ELZA BERKOWICZ

Dnia 31 lipca 1947 r. w Katowicach, sędzia śledczy A. Bubik, z udziałem protokolantki, aplikantki sądowej Zbrojowej, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Elza Berkowicz
Wiek 30 lat
Imiona rodziców Adolf i Rozalia
Miejsce zamieszkania Katowice, ul. Żwirki i Wigury 3/7
Zajęcie mężatka
Karalność nie
Stosunek do stron obca

W Oświęcimiu przebywałam jako więzień polityczny od kwietnia 1942 r. Pracowałam i mieszkałam na terenie obozu oświęcimskiego, podczas gdy Maria Mandel [Mandl] pełniła funkcję Oberaufseherin w obozie kobiecym w Brzezince (od 1944 r.). Mieszkałam w Oświęcimiu w jednym bloku z Marią Mandl. Codziennie wychodziła do pracy z pejczem i złym psem wilczurem.

Mandel była uosobieniem zła i okrucieństwa na terenie Brzezinki. Przypominam sobie głośne zdarzenie na terenie obozu: młoda dziewczyna zwana Mala, Dolmetscherka w Brzezince, uciekła z obozu. Po złapaniu miała być powieszona i wtedy Maria Mandl zgłosiła się dobrowolnie do własnoręcznego wykonania wyroku. Zaznaczam, że odnośnie „Mali” nie było wyroku, tylko Mandl na własną odpowiedzialność chciała ją powiesić, celem [dania] odstraszającego przykładu innym więźniarkom. W chwili, gdy rusztowanie i szubienica były już gotowe, wokół zebranych było ok. 6000 więźniarek oraz cały personel, wyprowadzono „Malę” z bunkra. „Mala”, widząc, co ją czeka, przecięła sobie żyły żyletką.

Do wykonania kary nie doszło, gdyż „Malę” nieprzytomną odwieziono od razu do krematorium, gdzie ją spalono.

Na zdjęciu rozpoznałam Luisę Danz. Zetknęłam się z nią 3 lutego 1945 r. w Machlow [w] tzw. Nebenlager − należał do obozu w Ravensbrück. Luise Danz pełniła funkcję komendantki i miała opinię wśród więźniarek bardzo okrutnej. Była obecna przy wszystkich apelach, godzinami kazała nam stać, a muszę zaznaczyć, że byłyśmy wówczas strasznie wygłodniałe, gdyż jeden chleb dzielono na dziesięć części. Gdy pewnego razu dwie kobiety odważyły się do niej pójść i prosić o większe przydziały, za karę musiałyśmy stać całe popołudnie na apelu. Krótko przed ewakuacją ona wraz z jednym SS-manem przeprowadzała selekcję.

Do zlikwidowania tych osób nie doszło, gdyż nastąpiła ewakuacja 1 maja. Całe postępowanie Luisy Danz wskazywało, że chciała więźniarki wygłodzić, gdyż magazyny były pełne żywności.