JULIAN TRZPIS

Dnia 10 listopada 1947 r. w Tarnowie, sędzia śledczy Sądu Okręgowego w Tarnowie, w osobie sędziego dr. J. Pieca, z udziałem protokolanta A. Kucharczyka, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 kpk, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Julian Trzpis
Wiek 41 lat
Imiona rodziców Wojciech i Karolina
Miejsce zamieszkania Tarnów, ul. Ujejskiego 24
Zajęcie krawiec
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Z wyliczonych byłych członków załogi obozu w Oświęcimiu znam osobiście: Hansa Aumeiera, Fritza Alfreda Frenzela, Maxa Göppela, Maxa Grabnera, Herberta Paula Ludwiga, Franza Romeikata.

Hans Aumeier, nazywany przez więźniów „Żelazną ręką”, dlatego, że gdy uderzył więźnia, to ten musiał upaść na ziemię. Znęcał się nad więźniami bijąc i kopiąc, czego byłem wielokrotnie świadkiem.

Fritz Alfred Frenzel, który był instruktorem szkolenia więźniów, tj. gimnastyki karnej, całymi godzinami, bez przerwy, ćwiczył więźniów tak, że więźniowie padali ze zmęczenia. „Ćwiczenia” takie niejednokrotnie widziałem, lecz tenże mnie nie ćwiczył.

Max Göppel, który miał nadzór nad kuchnią więźniów, mścił się w najwyższym stopniu na osadzonych, gdy zauważył, że któryś z nich chciał wziąć jakieś odpadki z kuchni, jak obierzyny lub ziemniaka wyrzuconego z obierzynami. Więzień taki, o ile wychodził żywy, to z połamanymi kośćmi, gdyż [Göppel] bił w nieludzki sposób, a przy tym kopał tak, że łamał kości lub obijał nerki.

Max Grabner, który był szefem Oddziału Politycznego, znęcał się nad więźniami. Żaden więzień doprowadzony do niego, nie wychodził niepobity i nieskazany do karnej kompanii, skąd żaden z więźniów po dwóch tygodniach nie wychodził, a o ile jakiemuś udało się wyjść z karnej kompanii, to musiał mieć silne zdrowie i nadzwyczajne szczęście. Ja sam zostałem w jego obecności pobity przez innych SS-manów przy przesłuchaniu, a następnie skazany na karę słupka przez pół godziny, po czym ponownie doprowadzony do niego na przesłuchanie, zostałem skazany na karę chłosty, którą wymierzono mi w ilości 50 kijów. Wymierzono mi ją na bloku nr 1 pod nieobecność podejrzanego. SS-manów wymierzających mi karę chłosty nie znam. Karę tę wymierzono mi za nieprzyznanie się do stawianych mi zarzutów.

Herbert Paul Ludwig, który miał nadzór nad drużynami roboczymi poza obozem i w obozie, był postrachem więźniów i bił na każdym kroku więźnia nawet bez powodów. Bił ręką lub kijem, który zawsze przy sobie nosił. Widziałem, że bił osadzonych nawet do nieprzytomności. Natomiast nie widziałem, by kogoś z więźniów zabił.

Franz Romeikat, który nadzorował oddział krawiecki jako Unterscharf ührer, zamęczał więźniów pracujących w tym oddziale, gdyż nie zezwalał więźniom na załatwianie potrzeb fizjologicznych od godz. 7.00 rano do 11.00 tak, że więźniowie musieli załatwiać te czynności w miejscu pracy do puszek, co czynili po kryjomu. Jeżeli zaś chodzi o rozwolnienia u więźnia, to tenże musiał zakładać do spodni szmaty i czekać, aż na godzinę, w której mógł wyjść. To samo miało miejsce po obiedzie od godz. 12.00 do 17.00. Gdy któryś z więźniów prosił go o pozwolenie na wyjście za potrzebą fizjologiczną, to więzień taki został z jego rozkazu przez kapo pobity tak, że nigdy nie odważał się więcej prosić o wyjście.

Po odczytaniu podpisano.