JAN SOBIERAJ

Protokół przesłuchania Jana Sobieraja z Warszawy, który po należytym zaprzysiężeniu zeznaje:


Imię i nazwisko Jan Sobieraj
Wiek i miejsce urodzenia 42 lata, Warszawa
Narodowość polska
Stałe miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Obozowa 76,
Obecne miejsce zamieszkania blok 85, obóz 2. Hohne (Belsen)

Zostałem aresztowany w Warszawie w lutym 1940 r. Powodem mojego aresztowania było członkostwo w polskiej organizacji socjalistycznej i polskim ruchu podziemnym. Umieszczony zostałem w więzieniu Warszawie, gdzie przebywałem do 14 sierpnia 1940 r., po czym wysłany zostałem do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, w którym pozostawałem do 29 sierpnia 1944 r. Następnie wysłany zostałem do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, gdzie przebywałem około dwóch tygodni. Potem wywieziono mnie na krótki czas do dwóch innych obozów i przybyłem do Belsen 8 kwietnia 1945 r.

Z zawodu jestem konduktorem tramwajowym, jednak w Oświęcimiu wykorzystywany byłem jako cieśla. Pracowałem w komandzie, w skład którego wchodziło 40–50 cieśli. Podczas mojej pracy często pozostawałem w styczności z jednym kapo, który nazywał się Pilarek.

Pilarek prowadził komando, które pracowało na podworcu z drewnem. Często musiałem chodzić na to podwórze po drewno. Wielokrotnie widziałem Pilarka, jak bił więźniów, którzy pracowali pod nim.

W maju 1942 r. byłem tam i widziałem, jak Pilarek bił człowieka, którego nazwiska nie znam; trzymał w ręku kawał drewna – zdaje się, że dębowego – i bił nim więźnia w tylną część głowy. Widziałem, jak ten człowiek upadł na ziemię, a Pilarek zaczął go kopać po ciele. Gdy opuściłem podwórze z drewnem, więzień ten leżał jeszcze na ziemi.

Później, tego samego dnia, powróciłem do obozu z moim komandem i widziałem, jak komando Pilarka też wracało do obozu. Między [więźniami] dostrzegłem tego człowieka, który poprzednio był bity. Nieśli go jego przyjaciele i widziałem, że poszli z nim do szpitala. Wtenczas widziałem go ostatni raz.

Opowiadał mi dr Grabczyński, polski lekarz, który pracował w szpitalu, że wszystkim więźniom, którzy zabrani zostali do szpitala z ranami odniesionymi podczas bicia lub więźniom, którzy byli za słabi do jakiejkolwiek pracy, aplikowano [poprzez] iniekcję karbolineum, co szybko ich zabijało.

W listopadzie 1940 r. widziałem, jak kopany był głęboki otwór w ziemi zaraz za obozem. Po wieczornym apelu zajechało kilka wozów ciężarowych, z których wysiadło ok. 40 więźniów. Zostali oni zmuszeni przez straż SS-manów do wejścia do tej dziury w ziemi. Stojąc przy otworze, zauważyłem Hauptscharführera Palicha [Palitzscha]. Był on uzbrojony w strzelbę automatyczną i widziałem, jak z niej strzelał do otworu. Następnie słyszałem kilka strzałów rewolwerowych. Później opowiadał mi jeden ze strażników SS, że z rewolweru strzelał Schwartz [Schwarz], żeby wykończyć tych ludzi, którzy nie zostali zabici przez Palitzscha. Widziałem, jak Schwarz stał przy otworze, ale nie jak strzelał. Po egzekucji widziałem, jak wyjmowano ciała z otworu i ładowano je na wozy, a później – jak odjechały w kierunku krematorium.

Około 18 marca 1942 r. na porannym apelu kierownicy bloków wywoływali nazwiska różnych więźniów. Z ludzi tych utworzono osobną grupę. Zdaje mi się, że było tam razem ok. 180 więźniów. Z SS-manów byli na apelu obecni Obersturmführer Aumeier, Obersturmführer Schwarz i Hauptscharführer Palitzsch. Ta grupa więźniów odmaszerowała do bloku 3. Później, tego samego rana, ok. godz. 8.00, widziałem, jak szli do bloku 11. Około godz. 11.00 przed południem tego samego dnia widziałem pewną liczbę wozów, jak jechały ze strony bloku 11. w kierunku krematorium. Niektóre z nich były tylko częściowo przykryte i mogłem zobaczyć, że [były na nich] ciała umarłych.

28 października 1942 r. byłem świadkiem podobnego zajścia. Widziałem wtenczas ok. 300 więźniów, którzy zostali wywołani. Potem dowiedziałem się od polskiego przyjaciela, który pracował w urzędzie obozowym, że było ich 343. Gdy moje komando odchodziło do pracy, grupa tych więźniów ustawiała się w szeregu przed blokiem 3. i ich nazwiska były zapisywane. Był to ostatni raz, jak ich widziałem. Gdy powracałem później tego samego dnia, mówili mi inni więźniowie z mojego bloku, że widzieli, jak grupa tych więźniów odmaszerowała do bloku 11. Doszło tam prawdopodobnie do buntu. Został [on] stłumiony przez SS-manów, którzy strzelali ze swoich karabinów z okien bloku 11.

Mówiono mi, że egzekucja jeszcze się nie rozpoczęła. Później tego samego dnia opowiadał mi kapo z bloku 11., który był znany jako „Jakub”, że więźniowie zostali wystrzelani pomiędzy godz. 2.00 a 4.00 po południu. Powiedział mi on, że egzekucję wykonali Hauptscharführer Palitzsch i jeden Oberscharführer, którego znaliśmy pod przydomkiem „Gustaw Żelazo”.

Około godz. 5.00 wieczorem widziałem dużą liczbę wozów załadowanych trupami, które jechały z bloku 11. w stronę krematorium. Zachowuję w szczególnej pamięci to wydarzenie, ponieważ jeden z moich najlepszych przyjaciół, Polak nazwiskiem Stanisław Dobrowolski, był jednym z tych więźniów, którzy rano zostali wywołani, i nie widziałem go już nigdy więcej.

Na wiosnę 1944 r. jeden więzień uciekł i za karę miało zostać powieszonych 12 ludzi, którzy pracowali w tym samym komandzie co człowiek, który zbiegł. Obersturmführer Aumeier rozkazał, ażeby wszyscy więźniowie obecni byli przy tym wieszaniu. Po egzekucji Aumeier przemawiał do więźniów i powiedział im, że wieszanie było karą za ucieczkę tego człowieka.

Tłumacz: stwierdzam, że w sposób należyty przetłumaczyłem powyższy protokół świadkowi w jego ojczystym języku, zanim złożył on wyżej swój podpis.
Elre Brieger

Zaprzysiężono przede mną.
kpt. Artylerii Królewskiej
1. Wojenny Oddział Śledczy
5 października 1945 r.

Stwierdzam zgodność powyższego tłumaczenia z przedłożonym mi oryginałem w języku angielskim.

Kraków, dnia 1 kwietnia 1947 r., dr Karol Bocheński

Adwokat i zaprzysiężony tłumacz sądowy z języków francuskiego, angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego i portugalskiego, Kraków, ul. Świetego Sebastiana 16