PIOTR JELEŃ

Dnia 9 września 1947 r. w Krakowie, członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, sędzia apelacyjny śledczy Jan Sehn, na pisemny wniosek pierwszego prokuratora Najwyższego Trybunału Narodowego z 25 kwietnia 1947 r. (L.dz. Prok. NTN 719/47), przesłuchał na zasadzie i w trybie dekretu z 10 listopada 1945 r. (DzU RP nr 51, poz. 293) w związku z art. 254, 107, 115 kpk, w charakterze świadka niżej wymienionego byłego więźnia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, który zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Piotr Jeleń
Wiek 28 lat
Wyznanie rzymskokatolickie

Narodowość i przynależność państwowa polska

Zawód monter wodociągowy

Miejsce zamieszkania Kraków, ul. Józefa 3 m. 12

W obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu więziony byłem od początku maja 1942 r. do 15 stycznia 1945 r. Aresztowany zostałem jako polski więzień polityczny. W Oświęcimiu otrzymałem nr 40 328.

Od początku zatrudniony byłem w Bauleitungu. Początkowo pracowałem przy urządzaniu odwszalni na bloku 1. i łaźni między blokami 1. a 2. obozu macierzystego. Dla izolacji pieca w tej łaźni użyto prochów ze zwłok 280 Polaków z transportu lubelskiego, rozstrzelanych we wrześniu 1942 r. w dwóch ratach na bloku 11. i spalonych w krematorium I. Stało się to na zarządzenie ówczesnego Schutzhaftlagerführera Aumeiera, któremu projekt użycia prochów ludzkich jako materiału izolacyjnego podsunął ówczesny Lagerältester Bruno Brodniewicz. Popioły te wraz z innymi więźniami przewoziłem osobiście na rolwadze z krematorium do łaźni.

Były one jeszcze ciepłe. Że były to zwłoki transportu lubelskiego, potwierdził mi mój znajomy z wolności, krakowianin Mietek Morawa, który pracował wówczas w krematorium I (Morawa został rozstrzelany przez Niemców w obozie we Flossenbürgu).

Łaźnia, którą opisuję, przeznaczona była dla kąpania Zugangów i Abgangów, w późniejszym okresie kąpano w niej także więźniów z bloku 11. i ludzi przywiezionych spoza obozu, których rozstrzeliwano na bloku 11. Tych przeznaczonych na rozstrzelanie pędzono nago z łaźni na blok 11. Moim zdaniem manewr ten miał na celu zbałamucenie ofiar, by nie orientowały się i nie stawiały oporu.

Ponadto był ten tzw. Baderaum, czyli łaźnia, miejscem selekcji. Odbywały się one w różnych odstępach czasu, nieraz bardzo często w zależności od tego, czy krematoria i komory gazowe były wolne, tzn. czy nie nadeszły transporty spoza obozu, które szły wprost do komory gazowej. Selekcją taką kierował Schutzhaftlagerführer, a więc w okresie od połowy 1942 r. do połowy 1943 r. SS-Hauptsturmführer Hans Aumeier. Ze względu na mały wzrost nazywaliśmy go „Łokietkiem”. Selekcje więźniów pracujących poza obozem przeprowadzał Aumeier po apelu wieczornym, kiedy wszystkie komanda powróciły z pracy. Selekcje więźniów niepracujących poza obozem, a więc zatrudnionych w różnych komandach obozowych, a także chorych przeprowadzał w ciągu dnia.

Prócz Aumeiera w selekcjach brali udział: Rottenführer Oswald Kaduk, Rapportführer Stiewitz, często szef Oddziału Politycznego Grabner, a w razie jego nieobecności któryś z funkcjonariuszy Oddziału Politycznego, oraz – nie zawsze – Lagerarzt SS. Decydujący głos miał Aumeier, nierzadko także Kaduk. Lagerarzt ograniczał się najczęściej do kontrolowania, czy obecny przy selekcji więzień Pfleger zapisuje wszystkie numery wyselekcjonowanych. W późniejszym okresie sam Kaduk dyrygował przy takich selekcjach. Przy wybieraniu ludzi mówił do przeznaczonych na śmierć: „Piorunie, pójdziesz do nieba, tam jest dobrze”. Wyznaczył mnie do powieszenia 12 inżynierów z biura pomiarów (Vermesserzy). Gdy odmówiłem wykonania tej czynności, Kaduk pobił mnie i skopał.

W czasie selekcji nie przeprowadzano żadnych badań lekarskich, decydowano o życiu i śmierci człowieka na podstawie widzimisię, wysyłając na śmierć nieraz ludzi zupełnie zdrowych. Zdarzało się, że w czasie selekcji skierowano więźnia do grupy przeznaczonych na śmierć, po czym któryś z SS-manów przepędził go na drugą stronę, mówiąc: „Idź jeszcze tam na chwilę”.

Więźniowie niewyselekcjonowani na śmierć opuszczali Baderaum i szli na obóz. Wszystkich wyselekcjonowanych zatrzymywano w Baderaumie, po czym zajeżdżały tam auta, którymi wywożono ich do komór gazowych w Brzezince. W grupie tej działy się straszne sceny. Ludzie orientowali się bowiem, że idą na śmierć, płakali i żebrali o życie. Takich SS-mani bili do utraty przytomności. Po skończeniu selekcji Aumeier odchodził i [potem] stojąc w bramie, obserwował, jak wyselekcjonowanych wywożono samochodami do gazu.

Liczba wyselekcjonowanych w czasie jednej wybiórki była różna i zależała od tego, czy selekcje przeprowadzane były częściej, czy rzadziej. Przy częstszych selekcjach liczba ta była mniejsza. W początkowym okresie wybierano bardzo dużo więźniów, tak że samochodami wieziono tylko słabszych, niemogących iść, a resztę pędzono pieszo do krematorium. Dla zbałamucenia ofiar wydawano im czasem przed załadowaniem do samochodów chleb i kawę. Miało to stworzyć pozory, że idą do pracy. Pożywienie to odbierano im następnie w krematorium i przywożono z powrotem do obozu.

Przy przeprowadzaniu selekcji Aumeier był bezwzględny. Najdrobniejsze schorzenie, np. przepuklina, wystarczało, by więzień szedł do gazu. Aumeier chodził po obozie stale z rewolwerem w ręku, bił więźniów bez najmniejszego powodu. Nie potrafię zliczyć [ile, ale] wiele razy sam bez żadnego powodu zostałem przez niego pobity. Fakt, że byłem wyższy od niego, doprowadzał go do wściekłości. Żeby dostać do mojej twarzy, podskakiwał i kopał. Do dziś mam na prawej goleni ślady flegmony, powstałej na skutek skopania mnie przez Aumeiera.

Na początku kwietnia 1943 r. przywieziono samochodami z Buny transport 830 ludzi, którymi zasłano całą tzw. Birkenalee, począwszy od bloku 1. aż po 11. W grupie tej, obejmującej wszelkie narodowości, było dużo osób jeszcze zdrowych, lecz z głodu i z nadmiernej pracy wycieńczonych. Byli to więźniowie, którzy przed około trzema miesiącami przeszli przez Baderaum przed wywiezieniem ich na roboty do Buny. Wówczas byli zupełnie zdrowi i pełni sił. Po trzech miesiącach przywieziono ich zupełnie wyczerpanych jako nienadających się do pracy. Zarówno ja, jak Lagerkapo Krahl oraz inni więźniowie funkcyjni chcieliśmy z grupy tej wybrać tych, którzy jeszcze byli zdrowi, tylko osłabieni. Aumeier nie zgodził się na to, podpisał listę i kazał wszystkich wywieźć do komory gazowej. Udało się nam uratować tylko dwóch, wykradając ich z grupy i podrzucając na ich miejsce dwoje zwłok z rewiru. Całą grupę załadowano na samochody i wywieziono do Brzezinki. W czasie wywózki zarządzono tzw. Lagersperre, tzn. żaden więzień nie mógł wyjść na obóz z bloku.

Gdy funkcję komendanta objął po Hößie SS-Obersturmbannführer Liebehenschel, pracowałem jeszcze w Baderaumie. Stąd wiem, że w pierwszym okresie jego rządów w Oświęcimiu przeprowadzono tam jeszcze jedną selekcję, która odbyła się – w sposób poprzednio opisany – w Baderaumie. Liebehenschel był przy tej selekcji obecny. Nie wybierano w niej do gazu tylko Polaków i Niemców, z wyjątkiem jednego niemieckiego przestępcy zawodowego. Po wybraniu owego Niemca ten zameldował się u Liebehenschela jako reichsdeutsch, oświadczył mu, że przeżył już 15 lat w obozie, że ma zasługi, że chce żyć i dalej pracować. Liebehenschel odpowiedział mu, że jest takim samym psem jak i inni, i skierował go do grupy przeznaczonej na zagazowanie.

Później Liebehenschel zastosował inną taktykę. Wszystkich słabych, wycieńczonych i chorych więźniów blokowi i kapo mieli wycofywać i kierować na rewir na leczenie. Liebehenschel zwołał w tym celu specjalny apel z wszystkimi blokowymi i kapo, w czasie którego wydał to zarządzenie i powiedział, że nienadających się do pracy mają odprowadzać do szpitala, względnie meldować szpitalowi numery takich inwalidów.

Od tego czasu do komór gazowych wysyłano tylko ludzi z rewiru, gdzie ubierano ich w dobre ubrania i wysyłano rzekomo do szpitala dla ozdrowieńców, który znajdować się miał w Rajsku. W rzeczywistości chorych tych wywożono do krematorium II, gdzie po tzw. Leichenrutsche zjeżdżali prawie wprost do komory gazowej. Od zimy 1942/1943 r. pracowałem bowiem w kolumnie instalatorów wodociągowych w Brzezince i jako kontroler pracy miałem możność swobodnego poruszania się po wszystkich odcinkach obozu, łącznie z krematorium i bunkrami. Pracując tam, widziałem, że z obozu macierzystego przywożono więźniów do komór gazowych i tam ich gazowano. Ja i moi ludzie konserwowaliśmy instalacje wodociągowe w krematoriach i komorze gazowej w tzw. Białym Domku. Wspomniany przeze mnie znajomy Mietek Morawa pełnił w tym czasie funkcję kapo w krematoriach IV i V.

Okazany mi obecnie Erich Muhsfeldt (okazano sprowadzonego z więzienia Muhsfeldta) pełnił w lecie 1944 r. funkcję Kommandoführera w krematoriach II i III. Przybył on do Brzezinki z Lublina z Sonderkommandem złożonym z jeńców rosyjskich. Był to okres największego nasilenia pracy w krematoriach, ponieważ w tym czasie gazowano i palono Żydów zwożonych transportami węgierskimi. Ponieważ komora gazowa w krematorium II i wszystkie urządzenia tej komory działały najsprawniej, w komorze tego krematorium gazowano największe liczby przybyłych transportami. Gazowano w niej nawet takie transporty, które następnie palono w dołach niedaleko krematorium V, dokąd przewożono zwłoki samochodami, a nawet Sonderkommando przewoziło je na rolwagach. Takie ciągnione przez Sonderkommando rolwagi eskortował Muhsfeldt.

Widywałem go również na rampie przy odbiorze transportów. Transporty takie pędzono potem na teren krematorium, gdzie na dziedzińcu ludzie się rozbierali, następnie młodzież i zdrowych pędzono po schodach do podziemnej komory gazowej, a starych zapędzano na Leichenrutsche, którą spadali na dół. Muhsfeldt brał udział w zapędzaniu takich transportów do komór gazowych. Ponadto widywałem go w saunie i w tzw. Effektenlagrze. W okresie gazowania transportów węgierskich, a więc w lecie 1944 r., największe nasilenie tych transportów było w czerwcu i lipcu, krematoria II i III były czynne, z tym że krematorium III miało uszkodzony komin przez około trzy tygodnie. Uszkodzenie to naprawili robotnicy cywilni, których następnie także zagazowano.

Odczytano. Na tym przesłuchanie i protokół niniejszy zakończono.