Jedenasty dzień rozprawy, 5 grudnia 1947 r.
Przewodniczący: Następny świadek, Jerzy Fliegel.
Pouczam świadka w myśl art. 107 kpk, że należy mówić prawdę. Składanie fałszywych zeznań karane jest więzieniem do lat pięciu. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania świadka?
Prokuratorzy: Zwalniamy świadka od przysięgi.
Obrona: My także.
Świadek Jerzy Fliegel, 32 lata, dentysta, wyznanie rzymskokatolickie, w stosunku do oskarżonych obcy.
Przewodniczący: Proszę świadka o podanie konkretnych faktów odnośnie do oskarżonych, względnie któregoś z oskarżonych, co do ich zachowania.
Świadek: Pierwszy Grabner. W 1943 r. przywieziono do Oświęcimia cywilów z terenu Śląska. Odbył się wtedy sąd nadzwyczajny. Byłem wówczas na baraku, gdzie musiałem przygotować salę dla sądu. Przy sądzie byli obecni oficerowie gestapo Grabner i Kirschner z Oddziału Politycznego.
Było ok. 120 osób: 80 mężczyzn, kilka kobiet, reszta dzieci. Każdy oskarżony podchodził do okna baraku, gestapowiec odczytywał wyrok i odchodził. Cały sąd nad 120 osobami trwał godzinę. Po jego zakończeniu oskarżony Nebbe z SS-manami odprowadził wszystkich do krematorium. Zostało ono obstawione SS-manami. Dla stłumienia krzyków, jakie wydobywały się z krematorium, puszczono w ruch wentylatory krematoryjne, motory aut i motocykli, które stały w pobliżu.
Po niecałej godzinie wyszli Schmidt, Kirschner i jakiś Sturmmann, nieśli krótkie karabiny, którymi wystrzelali ofiary. Przy rozstrzelaniu w krematorium obecni byli oficerowie gestapo, oskarżony Grabner i z Oddziału Politycznego Kirschner.
Drugi sąd nadzwyczajny odbył się w budynku SS. Więźniów, którzy byli przesłuchiwani przez gestapo, było 160. Tak samo podchodzili do okna i cały sąd trwał godzinę, a potem wszystkich wyprowadzono na blok 11. Co się z nimi stało, czy ich rozstrzelano, czy poszli do gazu, nie wiem.
Przewodniczący: A co do innych?
Świadek: Co do Boguscha, był zawsze wrogo usposobiony do więźniów Polaków, chociaż pochodził z Bytomia. Umiał po polsku, ale nie przyznawał się do tego. W 1943 r., kiedy przychodziły do obozu paczki z Czerwonego Krzyża szwajcarskiego i angielskiego dla więźniów Słowaków pochodzenia żydowskiego, nie były one wydawane dla więźniów. Paczki były małe, lecz treściwe. W paczkach Szwajcarskiego Czerwonego Krzyża znajdowały się po dwie puszki sardynek, zaś w paczkach angielskich – czekolada i papierosy. Paczki te zostały [przeniesione] do pokoju Lagerführera. Unterscharführer Bogusch brał sobie te paczki, bo przy wyjmowaniu popiołu z pieca jako sprzątacz widziałem puszki po tych sardynkach.
Jeśli chodzi o Jostena, to tak jak wszyscy oficerowie z oddziału 3 i 3a wychodził zawsze w czasie przychodzenia transportów węgierskich na selekcję na rampie. Był specjalny Hauptscharführer przysyłany z Berlina, który przyprowadzał te transporty węgierskie. Ponieważ jednak w tym czasie była specjalna komisja z Berlina, która badała SS-manów, czy nie mają zrabowanych rzeczy po więźniach, dlatego ten Hautpscharführer został usunięty.
Jeśli chodzi o Breitwiesera, to był on szefem Unterkunftu.
Przewodniczący: Czy świadek wie coś o nim dokładnie?
Świadek: Widziałem, jak oskarżony Breitwieser pobił mojego szefa, który go złapał na jakiejś kradzieży.
Przewodniczący: Co świadek wie o oskarżonym Ludwigu?
Świadek: Należał on do tych ludzi, którzy zawsze chętnie wykonywali rozkazy pochodzące z góry.
Przewodniczący: Co świadek może powiedzieć o oskarżonym Liebehenschelu?
Świadek: To, co ja mogę powiedzieć, to to, że za jego rządów stosunki się trochę poprawiły. Jak pamiętam, w Blockführerstube znajdowało się zarządzenie Liebehenschela, mówiące, że nie wolno mówić do więźnia przez „ty”, tylko przez „pan”.
Przewodniczący: Czy są jakieś pytania do świadka?
Prokurator Szewczyk: Świadek wspomniał, że pierwsze egzekucje odbywały się na podstawie wyroków i odnosiły się tak do mężczyzn, kobiet, jak i do dzieci. Co to były za dzieci?
Świadek: To były dzieci przywiezione z rodzicami z Pszczyny i Cieszyna. Były to bowiem całe rodziny.
Prokurator Szewczyk: Ogłaszano więc wyrok na te dzieci?
Świadek: Otrzymywali oni wyrok i szli wszyscy razem do krematorium.
Prokurator Szewczyk: Jak dużo było tych dzieci?
Świadek: Koło 16.
Prokurator Szewczyk: W jakim wieku?
Świadek: W wieku siedmiu lat.
Prokurator Szewczyk: Z czego świadek wnosi, że na dzieci też był wyrok?
Świadek: Matki podchodziły pod okno, odbierały wyrok i szły ze swoimi dziećmi do krematorium.
Prokurator Pęchalski: Czy świadkowi wiadomo, że Müller nakłaniał więźniów pracujących przy sortowaniu rzeczy po więźniach, aby kradli te rzeczy i jemu przynosili?
Świadek: Wiem o tym od mego kolegi, który pracował u Breitwiesera w Unterkunfte. Znajdowała się tam bowiem tapicernia, a Müller kazał sobie robić fotele do swego domu z materiałów, które były pożydowskie.
Prokurator Pęchalski: Czy świadek widział oskarżonego Jostena, jak bił i kopał więźniów?
Świadek: Nie widziałem.
Prokurator Brandys: O ile zrozumiałem, rodziny skazanych odprowadzał oskarżony Nebbe?
Świadek: Tak jest, oskarżony Nebbe obstawiał swoim oddziałem miejsce, gdzie odczytywano wyrok i odprowadzał do krematorium.
Prokurator Brandys: Czy świadkowi wiadomo, że oskarżony Nebbe bił i znęcał się nad więźniami?
Świadek: Wiem tylko z opowiadania.
Prokurator Brandys: Czy świadkowi wiadomo, skąd były paczki kanadyjskie, które posiadał oskarżony Bogusch?
Świadek: To nie były paczki kanadyjskie, lecz szwajcarskie.
Prokurator Brandys: Czy oskarżony Bogusch coś wybierał z nich?
Świadek: Ponieważ Bogusch był Schreiberem i miał dostęp do tych paczek, więc wybierał sobie sam.
Obrońca Czerny: Świadek wie, że w obozie było dwóch Kirschnerów. Który z nich wykonywał egzekucje?
Świadek: Ten, którego tu nie ma. Jednak nie wykonywał on egzekucji, tylko był przy sądzie, to znaczy przy odczytywaniu wyroku. Egzekucję zaś wykonywali Schmidt, Chrystian, i Broe.
Przewodniczący: Czy są jakieś oświadczenia oskarżonych?
Oskarżony Nebbe: Najwyższy Trybunale! Proszę o zezwolenie zapytania świadka, kiedy miałem prowadzić komando odstawiające ludzi do krematorium?
Świadek: Sąd odbywał się na bloku nr 4, a oskarżony Nebbe mieszkał na bloku nr 3. Odległość zaś od krematorium wynosiła 300 m i SS-mani pod dowództwem Nebbego prowadzili zawsze tych ludzi do gazu.
Oskarżony Nebbe: Proszę o odpowiedź, w którym roku prowadziłem?
Świadek: W 1943 r. z wiosną, gdy były przesłuchania cywilów w tym baraku.
Oskarżony Nebbe: W 1943 r. pracowałem tylko w Schreibstube i nigdy nie prowadziłem żadnego komanda.
Oskarżony Bogusch: Proszę o zezwolenie zapytania świadka, czy paczki z Czerwonego Krzyża zostały mi oddane.
Świadek: Nie zostały oddane Boguschowi, tylko do kancelarii Lagerführera, a Bogusch jako sekretarz miał klucze i mnie je nawet odebrał, gdy miałem sprzątać ten pokój.
Oskarżony Bogusch: Nie byłem zatrudniony przy odbieraniu paczek. To podlegało Unterscharführerowi, paczki miały być oddawane zarządowi. Zresztą nie były to w ogóle paczki, tylko puszki sardynek.
Przewodniczący: Czy świadek pozostaje przy swych zeznaniach?
Świadek: Tak jest.
Przewodniczący: Świadek może być zwolniony.