IRENA DUBAS

Dwunasty dzień rozprawy, 6 grudnia 1947 r.

Początek posiedzenia o godz. 9.20 z powodu opóźnionego przywiezienia oskarżonych. Obecni jak w dniu poprzednim i pierwszy prokurator Najwyższego Trybunału Narodowego, Kurowski.

Przewodniczący: Wznawiam posiedzenie NTN w procesie przeciwko byłej załodze oświęcimskiej.

Proszę świadka Irenę Dubas.

Pouczam świadka w myśl art. 107 kpk, że należy mówić prawdę. Składanie fałszywych zeznań karane jest więzieniem do lat pięciu. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy: Zwalniamy świadka od przysięgi.

Obrona: My także.

Świadek Irena Dubas, 32 lata, pracownica Ubezpieczalni Społecznej, wyznanie rzymskokatolickie, w stosunku do oskarżonych obca.

Przewodniczący: Proszę świadek, by przytoczyła konkretne dane odnośnie do oskarżonych, których świadek zna i co do ich zachowania w stosunku do więźniów.

Świadek: Oskarżone kobiety znam wszystkie. Jeżeli chodzi o oskarżoną Mandel [Mandl], to niewiele będę mogła na jej temat powiedzieć. Mogę potwierdzić, że brała udział w selekcjach, wyznaczaniu bunkra, wyznaczaniu do SK [Strafkompanie], stosowaniu stójki, klęczenia kobiet na żwirze z podniesionymi rękami.

Oskarżona Mandl biła, a raz tak silnie mnie uderzyła, że przez trzy tygodnie nie słyszałam, chociaż oskarżony Liebehenschel powiedział, że więźniów nie należy bić więcej jak nauczyciel w szkole. W czasie wielkiej rewizji w Rajsku, która trwała od godz. 5.00 rano do 10.00 wieczór, kiedy to zabrano nam wszystkie rzeczy, oskarżona Mandel uderzyła moją koleżankę Ułan tak silnie, że jej pękła szczęka.

Jeżeli chodzi o Orłowską [Orlowski], to znam ją z Rajska. Była tam bardzo krótko. Właściwie nie pełniła żadnych funkcji. Przychodziła do baraku i robiła rewizje. Pewnego razu po apelu wpadła do baraku i zobaczyła, że jedna z więźniarek gotuje kartofle. Chwyciła garnek i gorącą wodą oblała głowę koleżanki, parząc ją dotkliwie.

Oskarżoną Danz znam z obozu w Malhof [Malchow], gdzie była komendantką. Po przyjściu do obozu odebrano nam wszystkie ciepłe ubrania i koce, tak że przez kilka dni leżałyśmy bez koców. Jeżeli chodzi o wyżywienie w Malchow, to było ono najgorsze ze wszystkich obozów. Otrzymywałyśmy kromkę chleba grubości centymetra i zupę – właściwie wodę – z suchymi jarzynami, względnie łupinami.

Więźniarki były tak wygłodzone, że niezdolne do żadnej pracy. W obozie panował tyfus głodowy i więźniarki puchły z głodu.

Danz odznaczała się poza tym sadyzmem. Biła tym, co chwyciła w rękę, tak że więźniarki traciły przytomność.

Co do oskarżonej Lächert, znam ją z Rajska, słyszałam, że była pielęgniarką. Jedynym jej wyczynem był chyba „masaż” twarzy więźniarek i opieka nad paczkami.

Jeżeli chodzi o inne szczegóły, które nie będą dotyczyć bezpośrednio oskarżonych, a są tylko naświetleniem stosunków w obozie, wspomnę, do jakich robót używano kobiet. Oskarżony Liebehenschel wyraził się, że obóz był „sanatorium”. Ja powiem, co to było Wasserkommando, na którym codziennie pracowało 150 kobiet. Udawały się one codziennie na okoliczne stawy i tam kosiły trawę. Jeżeli która z więźniarek z wycieńczenia przystanęła, Aufseherki szczuły psami, które dotkliwie szarpały i nieszczęśliwe ofiary wpadały do stawu i tam się topiły.

Drugi rodzaj pracy dla kobiet, to była rozbiórka domów po ewakuowanej ludności Oświęcimia. Praca była ciężka, kobiety musiały pracować kilofami, a pewnego razu zawaliła się ściana, raniąc ciężko więźniarki.

To byłoby wszystko.

Przewodniczący: Czy są pytania?

Prokurator Szewczyk: Świadek zeznała, że Mandl brała udział w selekcjach. Na czym to polegało?

Świadek: Polegało to na tym, że po generalnym apelu w 1943 r., w którym uczestniczyła Mandl, więźniów odesłano do gazu.

Prokurator Szewczyk: Co ona tam robiła?

Świadek: Wybierała ludzi. Tych, którzy się potknęli.

Prokurator Szewczyk: A więc wyznaczała tych, którzy mają iść na stracenie?

Świadek: Tak.

Prokurator Szewczyk: A oskarżona Lächert, jak świadek powiedziała, była opiekunką paczek. Jak mamy to rozumieć?

Świadek: To znaczy, że wybierała z paczek rzeczy, które myśmy dostawały.

Prokurator Szewczyk: Czy ona paczki rozpakowywała i przeglądała?

Świadek: Jak przychodziły paczki, to je przeglądano i przy tym była Lächert, a nam następnie brakowało dużo rzeczy.

Prokurator Szewczyk: Ja dziękuję.

Obrońca Walasowa: Czy to było ciężkie uszkodzenie ciała, tej więźniarki, oblanej gorącą wodą przez Orlowski?

Świadek: To było poparzenie w obozie w Rajsku.

Obrońca Walasowa: A jeżeli chodzi o Lächert, to ona biła?

Świadek: Lächert biła dotkliwie.

Obrońca Walasowa: A czy zachodzi możliwość, że ktoś inny te paczki przeglądał, oprócz oskarżonej?

Świadek: Nie, bo ona przy nas przeglądała.

Obrońca Walasowa: A jeżeli idzie o Danz, czy przydzielanie żywności w Malchow zależało od oskarżonej?

Świadek: Oskarżona jako komendantka obozu była odpowiedzialna za przydzielanie więźniom żywności, bo równocześnie, kiedy więźniarki umierały z głodu, to obok były w magazynie paczki z darów amerykańskich dla więźniów.

Przewodniczący: Czy oskarżeni chcą złożyć jakieś oświadczenia?

Oskarżona Mandl: Proszę Wysokiego Sądu o zezwolenie złożenia oświadczenia. Świadek zeznawał w sprawie apelu, który odbywał się w obozie kobiecym w Brzezince. W moim okresie, gdy przybyłam do Oświęcimia było rzeczą wykluczoną, aby można było przeprowadzić apel należycie. Na każdym bowiem bloku znajdowały się osoby chore i zdrowe. Każdego dnia umierali ludzie na blokach. Przy apelu porannym było rzeczą wykluczoną zebrać wszystkich ludzi, gdyż ludzie wyszukiwali sobie kryjówki, aby uniknąć apelu. Musieliśmy często godzinami, a nawet i więcej szukać zanim znaleźliśmy tych ludzi. W Rajsku odbywała się również kontrola, na rozkaz ówczesnego komendanta Kramera. Pewnego razu zbiegła Polka z Rajska i odbył się tam apel. Byłam również przy tym razem z komendantem Kramerem i kilku dozorczyniami. Ja sama nie kontrolowałam, lecz nadzorczynie, które były przy tym. Nie jest rzeczą możliwą, a by świadek została przez mnie pobita. Chciałam ponownie stwierdzić, że nie byłam ani za szpital, ani za selekcję odpowiedzialna. Ludzie, którzy byli wybrani do selekcji i do Sonderbehandlung byli w większości wypadków wybierani przez lekarzy. Może chodziło tutaj o wybieranie ludzi celem przydziały pracy.

Oskarżona Danz: Proszę Wysokiego Sądu o zezwolenie złożenia oświadczenia odnośnie do zeznań świadka. Jak raz wspominałam byłam w obozie w Malchow nie kierowniczką obozu, lecz pierwszą nadzorczynią. Kierownikiem obozu był niejaki Lotta. Więźniowie żywieni byli przez fabryki z Malchow. Kierownikiem zaopatrzenia żywnościowego więźniów był Fritz Meyer. Nie było więc moim zadaniem dysponowanie całą sprawą żywnościową. Otrzymywaliśmy przede wszystkim paczki Czerwonego Krzyża, a dysponował nim komendant obozu.

Przewodniczący: Czy świadek pozostaje przy swoich zeznaniach?

Świadek: Tak jest.

Przewodniczący: Świadek zostaje zwolniony.