LUCJAN MANIAK

Dnia 28 czerwca 1947 r. w Osieku, pow. sandomierskiego, Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich z siedzibą w Radomiu, Ekspozytura w Staszowie, w osobie byłego sędziego Albina Walkiewicza, adwokata w Staszowie, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 kpk, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Lucjan Maniak
Wiek 26 lat
Imiona rodziców Norbert, Franciszka
Miejsce zamieszkania Łęg, gm. Osiek
Zajęcie prezes Spółdzielni Samopomocy Chłopskiej
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

W 1943 r. przybyła do Łęgu żandarmeria niemiecka ze Staszowa – nazwisk nie znam. Wyprowadzili w pole Jana Klimczaka, spokojnego gospodarza, ojca pięciu drobnych dzieci, i zastrzelili go. Sołtysowi oświadczyli, że zastrzelili go, gdyż był bandytą, co nie było prawdą, gdyż dobrze znałem Klimczaka, był uczciwym człowiekiem i zajmował się tylko pracą we własnym małym gospodarstwie.

Jeśli chodzi o kontyngenty – Niemcy nie zważali na rozkład zrobiony przez gminę i zabierali, co im w rękę wpadło. Gdy więc ludność nie mogła, bo nie miała zboża, oddać wyznaczonych ponownie kontyngentów, bili wszystkich ludzi we wsi, kogo tylko spotkali. Szczególnie groźni byli niemieccy koloniści osiadli dawniej w naszej okolicy, którzy donosili wszystko do żandarmerii na Polaków i sami odbierali nam najlepsze konie, i o byle co znęcali się nad ludźmi.

Niemcy zabrali ojca mego do obozu w Gierlachowie, gdzie przebywał przez miesiąc. Nie dawali żywności, by wyżyć, więc donosiliśmy ojcu, lecz doniesioną żywność odbierali Niemcy dla siebie.

Z kolonistów najbardziej znęcali się na Polakach Henryk Schmidt, Ludwik Hauser starszy, Filip Pelzer młodszy.

Więcej nic nie wiem. Odczytano