TADEUSZ KLEIN

Dnia 3 października 1947 r. w Krakowie. członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, sędzia grodzki dr Stanisław Żmuda, działając na zasadzie dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU RP Nr 51 poz. 293), przesłuchał w trybie art. 254, 107, 115 kpk, w charakterze świadka niżej wymienionego byłego więźnia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, który zeznał co następuje:


Imię i nazwisko Tadeusz Klein
Data i miejsce urodzenia 26 listopada 1910 r. w Borysławiu
Imiona rodziców Marian i Barbara z d. Dąbkiewicz
Wyznanie rzymskokatolickie
Stan cywilny żonaty, ojciec czworga dzieci
Zawód kupiec
Narodowość i przynależność państwowa polska
Miejsce zamieszkania Kraków, ul. Grodzka 33
Zeznaje bez przeszkód

Jako polski więzień polityczny nr 103 026 przebywałem w oświęcimskim obozie koncentracyjnym od stycznia 1943 r. do jesieni 1944 r. Początkowo, przez krótki czas, byłem zatrudniony w różnych komandach pracy, a najdłużej pracowałem w komandzie Fahrbereitschaft i Praga-Halle aż do końca mego pobytu w obozie. W związku z mą pracą w Fahrbereitschaft, a zwłaszcza w Praga-Halle poznałem SS-Unterscharführera Eduarda Lorenza, jako szofera, zatrudnionego w SS-Fahrbereitschaft. Widziałem niemal codziennie Lorenza zatrudnionego w charakterze szofera przy rozwożeniu żywności z głównego składu do obozów oświęcimskich i podobozów, jak również wożącego tzw. kanadę z rampy kolejowej w Brzezince do głównego magazynu na Bauhofie i do magazynów okresowych na Praga-Halle. W związku z tym ostatnim jego zajęciem musiał on być dobrze poinformowany i wtajemniczony w akcję odbierania masowych transportów na rampie, jak również z losem tych transportów, tzn. że ludzie ci szli do gazu. Jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju ruchomości, jak wózki dziecinne, walizy, to odwoził je Lorenz z rampy kolejowej, zaś ubrania, obuwie i bieliznę z sauny.

Wiadomo mi również, że Lorenz przewoził transporty więźniów autem, lecz bliższych wiadomości nie mam w tym kierunku, gdyż przewożenie więźniów autami osłonięte było tajemnicą.

Wiadomo mi również, że Lorenz brał udział jako szofer w nocnych, okrytych wielką tajemnicą transportach więźniów, a wiem to stąd, że rano po przyjściu do pracy widziałem po takiej nocy na autach ciężarowych różne pozostałości po więźniach, jak części garderoby, fotografie itp. Nadto od niektórych szoferów – SS-manów dowiadywałem się, że były to ciężkie noce. Zwykle po takich nocach opróżniały się rewiry i blok 11.

Wiadomo mi wreszcie, że Lorenz woził autem więźniów z rewiru i z Außenkommando do Brzezinki.

Z Lorenzem rozmawiałem bardzo często, a w toku tych rozmów stwierdziłem, że jest to stuprocentowy SS-man i zwolennik reżimu hitlerowskiego i musiał być dobrze zasłużony wobec władz obozowych, gdyż był pupilkiem szefa SS-Fahrbereitschaftu, SS-Hauptsturmführera, Vigana [?].

Bezpośrednio nie jest mi znana działalność Lorenza w stosunku do więźniów.

Na tym protokół zakończono i po odczytaniu podpisano.