CLAUDETTE BLOCH

Trzynasty dzień rozprawy, 25 marca 1947 r.

Przewodniczący: Proszę poprosić świadków francuskich.

(Wchodzą świadkowie: Claudette Bloch, Jakub Lewin, Jakub Klinger, Heni Gorgue, Simon Jutman).

Przewodniczący: Upominamy świadków o obowiązku zeznawania prawdy z odpowiedzialnością karną za fałszywe zeznania.

Świadek Bloch Claudette pozostanie na sali, reszta świadków będzie oczekiwać w poczekalni.

Świadek podała co do swojej osoby: Claudette Bloch, 36 lat, doktor biologii, wdowa, bezwyznaniowa. W stosunku do stron obca.

Przewodniczący: Jakie są wnioski stron co do trybu przesłuchania świadka?

Prokurator Cyprian: Zwalniamy od przysięgi.

Adwokat Ostaszewski: Zwalniamy od przysięgi.

Przewodniczący: Za zgodą stron Trybunał postanowił przesłuchać świadka bez przysięgi. Proszę, niech świadek opowie, w jakich okolicznościach znalazła się w Oświęcimiu i co w ogóle w sprawie oskarżonego Hößa może powiedzieć.

Świadek: Przybyłam do Oświęcimia 25 czerwca 1942 roku. Było nas 70 kobiet. Przyjęli nas strażnicy w towarzystwie psów i zaprowadzili do obozu oświęcimskiego. Tam nas rozebrano do naga i ostrzyżono. Komendant obozu osobiście przybył, ponieważ po raz pierwszy do obozu oświęcimskiego przybyły paryżanki. Połączyłyśmy się z naszymi towarzyszkami, które przeważnie były Słowaczkami albo Polkami. Miałam numer 7963. Ale tylko pięć kobiet zostało w obozie.

Poddano nas zwykłemu trybowi obozowemu, tzn. musiałyśmy wystawać długimi godzinami na apelu, a rano wyruszałyśmy do pracy. W tym celu musiałyśmy zdejmować obuwie, choćby ono było najgorsze, i boso udać się do miejsca pracy, gdzie pracowałyśmy przy pomocy motyk i łopat. Pod gorącym słońcem albo pod deszczem – to było obojętne. Tylko uderzenia kolbą naszych strażniczek i policzki zadawane nam przez nasze dozorczynie, które na ogół były prostytutkami, przerywały tę wyczerpującą pracę. Zwolna siły nas opuszczały. Ja na szczęście dostałam się do komanda mniej ciężkiego i w ten sposób, utrzymując kontakt z moimi towarzyszkami, mogłam obserwować bardziej obiektywnie, co się działo w obozie.

Już w Oświęcimiu w lipcu 1942 r. dwa razy na tydzień z izby chorych konwoje kobiet wyruszały do komory gazowej. Pewnego dnia mieliśmy wizytę Himmlera, który wraz z Hößem doglądał przeglądu obozu. Höß z tej okazji przewidział różne rozrywki, ażeby uczcić wizytę Himmlera. I tak 27 nagich kobiet, w tym jedna Francuska, którą znałam, oczekiwały na wizytę Himmlera na wypadek gdyby chciał, żeby je bito przed nim. Wiedziałyśmy, że miały miejsca powieszenia. Przez cały dzień komanda, które zazwyczaj pozostawały w obozie musiały pozostawać stojące. Komanda zaś, które wyruszyły do pracy, gdy wróciły do obozu, zajęły miejsca wśród swych towarzyszy. Nie wiedziałyśmy od razu, co oznacza ta wizyta, lecz po kilku dniach później na rozkaz Hößa bezpośrednio, kiedy wróciłyśmy z roboty, poszłyśmy do Brzezinki.

Tam zostały zgromadzone w wielkiej liczbie kobiety Żydówki, ulokowane w pomieszczeniach podobnych do chlewa. Ze względu na komando, w którym pracowałam, doznałam tego uprzywilejowania, że podzieliłam los aryjek. Zamieszkałyśmy w barakach drewnianych, które musiałyśmy same umeblować. W Brzezince nie było zupełnie wody. Były dni, kiedy było bardzo gorąco i pragnienie wyczerpywało kobiety. Ponieważ nie można się było myć, szybko rozwijały się nadzwyczajne epidemie, rozszerzał się tyfus w tempie zastraszającym, rozmnażały się wszy. Dla Żydówek nie było izby chorych, więc one musiały chodzić do pracy bez względu na stan zdrowia. Na drogach widziałyśmy kobiety z wytrzeszczonymi oczyma, które nie mogły dotrzymać kroku maszerującemu komandu. Wtedy również rozpoczęły się selekcje.

Pierwszej niedzieli po przybyciu naszym do Brzezinki kazano nam wyjść z obozu i ku naszemu wielkiemu zdziwieniu odłączono na bok chore lub kobiety, które miały lekki obrzęk nóg. Ten apel trwał prawie cały dzień. Po powrocie z apelu kobiety, które zostały od nas odłączone, nie wróciły do bloków, lecz skomasowano je na bloku 25. Zapomniałam powiedzieć, że kiedy myśmy stały na apelu, przejeżdżał konno Höß. Ten blok 25. to była inauguracja przedpokoju śmierci. Te kobiety tam zgromadzone nie otrzymywały ani pokarmu, ani nic do picia, czekając aż się zbierze większa liczba kobiet, żeby je wszystkie razem zaprowadzono do komór gazowych.

Począwszy od tego dnia selekcje były robione w różnych warunkach, przy wejściu i wyjściu z obozu, kiedy komando szło do pracy lub wracało. Znajdowały się tam nadzorczynie zgrupowane w towarzystwie kilku SS-manów, czasami był obecny Höß. Kiedy przechodziłyśmy przez bramę, nadzorczynie zaopatrzone w laski lub kije biły nas, co powodowało, że kobiety potykały się i upadały. Z 25 tys. kobiet, które znajdowały się w obozie, po 1-2 października nie było już więcej niż 2700 przy życiu. Od naszego przybycia do Brzezinki rozpoczęły się również selekcje przy przyjazdach pociągów. Wobec szybkiego tempa, w jakim odbywały się selekcje, szybko moje towarzyszki, które były w mniej korzystnej sytuacji niż ja, znikały ze świata. Niebawem było nas już tylko 70, a później 7.

W miesiąc później było nas tylko trzy.

Pozostałam prawie że jedyną Francuską w obozie, mimo dalszych transportów, które przybywały po nas w szybkim tempie.

W lutym 1943 r. 350 kobiet francuskich, które zostały aresztowane wyłącznie za swoje przekonania patriotyczne, przybyło do Brzezinek, śpiewając Marsyliankę. Były one pełne odwagi, przyzwyczajone do walki, dobrze zorganizowane, przy czym silniejsze podtrzymywały słabsze. Jednakże na te 350 kobiet, tylko 36 wróciło do pracy. Podzieliły one los pozostałych. Córka profesora Longevein pracowała cały dzień w bagnach. Marie Politzer umarła na tyfus, którym się zaraziła, pielęgnując swoje towarzyszki. Taki sam los spotkał Danielle Casanovę – wielką Francuzkę.

Było rzeczą niemożliwą żyć w tym obozie przez cały czas, kiedy Höß był tam komendantem, o ile się nie miało nadzwyczajnego szczęścia, jakie np. było moim udziałem. Nie chodziło w tym wypadku tylko o dyplom. Znam bardzo wiele z pośród moich towarzyszek, które miały takie dyplomy jak ja, lecz nie miały szczęścia, żeby SS zapotrzebowało je właśnie w tym dniu, kiedy były już u kresu sił.

Z innych sposobów stosowanych, o ile chodzi o zniszczenia, były: komory gazowe, wyczerpanie, zmęczenie i głód. Ale moja groza doszła do szczytu w dniu, kiedy widziałam jak topiono noworodki w cebrzyku do prania. Zawsze będę pamiętać małe rączki zaciśnięte na brzegu naczynia.

Mam wrażenie, że dość powiedziałam, żeby wytłumaczyć, że mimo największej siły moralnej więźniarek, było rzeczą niemożliwą żyć w Brzezince.

Przewodniczący: Świadek wspomniała, że widziała Hößa. Czy widziała Hößa w jakiejś akcji?

Świadek: Nie. Höß przyjeżdżał konno i nie miał z nami żadnych bezpośrednich kontaktów. On tylko wydawał rozkazy i kontrolował, żeby te rozkazy były należycie wykonane.

Przewodniczący: Czy są pytania do świadka?

Prokurator Cyprian: Świadek wspomniała, że była w swoim czasie na wizytacji Himmlera.

Świadek: Tak.

Prokurator Cyprian: Czy Himmler był także w Brzezince?

Świadek: W tym czasie obóz kobiecy w Brzezince nie istniał jeszcze. On został założony dopiero według planu, który Himmler studiował właśnie z okazji tej wizyty.

Prokurator Cyprian: Czy świadek widziała Himmlera z bliska?

Świadek: Tak. On przechodził wśród szeregów w towarzystwie Hößa.

Prokurator Cyprian: Czy wówczas słabsi więźniowie byli pochowani, żeby Himmler ich nie widział?

Świadek: Nie. On zwiedzał także izby chorych.

Prokurator Cyprian: Nie mam więcej pytań.

Adwokat Ostaszewski: Świadek mówiła o wizycie Himmlera, o której wspomniał pan prokurator. Jaki był cel wystawiania nagich kobiet przed Himmlerem? Czy była wtedy dokonywana jakaś selekcja?

Świadek: Nie. Te 25 nagich kobiet było tylko do dyspozycji fantazji Himmlera z okazji jego wizyty.

Adwokat Ostaszewski: Co do topienia dzieci – czy świadek widziała, jak topiono dzieci?

Świadek: Tak jest. Jeden raz.

Adwokat Ostaszewski: Z jakiej to było przyczyny i z jakiej okazji?

Świadek: Dlatego, że wtedy kobiet ciężarnych nie selekcjonowano. One zległy w obozie i nie wiedziano, co zrobić z noworodkami.

Adwokat Ostaszewski: Jaki był cel topienia tych dzieci? Czy ratowanie matek?

Świadek: Tylko dlatego, że nie wiedziano, co z nimi robić.

Adwokat Umbreit: Czy świadkowi wiadomo, że w obozie było kilku komendantów?

Świadek: Tak.

Adwokat Umbreit: Czy świadek rozróżnia Lagerskomendanta od Schutzhaftlagerkomendanta i Vernichutngslagerkomendanta?

Świadek: W 1942 r. Höß był szefem wszystkich.

Adwokat Umreit: Czy świadek była obecna przy pokazie nagich kobiet? Dlaczego świadek twierdzi, że to na rozkaz Hößa? Czy to nie były zarządzenia Vernichtungskomendanta Molla, który znany był z okrucieństw?

Świadek: Nie wiem, kto to rozkazał. Lecz wiem, że wszystkie rozkazy przychodziły z góry.

Przewodniczący: Więcej pytań nie ma. Świadek jest wolny.