Dnia 1 października 1947 r. w Toruniu, Sąd Grodzki w Toruniu, Oddział III, w osobie sędziego Jana Erdmanna, z udziałem protokolanta Aleksandra Siatkowskiego, przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania oraz o znaczeniu przysięgi, sędzia odebrał od niego przysięgę na zasadzie art. 111 kpk, po czym świadek zeznała, co następuje:
Imię i nazwisko | Stefania Szalla |
Wiek | 32 lata |
Imiona rodziców | Marian i Julia |
Miejsce zamieszkania | Toruń |
Zajęcie | właścicielka sklepu |
Karalność | niekarana |
Stosunek do stron | obca |
16 kwietnia 1940 r. umieścili mnie Niemcy w obozie w Ravensbrück. Tam była już Maria Mandl, [pełniła funkcję] zwykłej dozorczyni. Dozorowała areszt obozowy. Nosiła wtedy tytuł Aufseherin. Od aresztantek dowiedziałam się, że Mandl znęcała się nad nimi, a w szczególności biła je i kopała.
W 1942 r. Mandl została mianowana główną dozorczynią, tzw. Oberaufseherin, i miała tytuł Hauptmanna. Na tym stanowisku wyżej wymieniona była pół roku i wtedy to dała się wszystkim więźniarkom szczególnie we znaki. Najgorzej było przy apelach. Wczesną wiosną i jesienią, kiedy ziemia pokryła się szronem, nie pozwalała wkładać na nogi pantofle. Ona to zarządziła, by więźniarki miały buty na nogach tylko w czasie pracy. Poza tym trzeba było chodzić boso. Mandl w czasie apelu biła stojące w szeregach więźniarki za byle co, np. za poruszenie się, za normalne uczesanie się itp. Biła w sadystyczny sposób, a mianowicie kopała i targała za włosy, ale to tylko wtedy, jak więźniarka dopuściła się grubszego przewinienia. Poza tym przeważnie uderzała ręką w twarz lub w głowę.
Nie pamiętam już nazwisk poszkodowanych ani też nie wiem, gdzie poszkodowane obecnie się znajdują. Bo mnie osobiście Mandl zbytnio nie skrzywdziła, to znaczy cierpiałam z jej powodu tyle co i ogół więźniarek.
Mandl po kilku miesiącach przeniesiona została do Oświęcimia.
Odczytano i podpisano.
Zakończono.