BOGUSŁAW DUBICKI

Dnia 16 listopada 1946 r., Sąd Grodzki w Hrubieszowie zbadał w charakterze świadka niżej wymienionego, który po zaprzysiężeniu i upomnieniu zeznaje:


Imię i nazwisko Bogusław Dubicki
Wiek 36 lat
Wyznanie rzymskokatolickie
Zajęcie rolnik
Miejsce zamieszkania Uchanie

Zeznaje:

Siedziałem w obozie w Oświęcimiu od 6 lutego 1943 r. do 26 stycznia 1945 r. Piotr Szajuk z Uchań, mąż Wiktorii Szajukowej, został wraz ze mną wywieziony do Oświęcimia.

13 stycznia 1943 r. wraz z Piotrem Szajukiem zostaliśmy wysiedleni z Uchań i umieszczeni w Zamościu, w obozie, za drutami. Wraz z żoną Janiną i Piotrem Szajukiem skierowano nas do Oświęcimia. Moja żona został zagazowana i spalona w krematorium w Oświęcimiu 17 kwietnia 1943 r. Widziałem tylko, jak żonę na samochodzie pełnym kobiet gdzieś wywieziono. Apolonia Grzyb z Uchań mówiła mi, że moją żonę zagazowano, a potem spalono w krematorium. Pod koniec 1944 r. Piotra Szajuka zabrano do szpitala. On jeszcze na bloku zdradzał objawy choroby umysłowej. Nie wiem, co się z nim stało. W każdym bądź razie ze szpitala nie wrócił.

Polaków gazowano do 1944 r., miesiąca i daty nie mogę określić. Gdy komendantem Oświęcimia został Weiss, były komendant Majdanka, to wstrzymał gazowanie Polaków. Od tego czasu gazowano tylko Żydów. Po przyjeździe Waissa założono szpital. Przy nim zaczęło się bicie więźniów na placu, czego dotychczas nie było.

13 stycznia 1943 r. z Uchań wysiedlono tylko Polaków. Ukraińców nie ruszano wcale. Po wysiedleniu w Uchaniach nie było [już] Polaków. Natomiast, gdy jaki Polak ukrył się w Uchaniach, to, jak słyszałem od innych, zabijano go. Wysiedlali Niemcy i Ukraińcy, tj. gestapo z trupimi główkami, żandarmeria i policja ukraińska – nie wiem skąd. Jeńcy sowieccy nas nie wysiedlali, tylko nas pilnowali w obozie w Zamościu. Nie wiem, kto kierował akcją wysiedleńczą w Uchaniach.

Składam list pisany z Oświęcimia przez Piotra Szajuka do jego żony Wiktorii.

W końcu wysiedlono jedno moje dziecko, córkę Jadwigę Dubicką, lat pięć, [którą] wzięła moja już nieżyjąca siostra Stefania Szczupak. Jej mąż Józef Szczupak zabrał to dziecko do Hrubieszowa. Nie został on wysiedlony, bo został Ukraińcem i był „jedną sitwą z Niemcami”. Przyjmował zboże do Kreis Genossonschaftu i bił ludzi za byle co – np. za to, że ktoś postawił worek nie na właściwym miejscu. Józef Szczupak chodził meldować do ukraińskiej gminy w Uchaniach, że mój ojciec, Feliks Dubicki, obecnie zamieszkały w Uchaniach, wrócił. Chciał żeby mego ojca drugi raz zabrano za druty do Zamościa, bo mój ojciec po wysiedleniu zbiegł z Siedlec i wrócił do domu do Uchań. Ostrzegł mego ojca Stanisław Skaszyński z Uchań – adres obecny wskaże mój ojciec.

Więcej nie mam do zeznania. Odczytano.