły transporty później. Następnie przychodziły na tę rampę odgałęzienia torów linii Oświęcim – Bielsko, a dopiero później linia ta została przedłużona do Brzezinki.

Przewodniczący: Poza tym z oskarżonych nikt nie ma pytań? (Nikt z oskarżonych się nie zgłasza.)

Prokurator Pęchalski: Świadek wspomniał, że znał więźnia Dubiela. Czy to chodzi o tego więźnia, który był ogrodnikiem u komendanta Hößa?

Świadek: Tak.

Prokurator: Czy świadkowi wiadomo, że Grabner tego więźnia wyznaczył na rozstrzelanie?

Świadek: Tak.

Prokurator: Dlaczego uniknął on śmierci?

Świadek: Dzięki wstawieniu się za nim żony komendanta Hößa.

Prokurator: Czy sam komendant Höß nie interweniował w tej sprawie?

Świadek: Interweniował. Przyszedł do głównej kancelarii i stamtąd go wyciągnął.

Prokurator: A więc ułaskawienie Dubiela od śmierci wydał nie Höß jako komendant obozu, lecz Grabner?

Świadek: Tak.

Prokurator: Dziękuję.

Oskarżony Grabner: Świadek oświadczył, że posiadałem konfidentów: Ołpińskiego i Dorosiewicza i że utrzymywałem z nimi kontakt. Chciałbym świadka zapytać, czy widział mnie z tymi konfidentami?

Świadek: Tego powiedzieć nie mogę, abym widział. Ale Grabner był szefem oddziału politycznego i jako szef był – jak zwykle każdy kierownik – za swój dział odpowiedzialny.

Oskarżony: Następnie świadek oświadczył, że poleciłem umieścić skrzynkę na listy?

Świadek: Tego nie powiedziałem, że oskarżony Grabner kazał umieścić, tylko że została zainstalowana przed blokiem 15 skrzynka. W ten sposób się wyraziłem.

Oskarżony: Wreszcie ostatnie pytanie. Świadek obciąża mnie, że miałem rzekomo wydać polecenie zaaresztowania jakiegoś więźnia, który miał po 27 dniach umrzeć. Chciałbym świadka zapytać, skądże on wie, że oddział polityczny, względnie ja wydałem polecenie zaaresztowania tego więźnia?

Świadek: W tym samym czasie przebywał w bunkrze kolega obozowy Hubert Skolik, który obecnie jest starostą w Rybniku. On był zamknięty na 70 dni do bunkra i wtedy rozmawiał z tamtym więźniem. Opowiadał mi potem, że Grabner zwrócił się do tego Pajączka, który zginął śmiercią głodową na 11 bloku, następującymi słowami: – Nic ci nie pomoże, ty i tak musisz umrzeć.

Przewodniczący: Czy są jeszcze jakieś pytania? Świadek może być zwolniony.