BRONISŁAWA ULAS

Dnia 18 sierpnia 1947 r. w Katowicach, sędzia okręgowy śledczy w Katowicach, w osobie sędziego W. Mędlewskiego, z udziałem protokolanta Stefana Krawczyka, przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, zeznała ona, co następuje:


Imię i nazwisko Bronisława Ulasowa
Wiek 30 lat
Imiona rodziców Antoni i Jadwiga z d. Hajduk
Miejsce zamieszkania Nowa Wieś, ul. Poniatowskiego 14
Zajęcie bez zajęcia
Karalność rzekomo niekarana
Stosunek do stron obca

W obozie w Majdanku przebywałam od 18 stycznia 1943 r. do kwietnia 1944 r. Podejrzaną Macha, która była dozorczynią, znałam z nazwiska. Miała przezwisko wśród mieszkańców obozu „Mutti”, używała ordynarnych wyrazów, ale miała dobre serce. Nie słyszałam, by znęcała się nad więźniami.

Byłam przydzielona do pracy w baraku, w którym zamieszkiwały dozorczynie. Między innymi sprzątałam pokój podejrzanej Macha. Z jej polecenia pakowałam do teczki chleb, boczek, masło itp., które ona zanosiła więźniom Polakom. Wspominała w czasie rozmowy ze mną, że trzeba dać tym biedakom, bo są głodni. Wiadomo mi, że podejrzana wysyłała listy więźniarek z ominięciem cenzury obozowej. Robiła to bezinteresownie. Mnie osobiście również proponowała, że wyśle mi list. Wiadomo mi, że podejrzana wysłała dwie paczki z odzieżą Reginie Olszewskiej zamieszkałej pod Warszawą. Nic ujemnego o niej powiedzieć nie mogę.

Podejrzana Lächert, która pełniła funkcję dozorczyni, była postrachem dla obozu. Podejrzana biła bowiem nie tylko więźniarki, ale nawet i więźniów. Widziałam pewnego razu, jak pobiła do krwi robotnika Polaka za to, że pewnej więźniarce dał suchą bułkę. Więźniarkę zbiła i zamknęła w tzw. bunkrze.

Innym razem byłam świadkiem, jak pobiła prawie do nieprzytomności młodą więźniarkę za to, że przechodząc obok jej [Lächert] pokoju, przez nieuwagę porzuciła kilka drewien na podłogę. Podejrzana również i mnie pobiła batem za wręczenie więźniowi chleba.

Podejrzaną Orlowski, która przyszła do obozu latem 1943 r., znałam z nazwiska. Pełniła obowiązki dozorczyni w pralni. Podejrzana strasznie znęcała się nad więźniarkami, biła je bez przyczyny. Byłam świadkiem, [jak] w pokoju zbiła i skopała młodą więźniarkę za nieumiejętne napalenie w piecu. Gdy interweniowałam na korzyść więźniarki, zostałam również mocno pobita. Innym razem, było to jesienią 1943 r., widziałam, jak podejrzana wraz z inną dozorczynią biła do utraty przytomności pewną więźniarkę Rosjankę [za to], że z pralni zabrała zużyte kalesony męskie. Po pobiciu więźniarka została odstawiona na izbę chorych, gdzie po trzech dniach zmarła.