MARIA BUDZIASZEK

Dziewiąty dzień rozprawy, 3 grudnia 1947 r.

Przewodniczący: Następny świadek, Maria Budziaszek.

Pouczam świadka w myśl art. 107 kpk, że należy mówić prawdę. Składanie fałszywych zeznań jest karane więzieniem do lat pięciu. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy: Zwalniamy świadka od przysięgi.

Obrońcy: My także.

Świadek: Maria Budziaszek, 26 lat, pracownica firmy „Społem”, wyznanie rzymskokatolickie, w stosunku do oskarżonych obca.

Przewodniczący: Proszę powiedzieć, czy świadek zetknęła się z oskarżonymi, względnie z którym z oskarżonych i co może o nich konkretnego powiedzieć?

Świadek: Znam oskarżoną Mandel [Mandl], Brandl, słyszałam o oskarżonej Orlowski, dalej oskarżonego Aumeiera, Szczurka. Więcej twarzy sobie nie przypominam.

Przewodniczący: Kiedy świadek przybyła do obozu i dokąd przebywała w obozie?

Świadek: Do obozu przybyłam w 1942 r. i byłam tam do 1940 r., a następnie przeniesiono mnie do Drezna.

Przewodniczący: Co świadek słyszała o oskarżonej Mandl?

Świadek: Co do Mandl mogę powiedzieć, że pracując pod koniec 1942 r. w „Efekt” [Effektenkammer], tj. tam, gdzie były sortowane rzeczy po zmarłych, zauważyłam, jak dwóch SS-manów, jeden z jednej, a drugi z drugiej strony uderzali w kark kobiety, idące z pracy.

U nas, na bloku 25. miała być dokładna rewizja. Blok 25. był „blokiem śmierci”. Zostałyśmy wypędzone nago i stałyśmy przed blokiem. Po rewizji miałyśmy być dziesiątkowane i dostać po dziesięć batów, nie doszło do tego, bo może nie mieli czasu.

Przewodniczący: A zaczym [z jakiego powodu] miała być ta rewizja?

Świadek: Czy nie znajdują się u nas skradzione w „Efekcie” rzeczy. Było SD kobiece, na którym dozorczynie miały pasy i ciągnęły nimi na blok 25. Wśród kobiet znajdowała się starsza osoba, którą Mandl kazała zawrócić, kobieta ta została wyprowadzona i nie wróciła już więcej.

Przeprowadzano selekcje bez najmniejszej przyczyny. Pewnej nocy Mandl zrobiła apel i wybrała dużo kobiet chorych, a także i słabszych, do komór gazowych.

W czasie urządzania tak zwanych generalnych apeli SS-man stał z kijem podniesionym na wysokość 50 cm i jeżeli któraś z kobiet go nie przeskoczyła, zostawała odstawiona na bok.

Gdy pracowałam w kuchni, z końcem 1942 r. lub z początkiem 1943 r., pamiętam, że przysposobiłam chleb dla swej koleżanki. Dostałam za to od oskarżonej Mandl cztery miesiące SK [Strafkompanie]. Pamiętam, był straszny upał, chciałam się do niej dostać z meldunkiem, wreszcie po czterech dniach mnie przyjęła i zapytała, dla kogo ten chleb zabrałam. Odpowiedziałam, że dla siebie. Wówczas oskarżona Mandel krzyknęła rozkazująco: „Heraus!” – i dostałam Strafkommado (SK).

Co do oskarżonej Brandl, to szczuła psem kobiety i biła je kluczem. Gdy byłyśmy przeznaczone do transportu, jedna z koleżanek przygotowała ciepłe ubranie, Brandl odebrała jej je i przeprowadziła w związku z tym główną rewizję. Wszystko co lepsze nam odebrano, a dano nam łachmany.

Oskarżony Szczurek był Blockführerem, przychodził na blok i chłostał kobiety.

Przewodniczący: Świadek wymieniła Aumeiera.

Świadek: Oskarżony Aumeier przyjeżdżał konno na blok, wpadał między kobiety, które zbierały odpadki i rozpędzał je.

Przewodniczący: A o oskarżonej Mandl?

Świadek: Oskarżona Mandl, przypominam sobie, przychodziła do kobiet i wybierała je do domów publicznych, obiecując, że tam będą miały dobre jedzenie i dobre ubrania.


Przewodniczący: A o oskarżonej Orlowski?
Świadek: Słyszałam, że była w Budach na SK. Jak wracały kobiety, to opowiadały, jak
Aufseherin Orlowski szczuła psami kobiety do bagna.

Przewodniczący: A czy oskarżona Mandl brała udział w selekcjach?

Świadek: Bez niej selekcja nie mogła się odbyć.

Prokurator Szewczyk: Czy Mandl decydowała o tym, która kobieta miała iść do gazu, a która do obozu?

Świadek: Tak jest.

Prokurator Szewczyk: Czy były wypadki, że ktoś ze starszyzny obozowej chciał uchronić pewne osoby, a oskarżona Mandl nie pozwoliła na to?

Świadek: Pamiętam, jak blokowa Stenia odsunęła na bok swoją znajomą, a Mandl mimo to wpędziła ją na nowo w szeregi.

Prokurator Szewczyk: Czy były wypadki, że oskarżona Mandl znęcała się nad kobietami, ciągnąc je na blok 25.?

Świadek: Pamiętam, były takie wypadki, kiedy kobiety pobite rzucano na ziemię, wiązano pasami i ciągnięto na brzuchu po ziemi aż na blok 25.

Prokurator Pęchalski: Świadek twierdzi, że brano więźniarki do domów publicznych i że początkowo brano dobrowolnie, później zaś przymusowo. Czy świadkowi jest wiadomo, kto wyznaczał?

Świadek: Dokonywała tego Mandl z Hösslerem.

Prokurator Pęchalski: Mandl decydowała więc o tym?

Świadek: Tak, decydowała Mandl. Były jednak kobiety, które się sprzeciwiały, a nieraz zgłaszały się same.

Prokurator Pęchalski: Czy wśród nich były tylko Polki, czy też były kobiety innych narodowości?

Świadek: Były Niemki, a także Rosjanki.

Przewodniczący: Czy oskarżona chce złożyć oświadczenie?

Oskarżona Mandl: Wysoki Sądzie! Chcę co do oświadczenia świadka złożyć pewne wyjaśnienia, a mianowicie odnośnie do wyszukiwania kobiet do domów publicznych. Kobiety szły tylko dobrowolnie, nie wolno było żadnej zmuszać do tego. Chciałam jeszcze oświadczyć, że ja nigdy nie wybrałam żadnej kobiety do domu publicznego. Czynił to tylko Hössler. Zgłaszały się dobrowolnie Rosjanki, Niemki i Polki. To wszystko, co chciałam powiedzieć.

Przewodniczący: Czy są jeszcze jakieś pytania do świadka?

Obrońca Rymar: Chciałem stwierdzić, czy dobrze świadek zrozumiałem. Świadek powiedziała, że te, które nie chciały iść przymusowo, to nie brano ich do domów publicznych, ale za karę szły do Sonderkommando.

Świadek: Z początku brano przymusowo, a później dobrowolnie

Obrońca Rymar: Ja pytam się, co działo się z kobietami, które nie chciały iść do domów publicznych.

Świadek: Tego nie wiem dokładnie, wiem tylko, że Mandl sama wybierała i zmuszała.

Przewodniczący: Czy są jeszcze jakieś pytania do świadka?

Prokuratorzy: Nie.

Obrońcy: Nie.

Przewodniczący: Wobec tego świadek jest zwolniona.